- Jeszcze teraz unikamy ograniczeń w przyjmowaniu pacjentów, ale nie wykluczam takiej sytuacji w drugim półroczu - zapowiada Piotr Bogacz, dyrektor do spraw ekonomicznych Szpitala Przemienienia Pańskiego w Poznaniu.
Pieniędzy nie przybywa, a pacjentów wcale nie jest mniej. Szczególnie dramatyczna sytuacja powstała na onkologii. Obecnie chorzy na białaczkę, którzy powinni być przyjęci z dnia na dzień, czekają na wolne miejsce do czterech tygodni. Do braku łóżek na hematologii doszły teraz ograniczenia w finansowaniu leczenia, które wiążą ręce medykom i dyrekcji.
- Każdego dnia przybywa na moim biurku indywidualnych wniosków, w których chorzy na nowotwory proszą o kosztowne leczenie bardzo drogimi cytostatykami. Jeżeli będę je uwzględniał, to narażę szpital na przekroczenia finansowe, a gdy odmówię, narażę chorego na utratę życia - tłumaczy dyrektor Bogacz.
Co powinien powiedzieć szef odpowiedzialny za kasę szpitala, gdy staje przed nim 20-latek z rozpoznaną białaczką? Tak właśnie było kil- ka dni temu. Na razie ryzyko przekroczenia limitów określonych kontraktem z NFZ przegrywa z chorymi. Skutek już jest widoczny: 2 mln zł przekroczenia.
Nie widać wakacji także w Szpitalu Klinicznym przy ul. Przybyszewskiego w Poznaniu. - Na neurochirurgii wartość leczenia przekroczyliśmy o 150 proc. - informuje dyrektor Krystyna Mackiewicz.
Co według polityki finansowej powinien zrobić szpital? Zamknąć klinikę na dwa miesiące, aby zniwelować nadróbki. Ale wtedy nie będzie dokąd odesłać pacjenta z guzem mózgu, ponieważ w całej Wielkopolsce tylko w tym jednym ośrodku można go zoperować. - Tacy pacjenci są na nas skazani, ale urzędnicy nie chcą tego uznać - powtarza dyrektor Mackiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?