Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolskie szkoły policzyły eurosieroty. Rodzice na saksach, dzieci u babci

Anna Jarmuż
Wielkopolskie szkoły zakończyły liczenie tzw. eurosierot. Według definicji są to dzieci, wychowujące się przynajmniej bez jednego rodzica, który zdecydował się na pracę za granicą. Badania zleciło Ministerstwo Edukacji Narodowej, a przeprowadziło je Wielkopolskie Kuratorium Oświaty w Poznaniu.

Ostatnie takie badanie zostało przeprowadzone w 2010 roku. Okazało się wtedy, że w całej Polsce jest około 100 tysięcy dzieci, które są eurosierotami. W samej Wielkopolsce było to około 13 tysięcy - najwięcej w powiecie ostrzeszowskim, pilskim, złotowskim i konińskim.

Ankiety wypełniali nauczyciele i szkolni pedagodzy w całej Polsce. W Wielkopolsce udział w badaniu dotyczącym euro-sierot wzięło około 400 placówek - przedszkoli, podstawówek, gimnazjów i szkół średnich. Jak tłumaczy Teresa Szopińska z Departamentu Zwiększania Szans Edukacyjnych w Ministerstwie Edukacji Narodowej,celem tej analizy jest ocena skali zjawiska oraz wynikających z niego problemów.

- Chcemy porównać tegoroczne wyniki z tymi, które zostały opracowane w poprzednich latach. Pozwoli to stwierdzić, czy eurosieroctwo jest w naszym kraju problemem oraz czy należy się tym zająć - tłumaczy Teresa Szopińska.

Według badań Kuratorium Oświaty w Poznaniu na migrację w celach zarobkowych najczęściej decydują się rodzice, które mają dzieci w szkole średniej. Uczniem takim przeważnie zajmują się wtedy dziadkowie. Zdarza się również, że opiekunem zostaje dorosłe rodzeństwo lub inni krewni.

Za przyczynę zjawiska eksperci wskazują wysoki wskaźnik bezrobocia, a co za tym idzie problemy ze znalezieniem pracy w kraju. Tak było w przypadku państwa Pioch, rodziców trojga dzieci, w tym 6-letniej Oliwii.

- Było nam bardzo trudno - przyznaje Piotr Pioch, nauczyciel wychowania fizycznego. - Żona długo szukała pracy. Jeżeli udawało jej się znaleźć zajęcie, była to tylko praca tymczasowa. Wtedy otworzyły się granice, pojawiły się nowe możliwości, a żona wyjechała do pracy w Niemczech - tłumaczy.

To ojciec opiekuje się 6-letnią Oliwią. Pomagają mu w tym już dorośli synowie i babcia dziewczynki. Pan Piotr przyznaje jednak, że nie jest łatwo. Zwłaszcza gdy córka choruje lub dopytuje się o mamę. - To była trudna decyzja. Dzięki pracy żony mogliśmy zapewnić dzieciom edukacje i godziwe życie. Nie wszystko jednak można kupić. Nie wiem, czy dziś podjęlibyśmy taką samą decyzję.

Psychologowie podkreślają, że wszelkie decyzję o wyjeździe należy podejmować ostrożnie. Brak choćby jednego rodzica może mieć dla dziecka ogromne konsekwencje.

- Jeśli dziecko zaczyna gorzej się uczyć, wagaruje, to znaczy, że nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją - wyjaśnia Beata Kolska-Lach z Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Poznaniu.

Psycholodzy zwracają uwagę, że z dzieckiem w każdym wieku należy postępować inaczej. Wiele możliwości daje dzisiaj kontakt drogą elektroniczną - to już nie tylko telefon, ale też skype czy e-mail. Rodzic musi także zdawać sobie sprawę, że po powrocie do kraju zastać może zupełnie inne dziecko.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski