Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolskie wsie toną w wodzie. Mieszkańcy zostali więźniami własnych domów. "Czuję zażenowanie i rozpacz"

Chrystian Ufa
Chrystian Ufa
W okolicach Swarzędza sytuacja jest dramatyczna. Aby dotrzeć do domów mieszkańcy brną przez wodę. - Karetka tu nie dojedzie - mówi Maciej Skurczyński
W okolicach Swarzędza sytuacja jest dramatyczna. Aby dotrzeć do domów mieszkańcy brną przez wodę. - Karetka tu nie dojedzie - mówi Maciej Skurczyński fot. Waldemar Wylegalski
Mieszkańcy okolic Swarzędza, Kościana i wielu gmin w Wielkopolsce codziennie przemierzają drogę do domu w kaloszach. Niektórzy z nich przez ulewy stali się wręcz więźniami własnych domów. Poziom wody w rzekach rośnie, zalewa pola i drogi.

Spis treści

Z Poznania, w którym Warta przy moście św. Rocha, znacząco, bo już o ponad 15 cm przekroczyła stan ostrzegawczy, wyruszam do Rabowic i Kruszewni w gminie Swarzędz. W ostatnich latach jak grzyby po deszczu wyrastały tam nowe osiedla mieszkaniowe.

Dla mieszkańców części z nich 2024 rok nie zaczął się dobrze.

Mieszkańcy gminy Swarzędz żyją jak na wyspie

Z powodu częstych opadów deszczu od początku stycznia Maciej Skurczyński, mieszkaniec Kruszewni nie jest w stanie ruszyć autem spod swojego domu.

- To olbrzymie utrudnienie. Od dwóch miesięcy nie mogę wyjechać samochodem. Z zakupami chodzę w kaloszach, a łatwo jest się tu przewrócić i zrobić sobie krzywdę. Dojazd karetki do naszego domu jest niemożliwy więc jeśli coś się wydarzy, to zostaniemy bez pomocy. Nie wiadomo co dalej z tym zrobić

- mówi Maciej.

Z moich informacji wynika, że przy robieniu kanalizacji przerwano drenaż, dlatego nie odchodzi stąd woda. Zgłaszaliśmy to do straży pożarnej, która w
Z moich informacji wynika, że przy robieniu kanalizacji przerwano drenaż, dlatego nie odchodzi stąd woda. Zgłaszaliśmy to do straży pożarnej, która w dwa dni odpompowała tyle wody, ile mogła - opowiada Maciej, mieszkaniec Kruszewni.
fot. Waldemar Wylegalski

Mężczyzna do Kruszewni wprowadził się 6 lat temu, mieszka tu z synem oraz żoną. Droga prowadząca do domu Macieja, nie należy do gminy, lecz do mieszkańców domów jednorodzinnych. Każdy z nich kupił działkę, na której postawił dom. Teren, który przedtem był polem uprawnym, dosłownie zamienił się w jezioro.

- Na początku było trochę śmiechu, ponieważ gdy przyszedł mróz, dzieciaki miały zabawę na tym zamarzniętym jeziorze. Teraz czuję zażenowanie i rozpacz, ponieważ nie mam żadnego wyboru. Muszę chodzić w kaloszach, wsadzam je do drugiego auta, zaparkowanego u sąsiadów 300 metrów od domu. Do nich woda nie doszła. Dopiero tam przebieram się w suche obuwie

- opowiada mieszkaniec Kruszewni.

- Z moich informacji wynika, że przy robieniu kanalizacji przerwano drenaż, dlatego nie odchodzi stąd woda. Zgłaszaliśmy to do straży pożarnej, która w dwa dni odpompowała tyle wody, ile mogła

- dodaje.

Pomimo trudniej sytuacji Maciej uznaje się za szczęśliwca. Dzięki temu, że jego posesja jest położona wyżej od pozostałych domów, woda nie dopływa mu pod bramę. Mimo że mężczyzna uwięziony jest w swoim budynku, to sytuacja jego sąsiadów jest o wiele trudniejsza.

- W pewnym momencie w domach obok woda lała się do szamba. Moi sąsiedzi mają przed posesjami skrzynki elektryczne oraz gazowe, które są zanurzone w wodzie - mówi Maciej, pokazując na domy sąsiadów. - Co, jeśli komuś coś się stanie? - pyta mężczyzna.

Jak informuje, władze gminy nie kwapią się by, sytuacji zaradzić, ponieważ droga jest własnością prywatną mieszkańców. Mimo że drenaż został przerwany nie z ich winy, oni cierpią na tym najbardziej. Jego naprawa nie jest możliwa, z powodu zalania.

- Nikt nic nie robi i chyba wszyscy czekają, aż będziemy mieli 40 stopni i woda zniknie

- kwituje mieszkaniec.

Tomasz Rybarczyk zwraca uwagę, że wiele ulic w podswarzędzkich miejscowościach jest pod wodą już od tygodni. I na zmianę się nie zanosi
Tomasz Rybarczyk zwraca uwagę, że wiele ulic w podswarzędzkich miejscowościach jest pod wodą już od tygodni. I na zmianę się nie zanosi fot. Waldemar Wylegalski

W podobnej sytuacji do Macieja znajdują się Karolina Jarkowska, mieszkanka Kruszewni oraz Krzysztof Gapiński, mieszkaniec sąsiednich Rabowic.

- Wszyscy jesteśmy zmuszeni do jeżdżenia między polami oraz ulicą, która nie jest w dobrym stanie. Dwa tygodnie temu zakopałam się SUV-em i nie byłam w stanie wyjechać z błota. Niekiedy w tych kałużach jest 30 - 40 cm wody. Moje dwa poprzednie auta zostały zniszczone, nie było już czego naprawiać. Podwozie samochodu przy takich warunkach na drodze niszczy się makabrycznie

- opowiada Karolina.

- Chyba nikt już nie ma nadziei, że ten stan dróg będzie kiedykolwiek lepszy. Z roku na rok jest coraz gorzej - dodaje.

- Od dwóch miesięcy regularnie mamy wyłączoną ulicę z ruchu, ponieważ stoi woda. Straż przyjeżdża, by wypompować ją do pobliskiego rowu. Sytuacja jest dramatyczna. Nie da się łatać dziur, gdy są zalane

- mówi Krzysztof Gapiński.

Mieszkańcy Rabowic oraz Kruszewni to w dużej mierze ludzie młodzi oraz rodziny z dziećmi, które w podpoznańskich miejscowościach chciały znaleźć swoje wymarzone miejsce na ziemi. Znaleźli - dziurawe drogi oraz zalane posesje.

- Doraźne naprawianie nie jest rozwiązaniem. Mój znajomy ostatnio wjechał w dziurę, po czym musiał wyjmować z opony kilkunastocentymetrowy pręt

- opisuje Krzysztof.

Przemierzając ulice gminy Swarzędz, dosłownie co kilka minut mijam robotników pracujących przy kanalizacji, parkujących często przy dziurawych drogach.

- Nikt już nie wychodzi tu na spacery z dziećmi, ponieważ wózki zanurzają się w błocie. W okresie letnim wygląda to zupełnie inaczej

- opowiada mieszkaniec Rabowic.

Tory i pola w Wielkopolsce pod wodą

Niestety, rzeczywistość mieszkańców może się niedługo pogorszyć, ponieważ hydrolodzy z Instytutu Meteorologii i Gospodarki wodnej przewidują kolejne opady deszczu oraz podniesienie się poziomu wody.

W ostatnich dniach sytuacja w gminie Kościan stała się na tyle poważna, że koniecznością było uszczelnienie kanałów Obry, w czym pomogli strażacy z OSP KSRG Gryżyna, OSP Racot, OSP Kokorzyn, OSP Choryń, OSP Spytkówki i OSP Gorzyce. Na terenie gminy blisko 1000 hektarów łąk, pól i lasów znalazło się pod wodą.

- Stan alarmowy w Wielkopolsce przekroczony jest na stacji Kościan na kanale Mosińskim już o 25 centymetrów. Widać, że ten stan będzie się utrzymywał w kolejnych dniach. Tam sytuacja jest najtrudniejsza

- mówi Emilia Szewczyk, hydrolog Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

- Stan ostrzegawczy przekroczono na aż 18 wielkopolskich wodowskazach. Na odcinku Warty są to między innymi Ląd, Pyzdry, Śrem, Poznań, Oborniki, Wronki oraz Międzychód. Te stany będą się utrzymywać, dlatego, że Warta jest rzeką nizinną, niereagującą szybko oraz rzeką dużą, zbierającą wody z okolicznych cieków. Przekroczenia stanów ostrzegawczych będą nadal występować, jednak nie powinny się już znacznie podnosić. To potrwa kilka dni w porywach do tygodnia. Stan ostrzegawczy przekroczono o 47 cm we Wronkach, następnie o 32 cm w Obornikach oraz o 15 cm w Poznaniu

- przekazuje Szewczyk.

- Nie ma takich szans, żeby wodowskaz na Warcie w Poznaniu przekroczył stan ostrzegawczy - zapewnia Emilia Szewczyk, hydrolog z IMGW.
- Nie ma takich szans, żeby wodowskaz na Warcie w Poznaniu przekroczył stan ostrzegawczy - zapewnia Emilia Szewczyk, hydrolog z IMGW. fot. Waldemar Wylegalski

Hydrolodzy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej zapewniają, że do przekroczenia poziomu ostrzegawczego w Stolicy Wielkopolski nie dojdzie.

- Nie ma takich szans, żeby wodowskaz na Warcie w Poznaniu przekroczył stan ostrzegawczy, a najgorsze jest już za nami. Alarmu nie będzie - zapewnia Emilia Szewczyk z IMGW.

Walka z żywiołem odbywa się na terenie całej Wielkopolski. W miejscowości Rostarzewo doszło nawet do zalania przez wodę torów kolejowych.

- Woda w rowie w pobliżu linii kolejowej osiągnęła taki poziom, że zaczęła przedostawać się nasypem kolejowym na drugą stronę i podmyła tory

- opowiadał 12 lutego bryg. Marcin Nowak, oficer prasowy straży pożarnej w Grodzisku Wielkopolskim.

Wysoki poziom wody zatrzymał ruch pociągów na prawie dobę, a wszyscy podróżujący nimi na co dzień zmuszeni byli do korzystania z zastępczej komunikacji autobusowej.

Lata zaniedbań przyczyną problemów z wodą

Promyk nadziei w utrudnieniach występujących w całej Wielkopolsce stara się dostrzec profesor Tomasz Kałuża z Katedry Inżynierii Wodnej i Sanitarnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

- Z niepokojem patrzymy na Wartę, ale przez ubiegłe lata spoglądaliśmy z niepokojem na nią oraz inne rzeki z powodu niskiego poziomy wody. Ostatnie lata suszy, powodowały strach dla rolników oraz gospodarki komunalnej. Nie chcemy, żeby doszło do sytuacji, że za kilka miesięcy nie będziemy wiedzieli, skąd tę wodę wziąć

- mówi prof. Tomasz Kałuża.

- Rzeka odnawia swoje koryto, zachodzą procesy, które pozwalają na lepsze funkcjonowanie fauny rzecznej - dodaje

Za zachowywanie wody tak, aby nawodnić grunty jak również za odwadnianie ziemi, odpowiada melioracja. Dla rolników z całej Wielkopolski ważne jest to, żeby ich pola nie zostały zalane, a jednocześnie, żeby upraw w późniejszych miesiącach roku nie dotknęła susza.

- Nasze grunty są zalewane na dużą skalę i w ten sposób będziemy mieli ograniczoną ilość zbóż. Dla nas to będą duże straty. Tam, gdzie mamy wymokliska, rolnicy będą musieli dokonać ponownych zasiewów wiosennych

- mówi Maciej Kaczmarek, rolnik, właściciel pól w powiecie szamotulskim oraz nowotomyskim.

- Wiele gorzkich słów powiedziano o melioracji, wskazując ją jako przyczynę osuszenia. Trzeba jednak patrzeć na to bardziej kompleksowo. Melioracja może osuszać glebę, ale z drugiej strony może ona zatrzymywać wodę i pomagać w jej rozprowadzaniu - opowiada prof. Kałuża.

- System melioracyjny, jest zaniedbywany od wielu lat. Z jednej strony dla rolnictwa ważny jest moment rozpoczęcia prac polowych, jednak stojąca woda uniemożliwia tego typu działania. Generalnie sytuacja niedrożnych rowów, melioracji i drylowań będzie powodowała niepokój wśród rolników

- dodaje.

Dobrze użyte nadwyżki wody mogą w pozytywny sposób wpłynąć na przyszłe plony

- Retencja jest wypełniona, co można rozważać pod różnym kątem. To dobra sytuacja pod tym względem, że wejdziemy w okres wiosenny, wegetacyjny z dość dużą ilością wody w środowisku. Rośliny, które za chwilkę będą ruszać do pełnego rozwoju, będą mogły korzystać z tej nadwyżki, a wegetacja będzie mogła się odbywać w korzystnym trybie

- mówi profesor Katedry Inżynierii Wodnej i Sanitarnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Zniszczona zabudowa ul. Wielkiej na Starym Mieście w Poznaniu

Wyzwolenie Poznania: 79 lat temu zakończyła się niemiecka okupacja

Obserwuj nas także na Google News

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski