MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wkrótce zabraknie nam fachowców

Maria Nowak
Szymon siewior
Z Anną Krystkowiak o wyborach piętnastolatków rozmawia Maria Nowak

Ma Pani dobrą krawcową?

Miałam dwie. Jedna zajęła się bardziej opłacalnym handlem materiałami do szycia. Druga przeszła tylko na przeróbki, nie wymagające czasu ani namysłu i zarabia na zasadzie: duży obrót-mały zysk. Nie nadążała z szyciem kreacji, a nie mogła znaleźć krawcowych, które by jej w tym pomagały.

Czy z tego można wysnuć jakiś wniosek dotyczący szkół zawodowych?

Krawcowych jest za mało. Dziewczęta chcą być fryzjerkami i ekspedientkami.

Jednak do technikum odzieżowego garną się?

Myśląc raczej o projektowaniu niż o szyciu.
Znam dziewczynę, która została przyjęta do technikum odzieżowego, bo miała bardzo dobre stopnie, jednak krawcowa z niej żadna i nawet zasłon nie umie zszyć. Wybrała zresztą zupełnie inne studia: medyczne.

Co Pani na to?

To ważny problem, z którego ciągle nie bardzo zdajemy sobie sprawę. Wiele umiejętności praktycznych dawniej dzieci wynosiły z domu: babcia szyła, ojciec naprawiał radio. W szkole były zajęcia techniczne, można się było popisać. Dzisiaj młodzież siedzi przed komputerem i nie ma możliwości ani czasu, by rozpoznać i ćwiczyć swoje manualne talenty.

Przyszłam do Pani przekonana, że szkoły zawodowe przeżywają swój rozkwit, bo młodzież chce szybko zdobyć zawód, wyjechać za granicę i dobrze zarabiać. Zresztą i w kraju można już dobrze żyć, będąc fachowcem.

Tymczasem od kilku lat dosłownie nic się nie zmienia. Szkoły zawodowe mogłyby uczyć pięć razy więcej uczniów, to znaczy wykonują nabór w 20 procentach. Było małe wahnięcie na plus tylko wtedy, gdy skończyły się licea profilowane. Wybory są też tradycyjne - jak już mówiłam fryzjerka i ekspedientka, a wśród chłopców kucharz małej gastronomii, mechanik pojazdów samochodowych. W ubiegłym roku w całym województwie uczył się fachu tylko jeden przyszły kowal, jeden zdun, dwóch złotników, trzech kominiarzy, czterech kamieniarzy, kilku rzeźników. A sięgając do zawodów bardziej nowoczesnych i bardzo poszukiwanych, znalazło się tylko 170 chętnych na naukę operatora obrabiarek skrawających.

A zawody budowlane przy tym wielkim boomie?

W całym województwie było po niespełna 300 uczniów w takich zawodach jak malarz, murarz, posadzkarz, czy monter instalacji sanitarnych. Również w technikach mamy pięć, sześć razy więcej ekonomistów niż techników budowlanych czy elektryków.
Piętnastolatkowi szkołę wybierają właściwie rodzice, a w każdym razie mają na to duży wpływ. Wynika z tego, że to oni niechętnie wybierają zawodówki.
Pragną dla dziecka wyższego wykształcenia i rozumują chyba tak: liceum trwa 3 lata, tak jak zawodówka, a więc dzieciak będzie miał wykształcenie średnie, a potem jakiegoś zawodu się nauczy.

Czy to złe kalkulacje?

Założenie może jest dobre, ale skutki niekoniecznie. Musiałaby pani widzieć potem tych rodziców, gdy po kilku miesiącach proszą, by pomóc, bo syn czy córka nie dają sobie rady w liceum i pytają czy można gdzieś ich przenieść. To już nie zawsze jest takie proste. Rodzice słabo rozpoznają talenty i uzdolnienia swoich dzieci, a poradnictwo zawodowe jest w mojej ocenie wciąż słabe i nieciekawe. Już od najmłodszych lat uczniowie powinni zwiedzać zakłady pracy i sami zobaczyć, na czym polega praca w danym zawodzie. Doradca zawodowy nie powinien ograniczać się do pogadanek w szkole. Powinien być aktywny, wychodzić do ucznia, do jego rodziców, starać się dobrze rozpoznać uzdolnienia dziecka, zwłaszcza, że często chodzi tu o uczniów ze środowisk mniej troskliwych i odpowiedzialnych rodziców.

To też istotny problem: rodzice unikają zawodówek, bojąc się demoralizacji dziecka.

Powiem tak: są różne szkoły. Niemało uczniów demoralizuje się w liceach, w których nie dają sobie rady, a więc wagarują lub chcą za wszelką cenę zaimponować innym i tak wkraczają na złe ścieżki. Paradoksalnie, odnoszenie sukcesów w nauce w szkole zawodowej może zachęcić ucznia do dalszego kształcenia, a męczenie się w nieodpowiednim liceum - zniechęcić. Zwłaszcza, że są tacy uczniowie, którzy wolniej dorośleją, dla których lepsza jest dłuższa droga kształcenia. Nie oznacza to, że jestem przeciw liceom - po prostu nie ma gotowej recepty. Oprócz stwierdzenia, że przy podejmowaniu decyzji o wyborze szkoły piętnastolatek mało zna siebie i stanowczo wciąż za mało otrzymuje tu pomocy. Ta musi trafić do młodych - świetna była młodzieżowa impreza w poznańskiej Arenie, gdzie przedstawiały się szkoły zawodowe.

Mówi się, że system tylko pozornie jest drożny. Absolwenci zawodówek mają duże braki w przedmiotach ogólnych i dalsze kształcenie jest dla nich zamknięte.

Nie przesadzajmy. W ciągu ostatnich lat wymieniła się kadra w tych szkołach, jest tam dużo dobrych nauczycieli, same szkoły istnieją przeważnie w zespołach, a więc "blisko" wyższego poziomu kształcenia. Natomiast jest faktem, ze wszystkie technika zrezygnowały z trybu wieczorowego, bo nie było chętnych, i jest tylko zaoczny. Uczniowie chcą intensywnie pracować tygodniu, a na naukę przeznaczyć tylko weekend.

Jest też kwestia prestiżu - nie wypada się przyznać, że idzie się do zawodówki.

Tu mam pewną nadzieje na poprawę. Zarobki absolwentów, mających fach w ręku są duże, są oni bardzo poszukiwani na rynku. Pracodawcy też dbają coraz częściej, by taki pracownik miał dobre warunki socjalne i dobrze wyglądał. Kiedy dziś przychodzi ekipa malarska, to mają już porządne kombinezony, sprzęt, pracują szybko i porządnie, myją się i przebierają po zakończeniu pracy, po prostu wyglądają przyzwoicie. Z takich niby drobiazgów też rodzi się prestiż i szacunek dla zawodu.

Anna Krystkowiak kieruje działem kształcenia ponadgimnazjalnego w Kuratorium Oświaty w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski