Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojewoda wielkopolski: W Sejmie mamy totalną opozycję, w samorządzie totalną koalicję

Błażej Dąbkowski
Wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann
Wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann Łukasz Gdak
- Spójrzmy na ostatnie trzy lata, kiedy do Poznania płynęły obficie rządowe środki, na przykład na budowę estakady katowickiej czy trasy tramwajowej na Naramowice, mimo że kurs przyjęty przez władze Poznania czy marszałka województwa był skrajnie antyrządowy - mówi Zbigniew Hoffmann, wojewoda wielkopolski.

Końcówka roku to dobry czas, by podsumować wyniki wyborów samorządowych, a te dla PiS w Poznaniu wypadły tragicznie, w całej Wielkopolsce średnio. Jaka jest Pana diagnoza tej sytuacji?

Nie podzielam pana zdania, choć w Poznaniu wynik można rzeczywiście uznać za głęboko niezadowalający, zarówno w przypadku wyborów prezydenckich, jak i do rady miasta. Jako poznaniak i członek PiS czuję spory niedosyt. Myślę, że kluczowa jest precyzyjna analiza sytuacji, wyciągnięcie wniosków i przygotowanie właściwej strategii. Z satysfakcją przyjąłem natomiast wynik sejmikowy. Warto pamiętać, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało je zresztą w skali całego kraju. U nas PiS miał 8 mandatów, a teraz ma ich 13, czyli zaledwie o 2 mniej niż Koalicja Obywatelska. Mamy silny, profesjonalny klub i świetną szefową, moją dotychczasową zastępczynię wicewojewodę Marleną Maląg, a radni są przygotowani do przejęcia władzy w Sejmiku, jeśli sytuacja polityczna ukształtowałaby się inaczej.

Ale PiS w Sejmiku, mimo – jak pan twierdzi – silnego klubu nie wywalczył sobie funkcji wiceprzewodniczącego.

To przykra sytuacja i złamanie elementarnych standardów demokratycznych, o których tak często mówią przedstawiciele totalnej opozycji, bo po raz pierwszy w historii Sejmiku Województwa jedyny klub opozycyjny, stanowiący jedną trzecią radnych, nie ma przedstawiciela w prezydium. Kandydat PiS na tę funkcję został odrzucony w głosowaniu, moim zdaniem, ze szkodą dla samorządu województwa wielkopolskiego. Jak widać, na poziomie parlamentarnym mamy do czynienia z totalną opozycją, a samorządowym totalną koalicją.

Wróćmy jeszcze do rady miasta i wyborów prezydenta Poznania. Od lat PiS nie potrafi przebić szklanego sufitu, a stolica Wielkopolski cały czas jawi się jako bastion, wcześniej PO, a dziś Koalicji Obywatelskiej.

Jeszcze raz powtórzę, analiza zostanie przeprowadzona, a strategia wdrożona. Rok 2019 to prawdziwy maraton wyborczy. Czeka nas niezwykle ciężka praca. Jestem przekonany, że Prawo i Sprawiedliwość wygra po raz kolejny wybory parlamentarne.

Jeszcze w trakcie kampanii kandydat PiS na prezydenta Poznania, jak i parlamentarzyści twierdzili, że jak wygra pana partia, lepiej będą realizowane rządowe programy. To brzmiało trochę jak groźba w stylu: nie wybierzecie naszej partii, nie dostaniecie dróg i mostów. Po przegranej zamierza pan podkładać nogę marszałkowi Woźniakowi czy prezydentowi Jaśkowiakowi?

Moją rolą, jako wojewody, jest realizowanie polityki rządu pana Premiera Mateusza Morawieckiego, rządu Prawa i Sprawiedliwości, natomiast współpraca z samorządami jest moim obowiązkiem. Jeśli chodzi o poprzednią kadencję nie mogłem narzekać na współpracę, choć oczywiście kontrowersje i różnice występowały. Spójrzmy na ostatnie trzy lata, kiedy do Poznania płynęły obficie rządowe środki, na przykład na budowę estakady katowickiej czy trasy tramwajowej na Naramowice, mimo że kurs przyjęty przez władze Poznania czy marszałka województwa był skrajnie antyrządowy. Mimo to rząd Premiera Mateusza Morawieckiego patrzy jednak szerzej i wie, że najważniejsi są ludzie i ich potrzeby. I tak jest w przypadku naszego miasta. Dla naszego rządu nie liczą się barwy partyjne lokalnych samorządowych liderów, ale potrzeby poznaniaków.
Polityzowaniem była sytuacja związana z obchodami Święta Niepodległości, kiedy miał pan pretensje do Jacka Jaśkowiaka, o to, że wydarzenia organizowane przez magistrat odbywały się w tym samym czasie, co urzędu wojewódzkiego?

Tak, to była zupełnie niepotrzebna sytuacja, bo wprowadziła chaos informacyjny wśród mieszkańców. Byłem tym zawiedziony, tym bardziej, że takie uroczystości odbywają się raz na sto lat. Dotychczas mieliśmy dobry zwyczaj uzgodnień związanych z kalendarium obchodzenia rocznic. Wynika z nich jednoznacznie, że od wielu lat uroczystości na 11 listopada organizuje przedstawiciel rządu, czyli wojewoda. Mimo problemów, byłem zbudowany widokiem tysięcy osób, które pojawiły się tego dnia na placu Wolności w Poznaniu, wspólnie odśpiewując Mazurka Dąbrowskiego. Morze biało-czerwonych flag, Wojsko Polskie, grupy rekonstrukcyjne, harcerze, rodzice z dziećmi, radosna młodzież. Prawdziwa wspólnota, duma z bycia Polakami. To był niezwykle podniosły i emocjonalny moment. W tym tłumie pojawili się także przedstawiciele totalnej opozycji. Być może byli zainteresowani nowatorskim podejściem do obchodów rocznicy, bowiem już wcześniej zorganizowaliśmy np. ciekawy piknik, podczas którego zaprezentowaliśmy 100 kabrioletów na stulecie niepodległości. Te symbole są widoczne w wielu miejscach. Na przykład przed urzędem wojewódzkim stoi Budka Niepodległości.

Może przyszli, bo chcieli zapytać dlaczego pana służby ściągnęły z Arkadii banner z napisem „Konstytucja”, o czym zrobiło się głośno, a Obywatele RP złożyli nawet zawiadomienie na policję.

Groteskowa sytuacja. Oczywiście, wywieszenie banera, który stał się znakiem totalnej opozycji, to czysta polityka. Nie udawajmy, że jest inaczej. Rzeczywistość jest jednak bardziej prozaiczna. Zdjęcie banera związane było z mappingiem planowanym na 11 listopada, czyli w 100 lecie odzyskania niepodległości. Wiszący baner uniemożliwiłby pokaz. Był więc to problem o charakterze technicznym. Płachta została zdjęta na czas obchodów, podobnie jak byłoby w przypadku każdego innego materiału reklamowego, który uniemożliwiałby obejrzenie takiego widowiska. Widowiska, które wzbudziło entuzjazm tysięcy widzów.

Skoro mówił pan o kalendarium imprez rocznicowych, jasno z niego wynika, że obchody wybuchu Powstania Wielkopolskiego są domeną marszałka. W tym roku przyjadą na nie Andrzej Duda, czy Mateusz Morawiecki, więc pewnie wiele osób obstawia jakiś zgrzyt, tym bardziej, że w przeszłości pan wyjeżdżał na obchody do Leszna, a prezydent Jaśkowiak wylegiwał się w łóżku.

Mamy stulecie, a taka rocznica zobowiązuje. Tego dnia powinniśmy być razem, bo Powstanie Wielkopolskie jest historycznym fenomenem, połączeniem wielu lat pracy organicznej i czynu zbrojnego. Jest dobrem wspólnym, o które musimy dbać. O to walczyli nasi ojcowie. Niestety wyniki badań dotyczące rozpoznawalności tamtych chwalebnych wydarzeń są nawet w naszym województwie niezadowalające. Mam jednak nadzieję, graniczącą z pewnością, że wszyscy w sposób godny uczczą tę rocznicę. Oczywiście, Wielkopolski Urząd Wojewódzki też przygotował sporo wydarzeń. Wśród nich znajdą się odsłonięcie tablicy wdzięczności w 100-lecie odzyskania przez Polskę Niepodległości i 100. rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego, prezentacja znaczka oraz karty powstańczej. Ponadto 27 grudnia o godzinie 16:40 w całej Wielkopolsce usłyszymy dzwony i syreny, a dzień później na Starym Rynku odbędzie się koncert i widowisko pod nazwą Wielkopolanie śpiewają Niepodległej „W chwilach próby zwycięstwo” przygotowany przez Wielkopolskie Muzeum Niepodległości we współpracy z TVP3 Poznań. Z kolei 5 stycznia czekają nas uroczystości związane ze 100-leciem zdobycia Stacji Lotniczej Ławica. Także sporo wydarzeń przed nami, dlatego już teraz zachęcam czytelników Głosu Wielkopolskiego do licznego udziału.
Po grudniu mamy kolejną ważną zimową rocznicę, czyli 23 lutego. Z tą datą wiąże się z kolei zamieszanie związane z dekomunizacją ulic i zamianą ul. 23 lutego na ul. por. Janiny Lewandowskiej. Niedawno Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że stara nazwa musi wrócić.

Wyrok sądu szanuję, choć głęboko się z nim nie zgadzam. Mieliśmy z jednej strony kompetentną wykładnię historyczną Instytutu Pamięci Narodowej, w którym przecież pracują profesjonalni historycy. Na podstawie m.in. tej wykładni podjąłem decyzję o zmianie nazwy. Z drugiej była własna interpretacja historyczna sądu. Ocenę tych stanowisk pozostawiam czytelnikom. Źle się stało, ale teraz czekam aż władze miasta Poznania, zgodnie z zapowiedziami, godnie upamiętnią por. Janinę Lewandowską, pilota lotnictwa Wojska Polskiego, ofiarę sowieckiej zbrodni katyńskiej i córkę generała Józefa Dowbora-Muśnickiego, dowódcy Powstania Wielkopolskiego. Mam nadzieję, że nastąpi to na początku przyszłego roku. Po decyzji NSA odebraliśmy bardzo wiele sygnałów solidarności i wsparcia naszej inicjatywy ze strony młodych ludzi, środowisk kombatanckich, ludzi „Solidarności”, m.in. od Janusza Pałubickiego, legendarnej postaci opozycji antykomunistycznej.

W ostatnim roku urząd wojewódzki grał w ping ponga nie tylko z poznańskim magistratem, ale także urzędem marszałkowskim i burmistrzem Wronek. Dlaczego most na Warcie był zamknięty aż 70 dni, skoro pracownicy Politechniki Poznańskiej twierdzili, że był bezpieczny?

Gdyby był bezpieczny, nie zostałby zamknięty. Z punktu widzenia wojewody i nadzoru budowlanego kwestią fundamentalną jest bezpieczeństwo publiczne. Z powodów mi bliżej nieznanych burmistrz Wronek do tematu podszedł politycznie i histerycznie, mimo że Wielkopolski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego zdecydowanie rekomendował zamknięcie mostu. Może gdyby nie było kampanii samorządowej, władze Wronek podeszłyby do tematu mniej nerwowo. Wolałbym, by w przyszłości stalowe konstrukcje nie stanowiły osi sporu, tym bardziej, że inspektorzy nadzoru budowlanego do problemu podchodzili w sposób absolutnie profesjonalny, kierując się interesem społecznym. Tam, gdzie w grę wchodzi zdrowie i życie ludzi, decyzje muszą być podejmowane stanowczo.
W ostatnich dniach emocje pojawiły się również wokół kontroli, którą pan zlecił w poznańskiej spalarni śmieci w związku z problemem smogu. Władze miasta są tym zadziwione, a urzędnicy tłumaczyli, że zdecydowanie bardziej niebezpieczne od funkcjonowania spalani są np. pokazy sztucznych ogni.

Kontrola ma charakter prewencyjny i jest odpowiedzią na sygnały obywatelskie ze strony społeczników oraz organizacji pozarządowych, które bardzo poważnie podchodzą do kwestii smogu. Po konsultacji z Wielkopolskim Wojewódzkim Inspektorem Ochrony Środowiska uznałem, że należy to sprawdzić. Uważam, że należy pochylić się nad taką prośbą ze strony mieszkańców, ale dziś nie chcę niczego rozstrzygać. Wyników można spodziewać się pod koniec stycznia. Moim zdaniem, zarówno samorząd, jak i administracja rządowa, powinny robić wszystko, by skutecznie walczyć z zanieczyszczonym powietrzem, które wpływa na stan naszego zdrowia. Nie ma co ukrywać, że w Poznaniu problem smogu istnieje.

Jakich inwestycji rządowych możemy spodziewać się w przyszłym roku w Wielkopolsce?

Infrastruktura drogowa i kolejowa to kluczowe obszary. Najbardziej wyczekiwane jest ukończenie drogi S5, która umożliwi swobodny przejazd pomiędzy Wrocławiem a Poznaniem. Dopinguję również PKP PLK w sprawie prowadzenia remontu na trasie kolejowej E59, zarówno w stronę Szczecina, jak i Wrocławia. Wśród innych projektów drogowych, warto wspomnieć o obwodnicy Kępna oraz pracach przygotowawczych pod budowę drogi S11. Będziemy dalej realizować rządowe programy drogowe. W rezultacie gminy i powiaty mogą liczyć na bardzo duże środki finansowe w ramach utworzonego przez rząd premiera Mateusza Morawieckiego Funduszu Dróg Samorządowych. Fundusz pozwoli na dofinansowanie remontów, budów i modernizacji dróg lokalnych oraz budowę mostów w ciągach dróg samorządowych. Jednym zdaniem można to podsumować tak - w 2019 roku będzie się budowało.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski