18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z "Potopu" do "Klanu" - co się stało z Danielem Olbrychskim? [GALERIA]

Jacek Sobczyński
Jacek Sobczyński
Jako marszałek Piłsudski w "1920. Bitwie Warszawskiej"
Jako marszałek Piłsudski w "1920. Bitwie Warszawskiej" FORUM FILM
Jego nazwisko jest marką samą w sobie a zasługi dla polskiego kina Daniel Olbrychski ma niepodważalne. Dlaczego zatem dziś grywa w coraz słabszych produkcjach?

Gdy w 1998 roku tygodnik "Polityka" zapytał swoich czytelników o najlepszych ich zdaniem aktorów w historii polskiego kina, Daniel Olbrychski uplasował się na siódmej pozycji. Przed nim w plebiscycie znalazło się czterech panów (Tadeusz Łomnicki, Gustaw Holoubek, Janusz Gajos i Zbigniew Cybulski) oraz dwie panie: Irena Kwiatkowska i Krystyna Janda.

Wtedy Olbrychski był tuż przed premierami dwóch rodzimych superprodukcji: "Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmanna i "Pana Tadeusza" Andrzeja Wajdy. Aktor pojawił się w obu filmach i zagrał koncertowo - prawie wszyscy krytycy stwierdzili, że jego Gerwazy był najmocniejszym punktem filmowej adaptacji "Pana Tadeusza". Trudno uwierzyć, ale była to jego ostatnia wielka rola. Obecnie Olbrychski tuła się pomiędzy drugim planem w fatalnych, masowych produkcjach ("Bitwa pod Wiedniem", "1920. Bitwa Warszawska") a serialami. Kilka tygodni temu fanów talentu aktora zszokowała informacja, że ten dołączy do obsady "Klanu", wcielając się w postać adoratora Grażynki Lubicz, wdowy po zmarłym Ryszardzie.

- W miesiącu mam około 5 dni zdjęciowych, co pozwala mi na utrzymanie siebie, żony, rodziny i domowego zwierzyńca - tłumaczył w rozmowie z "Super Expressem" Olbrychski. Wiadomo, że stawki za dzień pracy nad serialem dla aktorów tej klasy wynoszą plus minus pięć tysięcy złotych. Tyle że trochę smutno robi się, gdy przypomnimy, że swego czasu aktor rozpalał wyobraźnię milionów Polek fantastyczną kreacją w nominowanym do Oscara "Potopie", a dziś jego postać usiłuje rozpalić choćby wątły ogień w sercu bohaterki jednego ze słabszych polskich tasiemców.

O Oscara Olbrychski ocierał się zresztą niejeden raz. Aktor zagrał w "Blaszanym bębenku" Volkera Schlondorffa, filmie-laureacie statuetki Amerykańskiej Akademii Filmowej za najlepszy obraz nieanglojęzyczny w 1980 roku. Do Oscara nominowano także "Panny z Wilka", "Ziemię obiecaną" i wspomniany już "Potop". Olbrychski grał główne role we wszystkich trzech produkcjach.

Mógł stać się gwiazdą kina światowego. Twarz, talent, charyzma amanta rodem z kina francuskiej Nowej Fali. Bohaterowie Olbrychskiego byli romantycznymi twardzielami, trzeźwo myślącymi, acz lekko zagubionymi w rzeczywistości facetami. Na tak niejednoznaczne postacie niejeden reżyser miałby chrapkę zwłaszcza wtedy, w latach 70., gdy kino masowe nie stroniło od pogłębionych portretów psychologicznych swoich bohaterów.

- Ja, bezczelnie, już od sukcesu w ,,Popiołach" Wajdy jakoś czułem, może przesadnie, że jak ktoś będzie mnie chciał, to przecież mnie znajdzie. I w Europie to funkcjonowało fantastycznie. Od 1970 roku nieustająco grałem w filmach zagranicznych. Kręciłem czasem trzy rocznie. Wtedy wyjazd za ocean oznaczał podróż w jedną stronę. Takiej decyzji nie umiałem podjąć - przyznał w rozmowie z "Galą" Olbrychski.

Został na Starym Kontynencie i wciąż grał z najlepszymi. W "Nieznośnej lekkości bytu" partnerował Danielowi Day-Lewisowi i Juliette Binoche (i on, i ona kilkanaście lat później zostali uhonorowani Oscarami), w "Przekątnej gońca" spotkał się na planie z Michelem Piccoli i Liv Ullman, muzą Ingmara Bergmana. A Polska? Trudno znaleźć wielkiego reżysera, u którego Olbrychski nie zagrał. Nie zawsze łączyło się to z entuzjastycznym odbiorem widowni; kiedy Jerzy Hoffmann ogłosił, że Olbrychski wcieli się w jego "Potopie" w Kmicica, cała Polska zaprotestowała. Niesłusznie - jego rola okazała się kapitalna.

Dlaczego człowiek, który podczas jednego z canneńskich festiwali przegrał o włos nagrodę za główną rolę męską z Marcello Mastroiannim, dziś grywa w koszmarkach pokroju "Bitwy pod Wiedniem", gdzie wypowiada tylko jedną (!) kwestię? Od lat seniorzy aktorskiego świata apelują do producentów o zmianę optyki i zerwanie z dyskryminacją wiekową. Dla nestorów brakuje ciekawych ról, nawet legendy kina muszą dorabiać na drugim planie w masowych produkcyjniakach. Zerknijmy jeszcze raz na ranking "Polityki", tym razem na listę aktorów zagranicznych. Poza Chaplinem na jej czele znaleźli się Dustin Hoffmann, Jack Nicholson i Robert De Niro. Wszystkim od lat oferuje się co najwyżej ciekawsze, kinowe "ogony".

Oczywiście nie wypada zakładać, że Daniel Olbrychski nie zagra w "Klanie" świetnie. Tylko twarz faceta, który zjadł na kinie zęby, jakoś nie pasuje do popołudniowego rosołku w towarzystwie familii Lubiczów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski