Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo Roberta z Gizałek. Prokurator upomniana

Łukasz Cieśla
Wrocławska prokuratura, która zajmowała się zabójstwem Roberta z Gizałek i przez osiem miesięcy nie informowała rodziny o jego śmierci, przeprasza za swoje uchybienia.

- Rzeczywiście doszło do pewnych nieprawidłowości. Rodzina została już wcześniej osobiście przeproszona przez panią prokurator, która prowadziła sprawę. Teraz, raz jeszcze, w imieniu prokuratury chciałabym przeprosić rodzinę - mówi Monika Molik, szefowa Prokuratury Rejonowej Wrocław Krzyki Zachód.


Czytaj także:
Zwłoki leżały w kostnicy 8 miesięcy. Rodzina nie wiedziała

- Żadnych przeprosin nie było - mówi tymczasem pani Monika, siostra tragicznie zmarłego mężczyzny. - To znaczy były, ale wypowiadane za pośrednictwem mediów, a nie osobiście do mnie czy mojej mamy. Dziś już nie czekam na “przepraszam" od prokuratury.

39-letni Robert z Gizałek został zabity nożem we wrześniu 2010 roku we Wrocławiu. Zwłoki na osiem miesięcy trafiły do chłodni wrocławskiego zakładu medycyny sądowej.

Dopiero po tylu miesiącach “przypomniano" sobie o nich i zawiadomiono rodzinę z Gizałek o jego śmierci. Zwłoki znajdowały się wtedy w daleko posuniętym rozkładzie. Rodzina była oburzona postawą śledczych. Przy Robercie w dniu zabójstwa znaleziono dowód osobisty. Policja ustaliła też numer telefonu do jego matki. Ale nikt do niej nie zadzwonił przez osiem miesięcy.

Kiedy Robert zginął, w policji obowiązywało jeszcze stare zarządzenie Komendanta Głównego Policji dotyczące czynności dochodzeniowo-śledczych. Z paragrafu 220 wynikało, że to policja ma obowiązek zawiadomić rodzinę o zgonie krewnego.

- Ten paragraf dotyczył jednak sytuacji, kiedy to policja prowadziła postępowanie. W tej konkretnej sprawie policja wykonywała jedynie czynności pod nadzorem prokuratury, która była gospodarzem śledztwa. To na prokuraturze ciążyła kwestia powiadomienia rodziny - mówi Paweł Petrykowski, rzecznik KWP we Wrocławiu.

Innego zdania jest z kolei prokurator Monika Molik. Analizując to samo zarządzenie przekonuje nas, że rodzinę Roberta o jego zgonie powinna powiadomić policja.

- Jednak jako prokuratura nie uchylamy się od odpowiedzialności - mówi Monika Molik. - Prokurator Elżbieta Kruk, która prowadziła w tej sprawie czynności, w zeszłym roku została przez mnie ukarana upomnieniem pisemnym. Bo powinna zlecić policji odnalezienie rodziny albo sama ją odszukać. Żadnej z tych czynności nie wykonała. To pewnie efekt ludzkiej ułomności i tego, że umknęło to jej uwadze. Pani Kruk jest doświadczonym, sumiennym prokuratorem, ma zdolność empatii. W tej sprawie po prostu popełniła błąd i upomnienie było dla niej sporą dolegliwością.

Zupełnie inne zdanie na temat postawy prokurator Kruk ma rodzina Roberta. Jego siostra przekonuje, że śledcza była dla niej opryskliwa i niemiła oraz nie przeprosiła za swoje zaniedbania. Do ich spotkania doszło po ośmiu miesiącach od morderstwa, tuż po tym jak rodzina dowiedziała się o tragedii.

Z inicjatywy rodziny w prokuraturze Świdnicy trwa w tej chwili postępowanie mające na celu wyjaśnić zaniedbania śledczych. Przesłuchano już prokurator Kruk oraz policjantkę z Wrocławia zajmująca się sprawą zabójstwa. W Świdnicy nikt nie usłyszał zarzutów, śledztwo nadal toczy się “w sprawie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski