Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrał w Melbourne, a wybiera się na Roland Garros i na Wimbledon!

Mariusz Kurzajczyk
Kaliszanin Piotr Matuszewski od lat należy do krajowej i europejskiej czołówki tenisistów. O jego sukcesach zrobiło się głośno po udanych występach w Australian Open.

O Piotrze Matuszewskim zrobiło się nie tylko w Kaliszu głośno przed kilkoma tygodniami, gdy z bardzo dobrej strony pokazał się w juniorskim turnieju Australian Open. Zanim jednak trafił na czołówki gazet i portali internetowych, w rodzinnym mieście mało kto o nim słyszał, mimo że przez lata regularnie zdobywał medale mistrzostw Polski i wygrywał ważne turnieje, także na innych kontynentach. Pierwszy krok do wielkiej kariery zrobił dość szybko, bo jako 6-latek wygrał mistrzostwa Polski uczniowskich klubów sportowych 8-latków...

W tenisa zaczął grać, bo grał jego tata Tomasz i starszy brat. Tata tylko amatorsko, ale za to regularnie i - co najważniejsze - z synami w roli kibiców. Nic więc dziwnego, że całej trójce, zaszczepił sportowego bakcyla.

Piotr, jak wspomniałem, wygrał pierwszy turniej w wieku 6 lat i to zaledwie po kilku miesiącach przygotowań, na początku swojej sportowej drogi.

- Uważam, że najlepszy wiek na rozpoczęcie treningów to właśnie 6-8 lat - podkreśla Tomasz Matuszewski. - Wcześniej to nie ma sensu, chyba że w formie zabawy.

Piotrek zaczął od wygranej w mistrzostwach dzieciaków i tempa nie zwalniał. W ciągu tych 12 lat wielokrotnie stawał na podium krajowego czempionatu. Tylko w ubiegłym roku, jako 17-latek, wywalczył aż siedem medali - trzy złote i cztery srebrne podczas mistrzostw Polski juniorów, młodzieżowców i seniorów, w singlu, w deblu i w drużynie. Imponujący dorobek, choć utalentowany tenisista nadal uważa, że ciągle na dorobku. Od sześciu lat jest kadrowiczem, w krajowych rankingach zajmuje miejsce pierwsze lub drugie, a w europejskich nigdy nie wypadł z czołowej piętnastki. Na wszystko solidnie zapracował, bo - jak to w sporcie - sam talent nie wystarczy do odniesienia sukcesu.

Jego pierwszym trenerem był ojciec i właściwie w tej kwestii niewiele się zmieniło. Przez lata woził go na treningi najpierw do TUKS Kozica Piotrków Trybunalski, głównie dlatego, że w Kaliszu nie było i nadal nie ma gdzie grać zimą. Obecnie najczęściej korzysta z sal w Ostrowie i w Pleszewie. Mimo że cały czas mieszka w grodzie nad Prosną i ukończył Gimnazjum nr 2 na Majkowie, uczy się w niepublicznym liceum w Łodzi.

- Żadna kaliska szkoła nie była zainteresowana sportowcem, który większość roku szkolnego spędza na turniejach - wyjaśnia jego tata.

Jego zdaniem właśnie udział w zawodach i bezpośrednie starcie z rywalami czyni mistrzem. Nic więc dziwnego, że od lat tata z synem w każdym roku ponad 40 weekendów spędzali poza domem, najczęściej w Czechach, gdzie tenis jest sportem narodowym, a utalentowanych graczy, czyli mocnych rywali nie brakuje. Obecnie Piotr grywa zwykle w zawodach wyższej rangi, niż krajowe - europejskich lub zgoła na innych kontynentach, a tam rywalizacja zaczyna się w poniedziałek i trwa do niedzieli. W tej sytuacji nie towarzyszy mu już tata, ale trener kadry narodowej. Gdy większość roku spędza się na walizkach, nie ma mowy o normalnej nauce. Uczy się, gdy wraca, a Tomasz Matuszewski chwali syna, że w szkole nie ma problemów.

Szczególnie bogate w dalekie wyjazdy i wydarzenia były dwa miesiące na przełomie roku 2015 i 2016. Po wyjazdach do Japonii, Honkongu i Meksyku, przyszła kolej na największą jak na razie przygodę, czyli Australian Open. Zanim jednak rozpoczęła się impreza w Melbourne, kaliszanin w ramach aklimatyzacji wziął udział w innym australijskim turnieju i wraz z partnerem z reprezentacji Kacprem Żukiem wygrał w deblu, pokonując późniejszych triumfatorów Australian Open! To najlepiej świadczy o jego wielkich możliwościach.

W Melbourne Piotr dotarł do II rundy w turnieju singla juniorskiego, przegrywając dopiero z dziewiątą juniorską rakietą świata Egipcjaninem Youssefem Hossamem 1:6, 6:7(3). Natomiast w deblu z Kacprem Żukiem doszedł aż do ćwierćfinałów, gdzie polską parę pokonała australijska Scott Jones i Max Purcell 7:6(5), 3:6, 10-6.

Z kolei w lutym polscy juniorzy wybrali się na turniej do Mołdawii i w Kiszyniowie doszli aż do finału singla. W bratobójczym pojedynku lepszy był Żuk 6:4, 6:4, ale dzięki zdobytym punktom kaliszanin po raz pierwszy w karierze znalazł się w 50 najlepszych juniorów na świecie, a konkretnie na 41. pozycji. Z Polaków wyżej jest tylko Żuk, potem długo, długo nie ma nikogo, aż do końca trzeciej setki rankingu ITF.

Tak wysoka pozycja oznacza, że Matuszewski już jest pewien udziału w tegorocznych turniejach głównych juniorskiego Roland Garros oraz Wimbledonu. Jeśli chodzi o US Open, trzeba będzie jeszcze trochę powalczyć.

Oczywiście na tym jego ambicje się nie kończą. W tym roku kończy 18 lat i chce wygrywać z seniorami, choć debiut już ma za sobą. W zeszłym roku przeszedł kwalifikacje w podwrocławskim klubie Matchpoint w futures ITF Tauron Cup, gdzie odpadł w pierwszej rundzie z turniejową „jedynką”. Ojciec uważa, że Piotr ma spore rezerwy, bo ciągle za mało gra i za mało trenuje! Poza tym jego atutem jest agresywna, szybka piłka. Potrafi też serwować z prędkością ponad 200 km/h, choć drugi serw ma słabszy, więc do poprawki.

Jest nadzieja, że w przyszłości takich talentów tenisowych będzie w Kaliszu więcej. Tomasz Matuszewski zaangażował się wraz z synem w tworzenie szkółki w ramach KKS-u i - nie ma co ukrywać - to dzięki sukcesom Piotrka w ciągu kilku tygodni powstało w klubie 10 grup młodzieżowych!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski