Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapiski na kaftanie: Głupie te święta...

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Grzegorz Dembiński
Jingle bangs... dzwonią dzwonki sań... Taaaaa. Zima pełną gębą. Śnieżny puszek przykrył naszą piękną krainę, święty Mikołaj...

Nie, no, litości. Żadnych takich słodkości. Proszę państwa, spójrzcie za okno. Opony zimowe założone i po co? Żeby się zużyć do kwietnia, kiedy spadnie pierwszy śnieg?

Ja nie żałuję, dzięki temu dowiedziałem się w końcu o gwoździu, który w mojej letniej oponie tkwił. Nie powiem, nawet się przez 15 sekund zastanawiałem, komu nadepnąłem na odcisk. Ale szybko przestałem. Ja to nawet sam siebie potrafią zdenerwować, więc może sam sobie w tej złości gwoździa przybiłem?

Tak czy siak, mam zimowe opony, ale zasp nie ma. Auto stoi pod firmą, a jakby jechało, to też by stało. Drugą godzinę pod oknem korek. Rodacy normalnie kończą pracę później, ale, po pierwsze: gdy piszę te słowa, jest piątek. Po drugie: jest jeden z ostatnich dwóch piątków przed świętami. A wiecie, co to oznacza? Aha. Amok.

Oczywiście, gdyby spadł śnieg, bylibyśmy wszyscy spokojniejsi. Bo jingle bangs i inne takie głupoty. Albo lulajże Jezuniu. Albo zwyczajny poślizg na śliskiej drodze i stłuczka. Pod centrum handlowym, a jakże... I amok, amok, amok. Bo trzeba kupić to i to, i to. I prezenty muszą mieć odpowiednią wartość. Czy nie za dużo? Też nie można przesadzić. A jak się nie spodoba? O, ta wredna baba chce mi zabrać ostatnią sztukę. To jak tu być spokojnym? Mniej więcej to widzę, patrząc przez okno. Ręce bębnią o kierownicę. Ktoś tu na kogoś trąbi. Ktoś bałwanowi mówi: jak jeździsz baranie!

Zanim dojadą co centrum handlowego, nadejdzie wieczór. Parę osób dostanie zawału. Parę, będąc w stanie łaski uświęcającej po spowiedzi, być już w takim stanie przestanie. Kilka portfeli opustoszeje. Parę może nawet zniknie. Tak jak mój, wczoraj. Pobiegłem szybko do ostatniego sklepu, w którym go wyciągałem. Nic. Wróciłem smutny za biurko, a on się śmieje do mnie z podłogi. Jakby nigdzie się nie ruszał. Dziś okazało się, że przy okazji ruszył się z niego dowód osobisty. Ni ma, wyparował. Gdyby więc ktoś podtykał Wam pod nos mój dowód, twierdząc, że to ja - to nie ja. Ja dowodu chwilowo nie mam, istnieje nikłe ryzyko, że mi piwa w sklepie nie sprzedadzą... Ale zachowuję spokój...

Bez dowodu to się nawet na święta nie zadłużę. Nie zdenerwuję się. Nie obrażę nikogo. Nie nagrzeszę ciężko. Nie będąc wśród denerwujących się Polaków, sam się nie będę denerwował. Nie oberwę też krzyżem, bo nawet z bliska nie wyglądam na dziennikarza. Opłatkiem się nawet będę mógł podzielić.

Patrzę w telewizor i myślę, że niektórzy będą z tym mieli nielichy problem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski