Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmutowana bakteria groźna tylko w Niemczech [FILM]

Monika Kaczyńska
Producenci warzyw w Polsce stracili już miliony złotych
Producenci warzyw w Polsce stracili już miliony złotych Fot. Janusz Romaniszyn
- Na forum Komisji Europejskiej będziemy się domagać odszkodowań za poniesione straty - powiedział w poniedziałek w Poznaniu wiceminister rolnictwa Tadeusz Nalewajk. - Unia nie ma dotąd wypracowanych mechanizmów, które określałyby postępowanie w takich sytuacjach, ale życie dowodzi, że są one konieczne.

Polscy rolnicy pójdą w ślady Hiszpanów. Ci szacują swoje straty na ponad 200 mln euro. Polscy producenci warzyw stracili dotąd, według ostrożnych szacunków, kilkadziesiąt milionów złotych i wciąż tracą.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Groźne bakterie z Niemiec w Pile!

Pilanka zarażona e.coli nadal w stanie ciężkim

Mimo że służby sanitarne zapewniały o bezpieczeństwie naszych warzyw, nie uspokoiło to klientów. Sprzedaż świeżych ogórków w Polsce spadła o 80 procent, granice dla nich zamknęły też Litwa, Łotwa, Estonia i Rosja. Na ten ostatni rynek trafiał co trzeci pomidor i co dziesiąty ogórek, który wyrósł w Polsce. Ceny tych ostatnich spadają na łeb na szyję, producenci nie wiedzą co zrobić z przepełnionymi chłodniami.

Zanim Niemcy poinformowali o pierwszych przypadkach zatruć, cena kilograma ogórków na polskich giełdach wynosiła około 3 złote. Teraz można je kupić dziesięciokrotnie taniej. I dotyczy to jedynie krótkich ogórków do kiszenia. Te tzw. wężowe, uprawiane w szklarniach są praktycznie nie do sprzedania.

- Sytuacja polskich producentów jest w niektórych aspektach trudniejsza niż hiszpańskich - mówi poseł Piotr Walkowski (PSL), prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej. - U nas uprawa pod osłonami wiąże się z większymi kosztami, choćby ogrzewania szklarni. 30 groszy za kilogram to cena, która nie rekompensuje nawet kosztów zbioru. Dla rolnika, który dziennie zbiera 3-4 tony każdy dzień takiej sytuacji to konkretna dziura w budżecie.

Zobacz też filmy z serwisu Glos.TV
Bomby lotnicze pod stacją paliw w Kaliszu
Policjanci i saperzy szukali niewybuchów

Zarówno Izba Rolnicza, jak i resort zgodnie obwiniają za zaistniałą sytuację niemieckie służby sanitarne. - Powinni byli wcześniej poinformować o zagrożeniu, a przede wszystkim znaleźć jego prawdziwe źródło - powiedział Nalewajk.

Mimo 22 zgonów, ponad dwóch tysiący chorych, głównie w Niemczech, z powodu zatrucia wywołanego przez jeden ze szczepów bakterii Escherichia coli, nadal nie wiadmomo jakie jest źródło zakażenia. Ogórki zostały już uniewinnione.

Z powodu zakażenia bakterią E. coli w Polsce zachorowały dotąd trzy osoby - wszystkie miały kontakt z groźnym drobnoustrojem za zachodnią granicą.

Ostatnio podejrzenia padły na kiełki wyhodowane na ekologicznej farmie między Hanowerem a Hamburgiem. Farmę zamknięto, całą produkcję wstrzymano, ale dotychczasowe badania nie potwierdziły jednoznacznie, że tam właśnie wystąpiły pierwsze zachorowania, choć jeden z pracowników zaraził się bakteriami z groźnego szczepu E. coli.

- Wszystkie wskazywane dotąd źródła zakażenia to hipotezy - mówi prof. Anna Czaczyk, mikrobiolog z Uniwersytetu Przyrodniczego. - Pewne jest natomiast, że rygorystyczne przestrzeganie zasad higieny skutecznie zagrożenie niweluje.

Rozmowa z prof. Anną Czaczyk, mikrobiologiem z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu

Czy to, że pojawił się szczep bakterii E. coli, który wywołuje poważną chorobę to zjawisko niezwykłe?

Wcale nie. Bakterie przez cały czas w środowisku naturalnym mutują. Ta mutacja jest groźna, bo szybko rośnie, zawiera dużo toksyn i jest dość oporna na antybiotyki.

Jednym z ostatnio wskazywanych źródeł zakażenia były kiełki. Dlaczego one?

Do tej pory wszystkie wskazywane źródła skażenia to tylko hipotezy. Myślę, że kluczem jest tutaj "pseudoekologiczne rolnictwo". Nosicielami E. coli są zwierzęta. Bakteria ta, po wydaleniu, w ziemi może przetrwać bardzo długo. Dlatego nawożenie obornikiem czy gnojowicą nie poddanymi obróbce termicznej niesie ze sobą ryzyko mikrobiologiczne.
Jedna z hipotez mówi, że do mutacji doszło w biogazowni. To możliwe, tym bardziej że odpady z nich także używane są jako nawóz. Bakteria ginie już w 60 st., dlatego odpady organiczne zanim zostaną użyte jako nawóz powinny zostać np. skompostowane, W trakcie tego procesu E. coli giną i nawóz jest bezpieczny. Jak dotąd wiele przemawia za tym, że skażenie jest wielopunktowe, więc potencjalnie jego źródłem mógłby być skażony nawóz.

Czy my w Polsce mamy się czego obawiać?

Zupełnie nie. Skażenie dotyczy Niemiec. My możemy swobodnie jeść owoce i warzywa. Wystarczy, że będziemy je starannie myć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski