- To co mieliśmy zrobić, zrobiliśmy. Nie zapominajmy jednak, że najważniejsze mecze dopiero przed nami. Jesteśmy w komfortowej sytuacji przed drugą częścią sezonu, ale dopiero teraz rozpoczyna się prawdziwa wojna o awans - powiedział po spotkaniu z Wybrzeżem Gdańsk Michał Szczepaniak. W podobnym tonie wypowiadali się pozostali żużlowcy Startu. Gnieźnianie do rundy finałowej przystąpią z drugiej pozycji, z bezpieczną na tę chwilę przewagą nad rywalami.
Czytaj także:
Żużel: Start Gniezno pokonał Lokomotiv Daugavpils
Start Gniezno jeszcze mocniejszy
Może ona być jednak nieco złudna, bo terminarz spotkań czerwono-czarnych jest dość zdradliwy. Na początek Start jedzie do Grudziądza, potem podejmuje zdecydowanego faworyta, czyli Polonię Bydgoszcz, a w następnej kolejce wybiera się do Gdańska. Może się więc okazać, że po trzech spotkaniach rundy finałowej dorobek Startu się nie powiększy, co na pewno wykorzystają rywale. Oby tylko gnieźnianom, w walce o upragniony awans, nie zabrakło zimnej głowy i zmysłu kalkulacji. Bo to oni są cały czas nad kreską. Trzy wygrane mecze i ewentualny bonus powinny załatwić sprawę. Łatwo jednak powiedzieć, trudniej zrobić...
- Mamy w tej chwili przewagę nad przeciwnikami i musimy to wykorzystać. Teraz wszystko jest w naszych rękach - przekonuje jednak Lech Kędziora, szef sztabu szkoleniowego Startu. Kibiców czerwono-czarnych ucieszyła wygrana z Wybrzeżem, ale pewien niepokój wzbudziły rozmiary tego zwycięstwa. Uzyskanego przecież nad rywalem, który do Gniezna przyjechał bez swojego lidera, Darcy Warda.
- To prawda, ale my też jeździliśmy bez Kacpra Gomólskiego. Nie mieliśmy też atutu własnego toru, ponieważ przez opady deszczu nie mogliśmy przygotować pasującej nam nawierzchni - uspokaja od razu Kędziora.
Wspomniany Gomólski już za tydzień powinien być gotowy do jazdy. - Gdyby nie to, że cały czas mam zwolnienie lekarskie, to już w miniony piątek wsiadłbym na motocykl. Czuję się dobrze i jestem gotowy do jazdy - zapewnił junior Startu, który z parkingu obserwował poczynania kolegów.
Pod nieobecność kontuzjowanych zawodników (Gomólskiego i Simona Gustafssona) swoją szansę otrzymał Martin Smolinski i trzeba przyznać, że w pełni ją wykorzystał. - Mam jednak trochę zastrzeżeń do swojej postawy, bo straciłem kilka punktów na dystansie - mówił Niemiec. Problemy, ale nieco innego typu mieli Tai Woffinden i Scott Nicholls. Anglicy od pewnego czasu narzekają na urazy i do Gniezna przyjechali nie w pełni sił. Mimo to, byli bardzo mocnymi punktami zespołu.
- Cieszę się z wygranej zespołu oraz ze swojego wyniku, ale prawdę mówiąc czułem się fatalnie. Myślałem nawet o tym, aby wycofać się z zawodów - stwierdził już po meczu Woffinden, który przypieczętował zwycięstwo gnieźnian w tym arcyważnym spotkaniu.
W niedzielę rundę zasadniczą zakończyła praktycznie również ekstraliga. Do rozegrania pozostał tylko mecz Stali Caelum Gorzów z PGE Marmą Rzeszów (z powodu opadów deszczu przełożono go na czwartek). O tyle istotny, że zadecyduje o tym, gdzie odbędzie się pierwszy mecz ćwierćfinałowy Stali z leszczyńską Unią. Pozostałe pary play-off tworzą: Betard Sparta Wrocław - Unibax Toruń oraz Marma - Stelmet Falubaz Zielona Góra. Już w najbliższą niedzielę kolejne emocje. I to ogromne, bo sezon tak naprawdę rozpoczyna się dopiero teraz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?