Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

71 lat z "Głosem": Rozmowy z artystami nie zawsze bywają łatwe

Marek Zaradniak
Rozmowy z artystami nie zawsze bywają łatwe
Rozmowy z artystami nie zawsze bywają łatwe Waldemar Wylegalski
Ile w życiu przeprowadziłem wywiadów z artystami, tego nie wiem. Kiedyś, kiedy byłem młodym dziennikarzem, rejestrowałem sobie wszystko. Pierwszy wywiad z profesorem Stefanem Stuligroszem, pierwszy wywiad ze Stanisławem Soyką, pierwszy wywiad z Kayah, pierwszy wywiad z Marylą Rodowicz... Rozmowy z muzykami z kręgu muzyki poważnej i rozrywkowej, z aktorami, menedżerami kultury. Dłuższe i krótsze. Jedne robione podczas spotkań, inne na telefon.

Z profesorem Stefanem Stuligroszem spotykałem się często. Szczególnie jednak pamiętam wywiad, jaki przeprowadziłem w sylwestra roku 2009. W samo południe na moim biurku zadzwonił telefon. - Dzień dobry, mówi Stefan Stuligrosz. Wróciłem już ze szpitala i chciałem podziękować za wszystkie dowody sympatii i powiedzieć, że już funkcjonuję normalnie. Zaczęliśmy rozmawiać i w pewnym momencie zapytałem o potencjalnego następcę profesora. Wie pan, już kiedyś wyznaczyłem go. Stworzyłem mu warunki, jakich nie miał nikt i... dostałem kopniaka prosto w serce - mówił profesor Stefan Stuligrosz. I taki był też tytuł wywiadu, który się wkrótce na łamach ukazał. Nie padło żadne nazwisko, ale wszyscy, którzy interesują się życiem muzycznym w Poznaniu, wiedzieli o kogo chodzi i ta rozmowa była długo komentowana.

Pierwszy wywiad ze Stanisławem Soyką zrobiłem jeszcze w 1983 roku. Od tego czasu naszych rozmów było tyle, że starczyłoby na książkę. Któregoś razu, a było to przy okazji rozmowy na temat albumu „Strug Leśmian Soyka”, zapytałem Staszka, czy będziemy autoryzować. On odpowiedział - Marku nie. Przyjaźń do czegoś zobowiązuje.

Równie wiele razy rozmawiałem z Marylą Rodowicz. Rozmów było tyle, że w redakcji mówi się - Rodowicz tobie nie odmówi. A jednak nie jest to do końca prawdą. Zdarzyło się bowiem, że dwa razy gwiazda nie chciała ze mną rozmawiać. Pierwszy raz, kiedy umarła Agnieszka Osiecka. Wtedy telefon odebrał mąż Maryli Andrzej i powiedział krótko: - Nie panie Marku. Wiem w jakiej sprawie pan dzwoni. Dziś Maryla nie będzie rozmawiać. Rozmowę z Marylą o Agnieszce Osieckiej trzeba było odłożyć na inną okazję. Po raz drugi Maryla Rodowicz odmówiła mi kilka lat temu, gdy poprosiłem ją o wywiad na temat PRL-u. Myślałem, że pójdzie bez kłopotu. Tymczasem stało się odwrotnie. Trudno. Gwiazdy mają swoje prawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski