– Nie byłem wcale taki spokojny o wynik, choć oczywiście w zespół wierzyłem. Słyszałem, że inne grupy odmłodziły składy, ale jak to stwierdził na mecie jeden z naszych liderów, Damian Bartoszek, same metryki nie wygrywają. Chłopaki mknęli niczym francuskie TGV, bo wyprzedzili drugą grupę o ponad 3 minuty. Jestem bardzo z nich dumny, tak samo zresztą jak z Kamili Wójcikiewicz, która po raz pierwszy w życiu wygrała klasyfikację indywidualną – podkreślił Tomasz Rybarczyk, prezes Agrochestu.
Zobacz też: Tytułu w Arłamowie będą bronić kolarze Agrochestu
Warto dodać, że klasyfikację open wśród mężczyzn wygrał Adam Adamkiewicz (Real 64-sto Leszno), a następne cztery miejsca przypadły w udziale zawodnikom kostrzyńskiej grupy. Drugi był Piotr Tomana, trzeci Damian Bartoszek, czwarty Marcin Korzeniowski, a piąty Michał Czapla.
– Zaskoczeniem były rozmiary zwycięstwa. Jeszcze 12 km przed metą nie mogliśmy się czuć nawet liderami. Na mecie była euforia i satysfakcja, że nasza taktyka przyniosła oczekiwane efekty. Nie chcę opowiadać o szczegółach, ale od początku nastawiliśmy się na jazdę zespołową i tak rozłożyliśmy siły, żeby mieć jeszcze z czego dołożyć na ostatnim kluczowym podjeździe – tłumaczył Marcin Korzeniowski.
Jego słowa potwierdził srebrny medalista wyścigu, Piotr Tomana, który na co dzień trenuje z Rafałem Majką i uchodzi za „wolnego strzelca”.
– Myślę, że o naszym sukcesie zadecydowało doświadczenie. Ja lubię objechać trasę, więc tym razem też to zrobiłem. Chłopaki nawet tego nie musieli robić. Mieliśmy trudniejsze momenty, ale trzymaliśmy się omówionej przed startem strategii i dopięliśmy swego. W pewnym momencie nasza czołowa czwórka zaczęła się pękać, ale dylemat, co robić szybko przerwał mój przyjaciel, Marcin Korzeniowski. Jak się okazało miał rację, bo na następnych kilometrach jazda w małym peletonie zapewniła nam wygraną – przyznał Piotr Tomana.
Wszyscy uczestnicy podkreślali, że nowa trasa wyścigu, mimo że była bardzo selektywna i wymagająca, miała też swoje atuty.
– Bukowina Tatrzańska już trochę się przejadła. Kolarze amatorzy potrzebowali jakiejś nowości i odskoczni od znanego już dobrze terenu. Wybór organizatorów to strzał w dziesiątkę, bo Hotel Arłamów zaproponował świetne warunki organizacyjne. Dobre opinie zebrała też trasa, która miała niemal idealną nawierzchnię i była odpowiednio zabezpieczona – dodał Korzeniowski.
W Orlen Tour de Pologne Amatorów wystartowało 1400 zawodników. To dwa razy mniej niż w rekordowym roku i o 500 osób mniej niż było awizowanych na liście zgłoszeń.
– Bieszczady są urokliwe, ale trzeba pamiętać, że są też bardzo oddalone od innych części Polski. Sam miałem do przejechania z okolic Zakopanego „tylko” 250 km, a zajęło mi to samochodem ponad 5 godzin. Myślę, że to mógł być jeden z ważniejszych czynników wpływających na nieco słabszą od zakładanej frekwencję – zakończył czwarty kolarz wyścigu.
W nagrodę za zwycięstwo Agrochest Team otrzymał czek na 5 tys. zł. Jego zawodnicy odebrali też mnóstwo nagród rzeczowych. – Byłem w Arłamowie prywatnie trzy lata temu. Niby widziałem te wszystkie miejsca, ale teraz odkryłem ja nowo, z zupełnie innymi emocjami i przeżyciami– dodał Tomasz Rybarczyk.
Chcesz wiedzieć więcej?
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?