Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Stelmach: Obie główne partie urządziły nam prawdziwy festiwal obietnic

Agnieszka Świderska
- Obecna kampania to klasyczny pojedynek liderów ugrupowań - mówi Andrzej Stelmach
- Obecna kampania to klasyczny pojedynek liderów ugrupowań - mówi Andrzej Stelmach Piotr Lissewski
Rozmowa z prof. Andrzejem Stelmachem, politologiem UAM na temat trwającej kampanii wyborczej.

Co wyróżnia obecną kampanię wyborczą od tych, których byliśmy świadkami po 1989 roku?
Andrzej Stelmach: Każda ma swoją specyfikę. Obecna to klasyczny pojedynek liderów ugrupowań. Wyróżnia go, że po raz pierwszy konkurują ze sobą dwie kobiety, kandydatki na fotel premiera. Do tej pory scena polityczna była wyraźnie zdominowana przez mężczyzn. Teraz przyszła kolej na panie. Nie tylko w przypadku PO i PiS; także Zjednoczona Lewica postawiła na kobietę. I to feminizacja stanowi specyfikę tej kampanii. Jeszcze dziesięć lat kobiecy pojedynek wywołałby sensację. Teraz jesteśmy już przyzwyczajeni do równości płci. Stało się to czymś normalnym. Żadną sensacją nie jest już kobieta premier, jak była nią Hanna Suchocka w 1992 roku. Myślę, że nie byłaby nią również kobieta prezydent.

Czy zmiana warty, jeżeli chodzi o płeć, to jedyny wyróżnik tej kampanii?
Andrzej Stelmach: Zmieniła się retoryka. Jeżeli chodzi o PiS, to obecna kampania przypomina ich kampanię prezydencką sprzed pięciu lat. Mniej jest Smoleńska, więcej programu. Kampania sprawia wrażenie bardziej merytorycznej, gdyby nie fakt, że obie główne partie urządziły nam prawdziwy festiwal obietnic, z których już pojedyncze byłyby trudne do zrealizowania, a wszystkie razem w ogóle nie są realne. Pierwszoplanowym elementem nie jest już również straszenie PiS-em. Dotyczy to także samego PiS-u. Nie słychać Antoniego Macierewicza, którego obecność mogłaby zniechęcić wyborców spoza sztywnego elektoratu. Dopiero niedawno pojawił się prezes Kaczyński. PiS nie daje konkurentom żadnych szans przyczepienia łatki „twardych rządów”.

Czy ostatnia prosta kampanii może coś jeszcze zmienić w sondażach?
Andrzej Stelmach: Wielu wyborców podejmie decyzję za pięć dwunasta, a wpływ na nią może mieć zarówno poniedziałkowa debata kandydatek na premiera, jak i wtorkowa debata liderów wszystkich ugrupowań. Będę naprawdę bardzo mile zaskoczony, jeżeli debata pań będzie poważną merytoryczną dyskusją, a nie polem osobistych wycieczek. To by oznaczało, że są w stanie wprowadzić nową jakość w nasze życie polityczne. Nie wiadomo jednak, co wymyślą spece od PR.

Jeżeli chodzi o nich, to czy zapamiętał Pan choć jedno hasło z wyborczych billboardów?
Andrzej Stelmach: To są dwa, trzy słowa, które powinny utkwić w pamięci. Takie jest ich zadanie. Tymczasem z tej kampanii nie zapamiętałem żadnego hasła w całości. Pod tym względem specjaliści od marketingu wyborczego zawiedli. Nie zaskoczyli niczym interesującym. Określiłbym tę kampanię jako rzemieślniczą. Rzemieślniczo poprawną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski