Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bruce Springsteen: Dlaczego praca nie daje już wolności? [RECENZJA PŁYTY]

Marcin Kostaszuk
Sony Music
Im gorzej dzieje się na świecie - a zwłaszcza w Ameryce - tym lepsze piosenki nagrywa ostatni bard politycznego rocka. Dziś premiera "Wrecking Ball", nowej płyty Bruce'a Springsteena. Przeczytaj recenzję!

Nieprzypadkowo wybrane na początek tego albumu nagranie "We Take Care On Your Own" tak bardzo przypomina "Lonesome Day", utwór który równo 10 lat temu otwierał album "The Rising".

W obu jest zniewalająca optymistyczna melodia, kontrastująca z odmalowaną w tekstach niepewnością jutra. Zrozumieć to łatwiej, gdy zauważymy okoliczności, w jakich powstawały te piosenki: przed dekadą Springsteen chciał dodać otuchy światu sterroryzowanemu przez zamachowców z World Trade Center, dziś źródłem niepokoju jest słabość demokracji, przekładająca się na pęknięcie społeczeństwa w ojczyźnie "Bossa", który w "We Take Care On Your Own" dramatycznie pyta, dlaczego uczciwa praca nie daje już wolności.

Ktoś zapewne zauważy, że majątek Springsteena szacować można spokojnie na poziomie rekinów finansjery. Dlaczego zatem bogacz Bruce nie wstydzi się śpiewać takich utworów jak "We Are Alive" - gotowy hymn dla ruchu okupujących Wall Street? Trzeba być Amerykaninem, żeby to zrozumieć: w Polsce żaden artysta (najbliżej był Kazik) nie jest uważany za tak naturalnego wyraziciela nastrojów społecznych. I republikanie i demokraci wsłuchują się w jego piosenki, bo od co najmniej 30 lat są one naturalnym punktem popkulturalnego odniesienia w debacie o Ameryce. A teraz Bruce mówi wyraźnie: sprawy idą w złym kierunku, nadzieja na równość praw gaśnie, gniew wzbiera i niewiele zostało już z nastroju, z jakim witano pierwszego czarnoskórego prezydenta na optymistycznym albumie "Working on a Dream".

Czas przełomu zbiegł się w zespole Springsteena z wewnętrzną tragedią: w wieku 69 lat zmarł saksofonista Clarence Clemons, którego rolę w E-Street Bandzie można porównać tylko do doktora Watsona u boku Sherlocka Holmesa. I choć Clemonsa jeszcze słychać na płycie, to jedynie w charakterze akcentu na pożegnanie w "Land Of Hope And Dreams". Nie dało się go zastąpić, ale zaskakujący jest nowy pomysł na partie dęte: w utworach "We Are Alive" i "Wrecking Ball" trąbki brzmią, jakby Bruce zgarnął do studia orkiestrę z meksykańskiego puebla. Dodajmy do tego nieomal punkowy rytm "Wrecking Ball" i wychodzi nam bodaj najagresywniejszy utwór "Bossa" w historii.

To nie koniec nowych romansów. W "This Depression" niesamowite solo gitarowe aż prowokuje do sprawdzenia jego autora w okładce. Okazuje się nim Tom Morello, znany z Rage Against The Machine, ale też z bardzo "bruce’owego" projektu Nightwatchman. W "Rocky Ground" z kolei pojawia się żeński, delikatny, ale jednak rap oraz chór gospel. Duże zaskoczenie to także utwór "American Land", za który twórcę pokochają... Irlandczycy. Jakiś czas temu Springsteen pojawił się gościnnie na koncercie Dropkick Murphys i chyba mocno nasiąkł energią zrodzoną z mieszanki punku i folku Zielonej Wyspy właśnie. Aż się prosi, by porwać go na Golców czy na inne Zakopower...

Niestety, raczej nie będzie okazji. Bruce Springsteen zagra w tym roku koncerty w całej Europie - ale nie w Polsce. Szkoda ogromna, bo usłyszelibyśmy go na żywo w najlepszej formie od lat.

Bruce Springsteen "Wrecking Ball"
cena: ok. 60 zł

Ocena: 5/6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski