Kierowcy podróżujący między Wrocławiem i Poznaniem wiedzą, jak trudno przejechać przez Stęszew. Mieszkańcy zmuszeni są do obcowania z tirami i tysiącami innych pojazdów. Tworzą się tak gigantyczne korki. Wszyscy z utęsknieniem czekali na rozpoczęcie odwlekanej latami inwestycji - budowy 16-kilometrowego odcinka drogi S5 łączącego Wroczyn z węzłem autostrady. Wykonawca - konsorcjum włoskich firm TOTO Costruzioni Generali i Vianini Lavori - wszedł wreszcie na plac budowy. Inwestycja, warta pół miliarda zł, zaawansowana jest prawie w połowie. Budowlańcy działają z tak wielkim rozmachem, że zamienili życie mieszkańców w piekło. Operatorzy maszyn nie zwracają uwagi na poruszające się pojazdy, przekraczają granice budowy. Niszczą rolnikom pola uprawne, rujnują drogi.
- Rolnicy zgłaszają się z pretensjami do nas, ale nie my jesteśmy stroną, nie mamy żadnego wpływu na wykonawcę i na inwestora. Możemy tylko zgłaszać te problemy i prosić o zmianę postępowania. Wysyłanych przez nas pism nikt nie traktuje poważnie, skoro na placu budowy nic się nie zmienia, a skarg zrozpaczonych mieszkańców jest coraz więcej - mówi Włodzimierz Pinczak, burmistrz Stęszewa.
Na rzece Samica w miejscowości Wielka Wieś powstał tymczasowy przepust. Rurę mającą odprowadzać wodę umieszczono tak wysoko, że przelewa się ona na pola, tworzy rozlewiska. Zatopione zostały łąki i pola uprawne.
- Nasza łąka została zalana. Wysłaliśmy pismo z żądaniem naprawy przepustu. Otrzymaliśmy odpowiedź, że wszystko jest w porządku, niczego nie trzeba zmieniać. Nie wykluczamy wystąpienia o odszkodowanie - mówi Teresa Nowak, właścicielka tamtejszego gospodarstwa.
Także burmistrz Stęszewa wymieniał pisma z wykonawcą i otrzymywał taką samą odpowiedź. - Byłem przekonywany, że tam nie ma żadnych nieprawidłowości. Zainteresowaliśmy tym problemem administratora cieku. Ten przyznał, że nasze skargi są zasadne. Mam teraz nadzieję, że problem zostanie naprawiony - twierdzi Włodzimierz Pinczak.
Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie kierownika projektu, który odesłał nas do poznańskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - inwestora. Tu z kolei dowiedzieliśmy się, że kierownik projektu i nie może udzielić nam odpowiedzi, ponieważ przebywa on na urlopie.
Wykonawca, przystępując do budowy wiaduktów, zażądał całkowitego zamknięcia niektórych dróg lokalnych. Początkowo mówiło się, że komunikacyjne problemy potrwają tygodnie, może miesiąc. Teraz mowa jest o terminie półtorarocznym, ale to budzi rozpacz miejscowej społeczności. Nie będzie można dojechać do pól, odcięte od świata zostaną domostwa, zagrożone będą przewozy szkolne.
- Zabiegaliśmy o tę budowę. Nie jesteśmy jej przeciwni. Gotowi jesteśmy pomagać. Nie możemy jednak zgodzić się na to, co w okolicach placu budowy się dzieje - mówi burmistrz Stęszewa. - Rozumiem, że wykonawca dąży do ograniczania kosztów. Tylko czy płacić za to muszą mieszkańcy? Na takie działania się nie zgadzamy. Plac budowy można tak zorganizować, by uciążliwości trwały krótko a budowlańcy szanowali potrzeby mieszkańców.
To nie pierwsze takie skargi mieszkańców gminy Stęszew. Już jesienią zeszłego roku, nim na dobre rozpoczęła się budowa trasy lokalna społeczność i władze gminy skarżyły się na rozjeżdżanie gminnych dróg. Wtedy też odbyło się spotkanie przedstawicieli gmin, starostwa powiatowego i GDDKiA. Danuta Hryniewiecka, zastępca dyrektora GDDKiA w Poznaniu zapowiedziała, że wysłuchają uwag i spostrzeżeń samorządów do pracy wykonawcy.
Współpraca: Maciej Łosiak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?