Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cały Lechu, czyli jak Łotocki zagrał prezydenta

Stefan Drajewski
Lech Łotocki na premierze filmu „Smoleńsk”
Lech Łotocki na premierze filmu „Smoleńsk” materiały prasowe / MICHAł DYJUK
Premiera filmu „Smoleńsk” była wyjątkowa - mówi Lech Łotocki, odtwórca roli prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Najpierw zapadła cisza, a dopiero potem rozległy się oklaski, które nie były - jak to zwykle się dzieje - radosne.

Premiera „Smoleńska” była kilkukrotnie przesuwana. Korekty trwały do ostatniej chwili. Aktorzy efekt swojej pracy zobaczyli dopiero 5 września w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, premier Beaty Szydło i prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego. Na widowni zasiadł również filmowy prezydent Lech Kaczyński, czyli Lech Łotocki.

- Miejsce, w którym odbyła się premiera, było wyjątkowe, podobnie zresztą jak goście w niej uczestniczący - opowiada Lech Łotocki, poznaniak, aktor przez wiele lat związany z naszymi teatrami. - Wszyscy byli jacyś zadumani. Kiedy film się skończył, zapanowała cisza. Myślę, że temat filmu nie prowokował do entuzjastycznych i radosnych braw. Ale kiedy opadły pierwsze emocje, pojawiła się owacja, w której dało się wyczuć uznanie i szacunek... Kiedy opuściliśmy widownię i zaczęliśmy rozmawiać we foyer Teatru Wielkiego, ludzie podchodzili i gratulowali mi roli. Ci, którzy znali prezydenta Lecha Kaczyńskiego, mówili, że trafnie uchwyciłem gesty prezydenta, sposób bycia, emocje... Ktoś zauważył, że moje przemówienie gruzińskie wiernie przypomina to, które prezydent Lech Kaczyński wygłosił w rzeczywistości... Uspokoiłem się, ponieważ moja wizja postaci Lecha Kaczyńskiego została dobrze przyjęta przez tych, którzy go znali. Kilka razy usłyszałem zdanie „cały Lechu”.

Zobacz też: „Smoleńsk” raczej hitem nie będzie. Kina świeciły pustkami

Kilka miesięcy temu w rozmowie z „Głosem” tak mówił o swojej roli w filmie Antoniego Krauzego: „Nie jest to główna postać filmu. Cały ciężar spoczywa na dziennikarce telewizyjnej Ninie, którą gra Beata Fido. To ona po katastrofie prowadzi na własną rękę śledztwo, próbując wyjaśnić jej przyczyny. Pojawiam się na ekranie w jej relacjach. Zanim wszedłem na plan, oglądałem filmy, nagrania telewizyjne, w których pojawia się Lech Kaczyński. Zależało mi na tym, aby uchwycić charakterystyczne cechy bohatera, którego mam grać: sposób poruszania się, odruchy, zachowania w różnych sytuacjach. Zależało mi, aby jak najlepiej oddać tę postać. Nigdy nie spotkałem się z Lechem Kaczyńskim. Nie ukrywam jednak, że odbyłem wiele rozmów z członkami dalszej rodziny i współpracownikami Lecha Kaczyńskiego, którzy podpowiadali mi, jakim był człowiekiem. Reszta to sprawa charakteryzacji. Sam jestem ciekaw efektu końcowego i reakcji najbliższych”. Lech Łotocki nie ukrywał, że chciał zbliżyć się do pierwowzoru, ale nie zamierzał kopiować Lecha Kaczyńskiego. Twierdził, że nie będzie jego sobowtórem, tylko aktorem, który lepi postać historyczną ze swoich emocji.

Wiktoria Beczek: „... pozytywnie wyróżnia się Lech Łotocki, który dosyć wiernie odtworzył postać Lecha Kaczyńskiego”

- Po obejrzeniu filmu mogę powiedzieć, że moje podejście do roli sprawdziło się. Nikogo nie udaję. Stworzyłem postać prezydenta, która została zaakceptowana przez jego przyjaciół, tych, którzy z nim byli bardzo blisko - opowiada Lech Łotocki. - Chyba się udało, chociaż zawsze można to samo zrobić lepiej. Zobaczymy, jak film i moja rola zostanie przyjęta na Festiwalu Filmowym w Batumi, dokąd zostałem zaproszony. Mam świadomość, ze prezydent Kaczyński ciągle w Gruzji cieszy się wyjątkową estymą.

Klasę aktora potwierdziła jak dotąd recenzentka Gazety.pl: „W filmie pozytywnie wyróżnia się Lech Łotocki, który - jak na możliwości roli - dosyć wiernie odtworzył postać Lecha Kaczyńskiego”, chłoszcząc bezlitośnie cały film.

Nie dziwi opinia Wiktorii Beczek o Lechu Łotockim, bo to świetny aktor, który znalazł się w tegorocznym „Subiektywnym spisie aktorów teatralnych” Jacka Sieradzkiego w kategorii „mistrzostwo”. Sieradzki napisał: „Określenia „mistrz epizodu” używa się czasami z ironicznym przekąsem. Niezasłużenie i nietrafnie. Granie epizodu jest osobnym podgatunkiem aktorstwa, wymagającym mądrej konstrukcji, umiejętności wpasowania się w całość, wyczucia proporcji. Gdy się to wszystko uda, epizod może być cenniejszy od głównej roli” i wymienia rolę „Wyznawca” (Teatr Studio w Warszawie). Nie dziwi, bo Lech Łotocki wielokrotnie w teatrze i filmie udowodnił, że potrafi przykuć uwagę publiczności i zapaść w pamięć.

Partnerką Lecha Łotockiego - filmową Marią Kaczyńską - jest Ewa Dałkowska, która przed premierą mówiła: - Nie wiem, czy uda się, że ludzie (...) zobaczą w nas parę prezydencką. Zrobiliśmy wszystko, co można. Najbardziej chciałam pokazać inteligencję i poczucie humoru Marii Kaczyńskiej”. Po premierze stwierdziła: „Jestem dumna, że mogłam wziąć udział w tak szlachetnym przedsięwzięciu”.

W środowisku filmowym dużo mówiło się o tym, czy wypada lub nie wypada grać w tym filmie. Rola Lecha Kaczyńskiego nie zaszkodziła Lechowi Łotockiemu, poznaniakowi z urodzenia, wieloletniemu aktorowi Teatru Nowego w Poznaniu, który od 1988 roku związany jest z teatrami warszawskimi: Zespołem Janusza Wiśniewskiego, TR Warszawa, Teatr Polonia, Studio...

Odkąd aktor wyjechał z Poznania, częściej zaczął się pojawiać w filmach. Oglądaliśmy go między innymi w „Zjednoczonych stanach miłości”, „11 minut”, „Sęp”, „Hiszpanka”, „Bogowie”, „Kamienie na szaniec”, „Wino truskawkowe”. Aktora można też czasami sobaczyć w serialach: „Na dobre i na złe”, „Prawo Agaty”, „Kryminalni”...

Zobacz też: "Smoleńsk": Buła z zakalcem [RECENZJA]

Chociaż Lech Łotocki dłużej związany jest już z Warszawą niż rodzinnym Poznaniem, to chętnie wraca do czasów Teatru Izabeli Cywińskiej. W jej zespole był od początku. - Każde wspomnienie wiąże się z sentymentami, młodością, rodziną - mówi Lech Łotocki. - To poznański Teatr Nowy pozostaje tym, w którym ukształtowałem się jako aktor i zgromadziłem „walizkę” doświadczeń, z którą wyjechałem do stolicy, by tu szukać szczęścia.

Wierna publiczność poznańskiego Teatru Nowego pamięta Łotockiego choćby z takich przedstawień, jak: „A jak królem, a jak katem będziesz”, „Wacława dzieje”, „Śmierć Tarełkina”, „Emigranci”, „Miłość, czyli życie, śmierć i zmartwychwstanie zaśpiewane: wypłakane i w niebo wzięte przez Edwarda Stachurę”, „Turoń” oraz przede wszystkim z głośnych spektakli Janusza Wiśniewskiego... Nie musiał grać pierwszoplanowej roli, by zostać zapamiętanym. Nie musiał umieć śpiewać, by śpiewać tak, że ciarki szły po plecach... Łotocki ma charyzmę, która przyciąga uwagę widza.

- Często wracam do rodzinnego Poznania, odwiedzam dzieci i wnuka, spotykam się z kolegami z Marcinka. Wielką radość sprawił mi udział w festiwalu Verba Sacra, do którego zaprosił mnie Przemysław Basiński - dodaje.

Lech Łotocki: Moja wizja Lecha Kaczyńskiego została dobrze przyjęta przez premierową publiczność

Lech Łotocki

Lech Łotocki urodził się 25 sierpnia 1947 roku w Poznaniu. Ukończył wydziała aktorski łódzkiej filmówki. Debiutował w Teatrze Polskim w Poznaniu w 1970 roku. Od 1973 do 1988 roku związany był z Teatrem Nowym w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski