Każdy, kto podziwia Stefana Szczepłka za to, z jakim znawstwem pisze o sporcie, (jest autorem haseł o piłce nożnej do 30-tomowej Encyklopedii Powszechnej PWN) dzięki „Szkole falenickiej" dowie się, że ma on też inne zainteresowania i z sal koncertowych sprawozdawałby tak samo błyskotliwie jak ze stadionu.
Szczepłek nie skarży się, że w jego drewnianym domu rodzinnym z zapachem pastowanej podłogi i obrazem Pana Jezusa nad łóżkiem w sypialni rodziców, nie było ani bieżącej wody, ani łazienki, ani toalety. Nie było i już. Była za to bieda, a w podwórzowej komórce świniak, powód do wstydu i obciachu. Ale na początku lat 60. w domu, w którym margaryna Palma zastępowała masło, kupowano książki i prasę. Zdobycie wykształcenia było jedyną drogą do lepszego życia. Autor wspomina niedzielne obiady na werandzie z osami gromadzącymi się wokół dzbanka z kompotem, ojca wypachnionego Przemysławką; smak lodów Pingwin i wedlowskiej czekolady Jedyna od ciotki, papierosy Mazur i Giewont oraz wino Gellala, a także płaszcze ortalionowe – ówczesny atrybut szyku. W sprawach wiary mówi, że nie podoba mu się polityka kadrowa Pana Boga. Bo Szczepłek to jeden z nas, od 1980 r. mieszkaniec ursynowskiego blokowiska, swój człowiek, równy gość.
Książka inkrustowana jest diamentami z przeszłości. Przywołane są np. audycje radiowe: Błękitna Sztafeta, Rewia Piosenek L. Kydryńskiego, gimnastyka poranna K. Hoffmanna, grupa skifflowa No To Co – ulubiona kapela Wł. Gomułki. Na kartach „Szkoły” spotkamy wybitnych artystów, sportowców, luminarzy nauki, a także zwykłych ludzi z ich cnotami i słabościami charakteru. Najserdeczniej autor mówi jednak o matce, która wpoiła mu uczciwość, szacunek dla ludzi i patriotyzm.
W ciekawym życiu S. Szczepłka spełniło się marzenie, aby zostać kimś takim dla piłki nożnej, jak Jerzy Waldorff dla muzyki klasycznej. Pomógł mu w tym arystokrata dziennikarstwa sportowego Bohdan Tomaszewski, który mówił adeptom tego zawodu: - Czytajcie książki, będziecie bogatsi. Zanim to nastąpiło, „biały Pele”, bo tak nazywał autora Kazimierz Górski, przed debiutem ligowym w B-klasowym Hutniku Falenica musiał zjeść z kolegami talerz pełen makaronu podlanego… alpagą. Kto wie, czy ten posiłek nie sprawił, że p. Stefan, błyskotliwy technik na boisku, był również arcymistrzem piłkarskiej żonglerki, podbijając futbolówkę – uwaga autentyk – ponad 4 tysiące razy!!
Żonglerka to również od 1999 r. nadtytuł felietonów S. Szczepłka w Rzeczypospolitej. Poczytajcie, będziecie bogatsi.
Szkoła falenicka
Stefan Szczepłek
Wydawnictwo Literackie 2018
cena ok. 28 zł
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?