Pierwsza część „Nimfomanki” była właściwie zabawną opowieścią o beztroskim eksperymentowaniu i odkrywaniu własnej seksualności. Żonglując stylami i rysując absurdalne analogie między życiem seksualnym Joe, a wędkarstwem, von Trier robił wszystko, byśmy nie traktowali jego filmu zbyt poważnie – bo i przecież nic strasznego się w życiu Joe nie stało. Dopiero ostatnie sceny zapowiadały nadciągającą katastrofę.
Ani pornos, ani moralitet - recenzja pierwszej części "Nimfomanki"
Seks nie jest już wyrazem przekornego buntu, ale tanatyczną, niszczycielską siłą. Von Trier jednak niechętnie i nie całkiem porzuca pozę kuglarza. Dramat głównej bohaterki zapowiada w ironicznym stylu, a to, że tym razem nie na żartach mamy się skupić, sygnalizuje nabijając się z coraz gorszych refleksji Seligmana.
Drugą część „Nimfomanki” ogląda się o wiele lepiej – jest bardziej zwarta, spójna i emocjonująca. Mimo to klucz do zrozumienia zachowania Joe, jaki proponuje von Trier – jej subwersywny sprzeciw wobec pariarchatu – przy takiej ilości podrzuconych tropów rozczarowuje przewidywalnością. Film przenikają rozmaite relacje władzy i płynie z niego jeden podstawowy wniosek - nie da się takiej historii w naszej kulturze opowiedzieć nie uprzedmiotawiając jej bohaterki, a tym bardziej nie może tego zrobić mężczyzna. Reżyser ujawnia swoją bezradność, ale to nie znaczy, że próbuje oszczędzać Joe – wręcz przeciwnie, świadomie jest jej głównym oprawcą.
Prowadzi ją przez prawdziwą drogę krzyżową – są pejcze, krwawiące łechtaczki, pistolety, niezdolność do satysfakcji i kolejne upadki. Nawiązania do religii są zresztą bardzo czytelne – i dlatego, że głównym tematem jest niemożliwy do zaspokojenia głód, ale też dlatego, że i Joe, i Seligman szukają klucza do uporządkowania świata – w wierze w popędy lub w rozum. Dla Joe to ma być droga do odkupienia, w której najpierw musi sięgnąć dna, by w końcu się zemścić. Na prawdziwą zemstę musi poczekać, ale stanie się ona w końcu sądem nad całym społeczeństwem.
Von Trier prowadzi wszystkie wątki raczej bezpiecznie i mimo całego autoironicznego skomplikowania, opowiada dosyć prostą historię. Gromadzi tropy i referencje, które tkają jego misterną konstrukcję, ale w końcu okazuje się, ze nic z nich nie wynika. Nawet jeśli drugą część „Nimfomanki” ogląda się jak trzymające w napięciu kino rozrywkowe, to jest w niej coś rozczarowującego. To niespełnione życzenie Joe, która zawsze chciała czegoś więcej, staje się i przekleństwem widza.
Nimfomanka - Część II
Belgia, Dania, Francja, Niemcy, Wielka Brytania, 2013
reż. Lars von Trier
wyst. Charlotte Gainsbourg, Stellan Skarsgård
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?