Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Podsiadło wystąpił w Eskulapie [ZDJĘCIA]

Kamil Babacz
Dawid Podsiadło w Eskukapie.
Dawid Podsiadło w Eskukapie. Grzegorz Dembiński
To z pewnością fenomen - platynowa, debiutancka płyta i wyprzedany koncert w Poznaniu. Jednak czy za sukcesem Dawida Podsiadło kryje się jakaś wartość muzyczna?

- Przyszłyście dla efektów wizualnych, czy audio? - zaczepiał swoje koleżanki jeden chłopak przy barze w Eskulapie. Też zastanawiałem się nad przyczyną obecności tego dnia w klubie tak dużej liczby osób. Nie dziwi mnie zauroczenie nastolatek Dawidem Podsiadło. Przyszło ich zresztą wiele, ale publiczność była zaskakująco zróżnicowana - dostrzegłem osoby z niemal każdej kategorii wiekowej, nie tylko panie, sporo par.

Moi znajomi trochę kręcili nosem, kiedy mówiłem im, że zdecydowałem się wybrać na koncert Dawida. Uznałem, że się snobują i są uprzedzeni. Choć singiel "Trójkąty i kwadraty" ani mnie ziębi, ani grzeje, to nadal wydaje mi się całkiem świeżym, sprawnie zmajstrowanym gitarowo-klawiszowym popem. Przyznaję, że nie słuchałem wcześniej jego płyty i miałem nadzieję, że młody wokalista ma w swoim repertuarze więcej takich fajnych, nie aspirujących do niczego więcej, popowych, nieco tanecznych piosenek. Porządnego popu w tym kraju jest przecież jak na lekarstwo.

I zaczęło się zupełnie nieźle - energicznie, porządnie wokalnie, z wyrazistą perkusją i zespołem brzmiącym w punkt. Już drugim utworem w kolejności był wspomniany przebojowy singiel. Przez pierwsze kilka minut myślałem, że faktycznie nie tylko o efekty wizualne tu chodzi. Lekcje z indie popu odrobione - bez rewelacji, ale i bez żenady. Nawet flirciaskie zagrywki pod fanki, wywołujące wrzaski i piski, takie jak rozbieranie się do t-shirtu ze znakiem supermena, potrafił ograć z przymrużeniem oka i naturalnym humorem.

Szybko się jednak okazało, że większość repertuaru laurerata X-Factor to nie zgrabnie napisane, chwytliwe piosenki, ale przeraźliwie nudne ballady, przypominające na zmianę popłuczyny po Coldplay i Aerosmith. Wszystkie podobne, banalne, zbudowane wokół ogranych rozwiązań harmonicznych, na dodatek po angielsku, co odbiera im resztki oryginalności. Cukierkowe pioseneczki do przytulania się dla tych wielu par, które tłumnie przybyły na piątkowy koncert. Czar z pierwszych minut koncertu prysł i nie wrócił nawet na chwilę. Z Eskulapa zaziewany uciekałem jeszcze przed bisami. Szkoda - to straszne marnotrawstwo dobrego zespołu, własnego głosu i charyzmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski