Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla zdrowotności. I urody, rzecz jasna

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Poranek. Gęba w lustrze wygląda tak, jak się czuje. Przy porannej gimnastyce coś trzeszczy. I to nie radio. A teraz trzeba coś zjeść...

Magnez, rzecz jasna. Ten, co ma najwyższą wchłanialność? Czy ten, co ma najwyższą dawkę? Czy ten, co jest najczęściej kupowanym przez Polaków? A może ten dla mężczyzny, w odróżnieniu od tego dla kobiety? Do nich – coś na wzmocnienie. Radio zachęca do sprawdzonego środka z rutyną (a może rycyną?). Ale zachęca też do oleju z rekina. Atlantyckiego, bo najzdrowszy. Tylko to jest ryba, na miłość boską, a ja nawet nie spod tego znaku!

Aha, mam wybór. Mogę jeszcze łyknąć coś na serce. Reklamują takie coś dla seniorów. Dla smaku: tabletki na uspokojenie. Ładnie kierowca rymuje, że nic go po nich nie denerwuje. To wszystko na ciastkach, co są najzdrowsze do jedzenia rano, posmarowanych margaryną, którą „w 18 procentach poprawia pracę układu krążenia”. Do popicia: tabletki musujące poprawiające koncentrację. W przerwach między kolejnym przemówieniem Putina a relacją z tego, że Obama mu grozi wyrzuceniem z facebooka – zachęta do łyknięcia z puszki napoju, który imponuje tygrysom. Chyba dużo tego napitku poszło na Moskwę...

Gdybym był kobietą, mógłbym jeszcze zażyć tabletki osłonowe, po których ma się siły na cały dzień i nie tyje od antykoncepcji. Ewentualnie popić herbatką, którą odchudza z rana i wieczora, a zwłaszcza w okresie menopauzy.

Ale kobietą nie jestem. Dla takich jak jak, w porannym paśmie, przewidziano zachętę do brania tabletek, od których trzeszczy łóżko, a nie stawy. Ewentualnie tych, o których „lider wie”. Też pewnie je do Moskwy wysłali, bo poprzedzają kolejne wiadomości. O, coś nowego: jedna pani drugiej pani radzi, żeby chłopu swemu dawała tabletki, po których nie będzie już musiał w nocy wstawać. Arszenik? Jego nazwa przynajmniej nie od razu kojarzy się z częścią ciała, której służy. Swoją drogą: twórcy nazw „leków” chyba nie brali tych, na poprawę kreatywności. Idąc ich tropem rozumowania muszlę klozetową trzeba by nazywać kloposiadeksem.

Już, już można iść do pracy, ale moment... Reklamują jakąś maść, po której można siedzieć cały dzień. Ciekawe, czy we Wronkach podają to do śniadania? Jeszcze tylko trochę mówią o kremach, po których jest się pięknym. Bardzo zachęcająco brzmi również reklama jednego z sześciu płynów na porost włosów.

Pobiegłem do pracy, nie kupując w 16 mijanych po drodze aptekach żadnego z tych składników. Po pierwsze: wolę jeść co innego niż niebieskie, zielone i szare pigułki. Po drugie, dam zarobić sklepom spożywczym. Po drodze mam ich tylko 5.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski