Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopalacze w prokuraturze. W Wielkopolsce nie ma już żadnego sklepu

Agnieszka Świderska
Dopalacze w prokuraturze. W Wielkopolsce nie ma już żadnego sklepu
Dopalacze w prokuraturze. W Wielkopolsce nie ma już żadnego sklepu Polska Press
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu zdecydowała się wszcząć śledztwo w sprawie dopalaczy. Powód? - Prawie 300 osób hospitalizowanych od początku roku w Poznaniu z powodu zatrucia dopalaczami - mówi prokurator Jacek Derda. Śledztwo będzie prowadzone w kierunku sprowadzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób. Tymczasem w Wielkopolsce nie działa już żaden sklep z dopalaczami.

Prokuratura zamierza przesłuchać wszystkich hospitalizowanych, by zebrać dowody obciążające tych, którzy te dopalacze im sprzedali. Śledczych czeka wielomiesięczna praca, ale są do niej dobrze przygotowani.

Czytaj też: Dopalacze w Poznaniu to problem. Pomysłu na rozwiązanie go brak

- Prawie 300 osób nie robi na nas wrażenia - mówi prokurator Jacek Derda z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Są sprawy, w których trzeba przesłuchać po kilka tysięcy osób.

Do tego śledztwa włączono również tzw. sprawę wildecką, w której zawiadomienie złożył Andrzej Trybusz, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu.

Ekspert od toksykologii: - Urwany film po alkoholu? To i tak lepsze niż dopalacze

AIP

Chodziło o firmę z Pabianic, która pod różnymi szyldami działała w Poznaniu, Gnieźnie, Kaliszu i Koninie. Dopalacze, które sanepid rekwirował w jej sklepach, trafiały do laboratoriów, a wyniki, które stamtąd wracały, nie pozostawiały najmniejszych wątpliwości.

- W przypadku zażycia stwarzają zagrożenie dla zdrowia i życia - to fragment opinii wystawionej przez laboratorium w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu.
Wildecka prokuratura odmówiła jednak wszczęcia postępowania, powołując się na#opinię biegłego z 2009 roku, który w dopalaczach nie widział nic groźnego.

- Ta opinia mocno się zdezaktualizowała i wątpię, żeby jakikolwiek biegły podpisał się teraz pod nią - mówi Andrzej Trybusz. - To, że dopalacze są groźne, że zabijają, stało się już wiedzą powszechnie znaną.

Zobacz: "Mocarz" jest w Poznaniu. Zatruci dopalaczami w szpitalu! [ZDJĘCIA]

Tydzień temu złożył zażalenie na decyzję o umorzeniu, a prokuratura już po kilku dniach uznała swój błąd. Nie będzie to jedyne śledztwo w sprawie dopalaczy. Odrębne postępowanie dotyczące zatruć siedmiu osób prowadzi Prokuratura Rejonowa Poznań Stare Miasto.

W zupełnie innym kierunku bo złamania przepisów ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii prowadzone jest natomiast śledztwo w Kaliszu, w którym zarzuty usłyszały już cztery osoby: sprzedawca i trzech współwłaścicieli sklepu.

Tymczasem od tygodnia - jak wynika z codziennych raportów, które trafiają na biurko Andrzeja Trybusza, na terenie Wielkopolski nie działa już żaden punkt z dopalaczami. Nie zniknęły jednak całkowicie z rynku, o czym świadczą wciąż nowe przypadki zatruć.

- Nie jest to już sześć czy osiem dziennie, ale są każdego dnia - mówi dr Eryk Matuszkiewicz z oddziału toksykologii w Szpitalu Miejskim im. F. Raszei w Poznaniu. - Dla jednych pobyt u nas trwa jeden dzień, inni wychodzą dopiero po pięciu dniach.

- Stale monitorujemy okolice sklepów, w których sprzedawano dopalacze - zapewnia Maciej Święcichowski z KWP w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski