Czworo spadochroniarzy (dwóch mężczyzn i dwie kobiety) miało lądować na gruncie, ale silny wiatr zwiał ich w stronę Bałtyku. Zmuszeni byli lądować w wodzie. Mężczyźni wpadli do morza bliżej brzegu, dlatego udało im się im wydostać z wody o własnych siłach.
Natomiast spadochroniarki wpadły do wody znacznie dalej. Krótko po zgłoszeniu, na miejscu pojawiły się służby ratownicze. Kobiety wydobyli z wody ratownicy SAR i WOPR-owcy, którzy natychmiast przystąpili do reanimacji wspierani przez strażaków i policjantów.
Niestety, mimo około godzinnej reanimacji, kobiet nie udało się ich uratować.
- Ustalamy obecnie przebieg wydarzeń, okoliczności skoku i to, kto go organizował - mówi aspirant Tomasz Kwaśnik, rzecznik prasowy komendy policji w Kołobrzegu.
Nieoficjalnie mówi się, że kobiety mógł porwać silny prąd. Co więcej, ewentualne dodatkowe dociążenie mogło utrudnić im wydobycie się spod wody.
Cała czwórka była skoczkami z uprawnieniami. Każdy miał na koncie ponad sto skoków ze spadochronem.
Tu przeczytasz więcej o tragicznym wypadku: Skakały ze spadochronem. Utonęły w Bałtyku...
Sprawdź też:
- Zobacz 75 zdjęć Poznania z lat 90. Galeria miasta, którego możesz nie poznać!
- Tak się handlowało na Bema w latach 90.
- Czarnobyl - jak dziś wygląda okolica miejsca katastrofy?
- Największy pożar w Poznaniu. Ulicą płynęła rzeka spirytusu!
- Jak Poznań zmienił się w ciągu ostatnich lat? [ZOBACZ]
- 15 kultowych miejsc w Poznaniu, których już nie ma