Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Dariusza Lipińskiego: „Wyrzucanie łobuzów” czyli sedno demokracji

Dariusz Lipiński, były wiceprzewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy
Dariusz Lipiński, były wiceprzewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy
Dariusz Lipiński, były wiceprzewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Pawel Miecznik
W politologii od dziesięcioleci funkcjonuje pojęcie „deficytu demokratycznego” Unii. Opisuje ono sytuację, w której coraz więcej decyzji w coraz liczniejszych obszarach polityki jest podejmowanych przez ludzi nie pochodzących z wyboru obywateli, niemających demokratycznego mandatu. Dotyczy to urzędników Komisji Europejskiej, lecz także sędziów Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej

Wiele lat temu nakładem wydawnictwa „W drodze” ukazała się książka Josepha H. H. Weilera „Chrześcijańska Europa. Konstytucjonalny imperializm czy wielokulturowość?”. Jej autor to wybitny specjalista od prawa międzynarodowego, konstytucyjnego i unijnego, członek Amerykańskiej Akademii Sztuk i Nauk, były rektor Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji oraz wykładowca uniwersytetów Harvarda, Yale, Stanforda, Oxfordzkiego i z połowy tuzina innych. Słowem, osobistość w branży prawno-unijno-konstytucyjnej. Po książkę sięgnąłem ponownie po latach na potrzeby niezwiązane z tym felietonem, lecz przy okazji natrafiłem na myśl, którą chciałbym się z Państwem podzielić, bo bardzo trafnie, acz prosto, opisuje źródło kryzysu Unii Europejskiej

W politologii od dziesięcioleci funkcjonuje pojęcie „deficytu demokratycznego” Unii. Opisuje ono sytuację, w której coraz więcej decyzji w coraz liczniejszych obszarach polityki jest podejmowanych przez ludzi nie pochodzących z wyboru obywateli, niemających demokratycznego mandatu. Dotyczy to urzędników Komisji Europejskiej, lecz także sędziów Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, równie jak owi urzędnicy przez nikogo nie wybieranych, tylko praktycznie mianowanych przez rządy swoich państw. Jedyną unijną instytucją, na której skład obywatele mają bezpośredni wpływ, jest Parlament Europejski, ale jego kompetencje są niewielkie w porównaniu z parlamentami narodowymi. (Inna sprawa, że ze względu na coraz bardziej operetkowe pasje tego gremium – na początku października zajmowało się ono prawem aborcyjnym w … Teksasie – może to i lepiej.) Jeśli uznać, że istotą demokracji jest pochodzenie władzy z wyboru obywateli, to wszystkie państwa członkowskie Unii są niewątpliwie demokratyczne, ale sama Unia już nie. Suma bytów demokratycznych nie jest bytem demokratycznym.

Tu jest stosowne miejsce na przytoczenie owej myśli profesora Weilera, o której wspomniałem na początku. „Punktem krytycznym – pisze on – jest brak sposobu, dzięki któremu europejski proces polityczny rzeczywiście pozwoliłby wyborcom „wyrzucać łobuzów”, czyli korzystać z prawa – które jest w istocie jedynym prawem pozostawionym ludowi – do zastąpienia jednej grupy „rządzących” inną. (…) Nikt z tych, którzy głosują w wyborach europejskich, nie ma poczucia, że w rzeczywisty sposób wpływa na kierunki polityki europejskiej, a tym bardziej, że może przyczynić się do powołania lub odwołania rządu europejskiego”.

Ten „brak sposobu na wyrzucanie łobuzów” skutkuje tym, że Unią rządzi wciąż ta sama – składająca się z trzech-czterech różniących się jedynie detalami grup – opcja. Jej patronem już od dawna nie jest Robert Schuman ani żaden inny z historycznych „ojców-założycieli”, tylko Altiero Spinelli, były komunista, ideolog skrajnej federalizacji Europy. To do niego otwarcie nawiązuje opublikowana przez Komisję Europejską w 2017 roku „Biała księga w sprawie przyszłości Europy”, wręcz przypisując „członkom założycielom UE” inspirację jego poglądami. W hierarchii wartości Spinellego demokracja nie zajmowała poczesnego miejsca: twierdził on, że „źródłem wizji i pewności (…) nie jest namaszczenie z woli ludu – ona wszak jeszcze nie istnieje” (cytat z napisanego wspólnie z Ernesto Rossim „Manifestu z Ventotene”). Nic dziwnego, że pod jego patronatem Unia z każdym rokiem staje się oraz bardziej niedemokratycznym konstruktem ideologicznym. Obojętnie kto wygrałby wybory do Parlamentu Europejskiego, eurokraci tacy jak Frans Timmermans czy Guy Verhofstadt (których partie zresztą nigdy ich nie wygrały) są jej twarzami, a unijny establishment nie zmienia się.

Na praktykę przekłada się to tak, że ten kartel działa coraz bardziej pozatraktatowo czyli bezprawnie. Dotyczy to również TSUE. „Jeśli chodzi o Francję – pisał niedawno w „Le Figaro” francuski profesor prawa Frédéric Rouvillois – zasada absolutnego prymatu prawa europejskiego, odrzucona w referendum z 2005 r., została podstępnie usankcjonowana przy okazji traktatu lizbońskiego przyjętego przez parlament w 2008 r.”. I dalej: „18 października prezydent Macron przypomniał, że ‘Europa to my (…). Wszystkie teksty (…) podpisaliśmy, a potem suwerennie ratyfikowaliśmy’. Czy naprawdę? Trzeba tylko lekko poskrobać, by zorientować się w oszustwie. Stwierdzić, że ten prymat, który przedstawia się jako wynik świadomego wyboru i suwerennej decyzji, w rzeczywistości został wprowadzony cichcem, niemal potajemnie, a następnie podtrzymywany bez mała oszukańczo”.

Czy więc naprawdę ktoś przy zdrowych zmysłach może uważać, że „wprowadzane cichcem”, podjęte jednoosobowo, bez udziału „oskarżonego” i bez możliwość odwołania się decyzje luksemburskiego Trybunału stoją ponad konstytucjami i najwyższymi instancjami sądowniczymi państw członkowskich? Pilnie potrzebna jest nowelizacja traktatów (przed 2009 rokiem przeprowadzana co 4-5 lat). A przy okazji pojawiłaby się też możliwość, jaka istnieje w każdej demokracji, a nie istnieje w Unii: „wyrzucania łobuzów”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski