Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Ale Kino! Nie ma miejsca na niedobre filmy

Cyprian Łakomy
Jerzy Moszkowicz kieruje poznańskim Centrum Sztuki Dziecka i festiwalem „Ale Kino!” od ponad 20 lat. Twierdzi, że ma w sobie dziecięcą ciekawość świata
Jerzy Moszkowicz kieruje poznańskim Centrum Sztuki Dziecka i festiwalem „Ale Kino!” od ponad 20 lat. Twierdzi, że ma w sobie dziecięcą ciekawość świata Adrian Wykrota
Chcę, by młodzi widzowie stawali się dzięki nam piękniejszymi ludźmi - mówi Jerzy Moszkowicz, dyrektor festiwalu filmowego „Ale Kino!”

Czuje się Pan dzieckiem?
Jerzy Moszkowicz: Nie, ale przynajmniej trochę dziecka we mnie zostało. Przez długi czas opierałem się popularnemu przekonaniu, że ktoś, kto zajmuje się sztuką dla najmłodszych, powinien mieć swoje „wewnętrzne dziecko”.

Może dlatego, że to pojęcie jest powszechnie nadużywane. Jestem jednak przekonany, że to, co z dziecka w nas zostaje, ważne jest dla każdego dorosłego człowieka.

Będę drążył - co w Panu z tego dziecka zostało?
Jerzy Moszkowicz: Ciekawość. Dziecko jest ciekawe świata i chce go poznawać. W momencie, kiedy przestajemy być ciekawi, tracimy swoje dziecięctwo. Również pewnego rodzaju dynamika.

Dziecko kojarzy mi się z kimś, kto nie może usiedzieć w miejscu i jest mentalnie „rozkołysany”. Dużo tej dynamiki musi w człowieku pozostać, jeśli chce ciekawie i fajnie żyć. Kolejna ważna rzecz to umiejętność adaptacji. Jako dorośli, żyjemy w dość stabilnych strukturach. Każdy dzień pod wieloma względami upływa nam tak samo. Wiemy, jak zareagować w konkretnych sytuacjach. Lubimy przygody, ale tak naprawdę mamy je od święta.

Dla dziecka każdy dzień jest przygodą, bo przynosi nowe doświadczenia, z którymi musi sobie poradzić. Właśnie dlatego uważam adaptację, rozumianą jako umiejętność stawienia czoła wyzwaniom, za coś bardzo istotnego, coś, co dzieci dobrze potrafią. Chociaż wiele z tych nowych wyzwań rodzi najróżniejsze problemy. I to o nich w pewnym sensie jest nasz festiwal.

Bardzo dużo filmów w jego programie opowiada o mierzeniu się z nowymi sytuacjami. Z perspektywy dorosłego, wiele z nich może wydać się pestką - od poradzenia sobie z nimi mamy całe biblioteki książek czy setki obejrzanych filmów i przedstawień. Doświadczenia nie muszą być przecież osobiste, żeby funkcjonowały w naszej świadomości. A dziecko, co słusznie zauważył Janusz Korczak, myśli inaczej niż dorosły, właśnie dlatego, że brak mu wiedzy i doświadczenia.

Dlatego ważny jest na ekranie ktoś, o kim może powiedzieć: „jestem jak on albo ona”. Jacy są bohaterowie, których zobaczymy na ekranach tegorocznego festiwalu „Ale Kino!”?
Jerzy Moszkowicz: Wielu naszych bohaterów postawionych zostaje przed sytuacjami, w których nigdy przedtem się nie znajdowali. Dorosły dałby sobie w nich radę szybko, a film nie trwałby nawet dziesięciu minut, tymczasem ktoś pozbawiony doświadczenia i wiedzy kombinuje, szuka swoich rozwiązań. Tak jest choćby w „Wyspie złoczyńców” Stanisława Jędryki, czyli pierwszym filmie o przygodach Pana Samochodzika, od którego premiery mija właśnie 50 lat.

Dzieci próbują dołożyć swoje trzy grosze do rozwiązania zagadki kryminalnej, a że to robią na swój dziecięcy sposób, to oczywiście komplikują sytuację. Ale w naszym repertuarze są również filmy głębsze, mówiące o bardziej poważnych problemach, jakie napotkać może młody widz.

To określenie zresztą odpowiada mi bardziej niż „dziecko”, bo implikuje traktowanie go bardziej serio, a co za tym idzie - głębszy sposób poruszania jego spraw. Wszystko oczywiście zależy od wieku. O ile do tych najmłodszych mówimy często językiem przygody i żartu, to z nastolatkami rozmawiamy w sposób zbliżony do dorosłego.

Trudno jest robić imprezę, której istotą jest dialog z widzem reprezentującym zupełnie inne pokolenie?
Jerzy Moszkowicz: Biorąc pod uwagę to, że organizuję festiwal „Ale Kino!” już ponad dwadzieścia lat, to w kinowych fotelach widzę przedstawicieli coraz dalszych od mojej generacji. Mimo to nie mam wrażenia, że się od swoich widzów oddalam. Może dlatego, że pracuję ze sporo młodszym zespołem. Dzięki takiemu zróżnicowaniu lepiej słyszymy potrzeby naszych widzów.

Nie mam problemu z tym, że jestem o kilkadziesiąt lat starszy od najmłodszych uczestników „Ale Kina!”. Wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że moja nieustanna nauka nie poszła w las i doświadczenie w pracy dla dzieci pomaga mi współtworzyć tę imprezę najlepiej jak potrafię.

Co w takim razie jest największym wyzwaniem?
Jerzy Moszkowicz: To trudne pytanie. Wyzwaniem jest to, że w dużym multipleksie, w jednym paśmie wyświetleń przychodzi do nas nawet do tysiąca dzieci. „Ale Kino!” dla większości z nich jest świętem, a my - najlepiej jak potrafimy - staramy się ten niezwyczajny nastrój wywoływać i podtrzymywać. W tym celu na przykład zapraszamy twórców, żeby spotykali się i rozmawiali z widzami. Do tej rozmowy staramy się inspirować także nauczycieli i rodziców.

Filmy, które pokazujemy młodym widzom, można określić mianem kina problemów. Nie znaczy to jednak, że są to obrazy smutne czy przygnębiające. Szczególnie w przypadku filmów dla dzieci dbamy o to, by znajdowały się one - że sparafrazuję tytuł nowego filmu Janusza Majewskiego - po jasnej stronie ulicy.

To zresztą kolejne wyzwanie. Programerzy festiwalu dbają, by produkcje, które pokazujemy na kolejnych edycjach dawały nadzieję na dobre rozwiązanie problemów, które przedstawiają. Nawet jeśli są to kwestie bardzo bolesne. Proszę jednak nie kojarzyć tego z jakąś łatwą dydaktyką. Nie o to nam chodzi. Chcemy o tych niełatwych nieraz sprawach opowiadać w sposób po pierwsze odpowiedni dla każdej grupy wiekowej, a po drugie - jak najbardziej atrakcyjny. Tu nie ma miejsca na filmy niedobre czy nieudane.

Co roku notujecie kolejne rekordy pod względem liczby zgłoszonych filmów. Ile było ich tym razem?
Jerzy Moszkowicz: W tym roku obejrzeliśmy blisko 400 filmów fabularnych, by ostatecznie zakwalifikować do konkursu 22 spośród nich.

Z kolei filmów krótkometrażowych mieliśmy ponad tysiąc. To rzeczywiście rekordowa liczba. Wszystkie oceniamy pod kątem zarówno estetyki, jak i przesłania, które niosą.

Ważni są dla nas bohaterowie. Zdarza się mi czytać w notatkach moich współpracowników: „film nie jest dla nas, bohater jest dorosły”. Nie oznacza to oczywiście, że każdy film z dziecięcym czy nastoletnim bohaterem będzie odpowiedni. Widz powinien w pewien sposób się z nim utożsamiać. Od lat szukamy superbohaterów. Nie w sensie komiksowym, ale przede wszystkim humanistycznym. Takim superbohaterem będzie zatem dziecko, które pozbawione rodziców obejmuje opiekę nad młodszym rodzeństwem. Albo ofiara prześladowań w szkole, która zdoła się im przeciwstawić.

To bardzo szczytne podejście, ale nie ukrywajmy, że takiego bohatera trudniej sprzedać.
Jerzy Moszkowicz: Ale taki bohater jest ważniejszy. Nie ma też co udawać, że walka o widza między filmami, które pokazujemy na festiwalu, a przeciętną produkcją dużego amerykańskiego studia jest wyrównana, bo nie jest. Kto wie, czy pieniądze, jakie przeznaczono na wyprodukowanie większości tytułów w programie tegorocznego „Ale Kina!”, starczyłyby na budżet reklamowy jednej superprodukcji z Hollywood. Są oczywiście w naszym programie produkcje relatywnie kosztowne, zrealizowane z rozmachem. Jestem jednak przekonany, że obrazy niskobudżetowe, które przyjechały do nas z krajów takich jak Gwatemala, Meksyk, Filipiny czy Indie, będą hitem tegorocznej edycji.

Mówimy o bardzo odległych krajach. Jak na ich tle wypada współczesne kino dla młodego widza powstające nad Wisłą? Plebiscyt, który festiwal organizował wspólnie z naszą redakcją, pokazuje, że w ostatnich latach filmów tego typu robi się w Polsce jak na lekarstwo.
Jerzy Moszkowicz: Może mnie pan posądzić o nadmierny optymizm, ale wierzę w to, że przełom jest blisko. Opieram tę wiarę na coraz większym zainteresowaniu kinem dla młodych u polskich dystrybutorów. I wcale nie mam tu na myśli kina amerykańskiego.

Ten rok stanowi pod tym względem ewenement. Wiele z filmów, które pokazujemy, ma już załatwionego polskiego dystrybutora i wkrótce pojawi się na ekranach. I zaznaczę raz jeszcze, że są to filmy spoza mainstreamu.

Jeśli to zainteresowanie utrzyma się na dłużej, to i polska branża filmowa będzie musiała na nie reagować. A doszły mnie już pierwsze sygnały, że reaguje i to dynamicznie. W zeszłym roku Nowe Horyzonty Edukacji Filmowej zorganizowały razem z norweskimi filmowcami projekt, w którym powstało dwanaście scenariuszy. Miałem okazję je czytać. Każdy z nich to gotowy materiał na film.

Na tegorocznym festiwalu w Gdyni nasze Ale Kino! zaprosiło do rozmowy o kondycji polskiego kina młodego widza. Spotkanie odbywało się pod tytułem „Sukcesy i perspektywy”. Bo chcieliśmy mówić o sukcesach, o dobrych przykładach. Byli tam z nami ludzie tacy jak Andrzej Maleszka czy członkowie gdańskiej Grupy Smacznego, zajmującej się animacją. A ta, po okresie załamania, znowu przynosi znakomite produkcje, chociaż ciągle odczuwamy, że jest ich za mało. Wsparcie dla kina dla dzieci i młodzieży zadeklarowała też Magdalena Sroka, nowa dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Urszula Antoniak, słynąca przecież z filmów dla dorosłych, napisała scenariusz produkcji dziecięcej i wygrała nim konkurs w Holandii. Tak powstał „Świat według Nino”, który w tym roku pokażemy na festiwalu. Mój optymizm nie jest więc oderwany od rzeczywistości. Nie ukrywam jednak oczywiście, że życzyłbym sobie, by wszystko to działo się szybciej i sprawniej.

Myślę, że „Ale Kino!” to dobry czynnik stymulujący filmową sytuację. Dlaczego Pana zdaniem warto wybrać się na tegoroczną edycję?
Jerzy Moszkowicz: Festiwal to znakomite filmy, większość z nich będzie tu miała polskie premiery. Ale to także spotkanie z ludźmi kina. Mam nadzieję, że podobnie jak w poprzednich latach zjawią się oni tłumnie. W tym roku zaprosiliśmy na „Ale Kino!” wielu twórców kina dla dzieci i młodzieży.

Będą wśród nich reżyserzy, scenarzyści i młodzi aktorzy. Sprowadzić do Poznania tych ostatnich jest szczególnie ciężko. Mamy koniec roku, filmy miały już premierę na świecie, a odtwórcy dziecięcych ról są często zmęczeni i mają też swoje codzienne obowiązki. Często słyszymy, że chętnie by przyjechali, ale po prostu nie wyrwą się ze szkoły.

Kilku z nich będzie jednak na pewno. Na otwarcie festiwalu planujemy koncert „Armata: och, jaki Wielki”, poświęcony tegorocznemu laureatowi Platynowych Koziołków, znakomitemu krytykowi Jerzemu Armacie.

W planie mamy pokaz jego trzech ulubionych filmów. Tytułów nie mogę zdradzić, ale filmowe piosenki zaśpiewa Dorota Miśkiewicz z zespołem.

Festiwal zamknie z kolei gala, na której pokażemy dwa filmy wybitnego animatora Paula Driessena, którym towarzyszyć będzie muzyka na żywo w wykonaniu laureata Grammy, Włodka Pawlika oraz Patryka Zakrockiego i dziecięcej orkiestry AGD.

Przez ten tydzień spotkać też będzie można Stanisława Jędrykę - to jego „Podróż za jeden uśmiech” wybrali w plebiscycie czytelnicy, oraz Zofię Ołdak, autorkę najsympatyczniejszego „Pieska w kratkę”. Warto będzie zamienić z nimi choćby parę słów.

Przyglądam się festiwalowi „Ale Kino!” już od lat. Pański entuzjazm oraz podejście do młodego widza przywodzą mi na myśl kolejny cytat z Janusza Korczaka. Ten o wychowawcy, który nie wtłacza, a wyzwala, nie ciągnie, a wznosi, nie dyktuje, a uczy... Chciałby Pan być postrzegany właśnie w ten sposób?
Jerzy Moszkowicz: Oczywiście, że tak! Myślę, że możemy też odwołać się do innego cytatu. „Ale Kino!” ma uczyć, bawiąc.

Mam wrażenie, że polski dziecięcy widz zna smak co najwyżej połowy filmowego świata. Wie, jak smakują rozrywkowe superprodukcje zza Oceanu, a inne - często dużo ważniejsze - tytuły są mu zupełnie obce. Tymczasem to są obrazy piękne i mądre. Dzieci znajdą w nich zarówno śmiech jak i łzy, sprawy, które znają z życia. Mam nadzieję, że po festiwalu wyjdą z kina jako piękniejsi ludzie.

I dlatego podoba mi się ten cytat z Korczaka. Jest trafiony w dziesiątkę. Bo kino bardzo chce być takim wychowawcą.

Festiwal Ale Kino!

33. Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza „Ale Kino!” odbędzie się między 29 listopada a 6 grudnia w Poznaniu. Seanse odbywać się będą w Multikinie 51 (ul. Królowej Jadwigi 51), Nowym Kinie Pałacowym (Centrum Kultury Zamek, ul. Św. Marcin 80/82) oraz na Scenie Wspólnej Łejerów i Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu (przy ul. Brandstaettera 1). W programie tegorocznej edycji znalazły się m.in. filmy takie jak „Krąg” (reż. Levan Akin, 2015), „Social Suicide” (reż. Bruce Webb, 2015) czy „Klub włóczykijów” (reż. Tomasz Szafrański, 2015). Bilety na seansie w Multiknie 51 kosztują 8 zł albo 5 zł dla posiadaczy Karty Rodziny Dużej; za pokaz w Pałacowym zapłacimy 5 zł, a z Kartą - 1 zł, a na Scenie Wspólnej - 5 zł. Festiwal poprzedzi pokaz specjalny „Podróży za jeden uśmiech” 15 listopada w Pałacowym, o g. 12. Bilety: 5 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski