Festiwal celebrytów w Brukseli

Festiwal celebrytów, osób znanych z tabloidów, niekoniecznie kompetentnych, a już na pewno ze znikomym albo całkowicie zerowym doświadczeniem politycznym. I można się spodziewać, że niebawem dołączy do nich więcej koleżanek i kolegów po fachu, bo część partii jeszcze nie ułożyła list.

To przykre, że w ogóle muszą umieszczać na nich celebrytów. Przykre dla partii, bo to oznacza, że albo mają za mało kompetentnych polityków i specjalistów, albo wiedzą, że wyborcy po prostu nie chcą na ich listy głosować. Przykre dla wyborców, bo są traktowani jak ciemny lud, który urzeczony ładnym opakowaniem albo znaną nazwą wszystko kupi. Do tego, w kampanii nie dowie się (więc może do urny w ogóle nie pójdzie) niczego merytorycznego o wciąż tak odległej mu Unii. I w końcu: przykre dla samych kandydatów - celebrytów. Wytrawni politycy, eksperci europejscy w kampanii po prostu ich ośmieszą. Albo raczej: celebryci ośmieszą się sami, co miewają zresztą w zwyczaju.

Próbkę mieliśmy już w czwartek, po ogłoszeniu "Kandydatki Wartej Poznania" z wielkopolskiej listy Europy Plus i Twojego Ruchu. Izabella Łukomska-Pyżalska, była modelka, obecnie prezes klubu Warta Poznań, z rozbrajającą szczerością przyznała, że podziwia Krystynę Łybacką z SLD za to, iż "w tym wieku, nie znając języka angielskiego, startuje".

Po pierwsze, wiek akurat w tym przypadku oznacza ogromne doświadczenie i klasę, za którą posłankę cenią politycy ze wszystkich partii, a którą, jak widać, nie wszyscy posiadają. Po drugie, trafniej byłoby dogryźć posłance mówiąc o języku francuskim. Bo, jak zapewne pani prezes wie, to główny język w trzech miastach - siedzibach PE, a w niektórych instytucjach UE jedyny roboczy. Po co jednak skupiać się na sprawach merytorycznych, skoro wystarczy być znanym.