Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fundacja Pomost się broni: Miasto niczym yeti

Mateusz Pilarczyk
Waldemar Owsianowski.
Waldemar Owsianowski.
Waldemar Owsianowski, prezes fundacji Pomost, która pozwała miasto w sprawie Domu Tramwajarza (DT), wyjaśnia przyczyny konfliktu z miastem.

W maju w "Głosie" opisaliśmy po raz pierwszy sprawę pozwu. Od tego czasu pojawiło się wiele wątpliwości wokół fundacji, które m.in. podnoszą radni. Długi Pomostu to chyba nie tylko plotka?

Waldemar Owsianowski: - Raczej historia. Fundacja miała wcześniej zaległości, ale spłaciliśmy je. To był warunek Biura Nadzoru Właścicielskiego, abyśmy w ogóle mogli ubiegać się o DT. Rozmawialiśmy o tym w zeszłym roku z wiceprezydentem Mirosławem Kruszyńskim. Wtedy jeszcze pozwu nie było.

Był to jedyny warunek?

Waldemar Owsianowski: - Drugim było przygotowanie biznesplanu na zarządzanie DT. Kiedy spełniliśmy te warunki dostaliśmy pismo z BNW, że Domu nie można przekazać, bo nie można go wydzielić z całej nieruchomość - część budynku to mieszkania, które należą do miasta. Wtedy zwróciliśmy się do kancelarii prawnej. To był dobry ruch. Po pozwie i mediacjach okazuje się, że można wydzielić DT. Pół roku urzędnicy z uporem twierdzili, że jest to niemożliwe. To co najmniej dziwna sytuacja.

Dziwne jest też, że fundacja pozywa swojego fundatora, bo to miasto założyło Pomost.

Waldemar Owsianowski: - Wcześniej przez 9 lat prosiliśmy, aby Poznań wykonał uchwałę Rady Miasta, która zakładała fundację i przekazywała jej majątek. Bezskutecznie. Metody zmieniliśmy kiedy prowadziliśmy półroczne rozmowy w sprawie DT z BNW, a z prasy dowiedzieliśmy się, że wiceprezydent Hinc przekazał DT Estradzie Poznańskiej. W urzędzie jak widać nie wie lewa ręka co czyni prawa. Lewa ręka przekazała obiekt Estradzie, prawa chciała Fundacji, a radni zostali wpuszczeni w maliny przez urzędników.

Z czego wynikały wcześniejsze długi Pomostu?

Waldemar Owsianowski: - To problemy z Kletnem. Oprócz DT otrzymaliśmy ośrodki wypoczynkowe w Skorzęcinie i Kletnie. Zaufaliśmy jednej osobie, która miała profesjonalnie zarządzać Kletnem. To nie był człowiek znikąd. Polecony nam, niby zaufany. Miał korzystać z kilku programów unijnych. Nie poszło. Zostały długi.

Przez jaki okres Kletno zostało położone?

Waldemar Owsianowski: - Ponad rok. Nie byliśmy na bieżąco informowani o sytuacji. Jak się później okazało, to co nam przekazywano znacznie różniło się od prawdy. Okazało się, że zwlekał z opłatami dla gminy. Przez miesiące dług urósł. Kiedy się dowiedzieliśmy był już tak duży, że trzeba było go rozłożyć na raty. Niestety nie mieliśmy tyle pieniędzy a odsetki rosły.

I Kletno poszło na sprzedaż.

Waldemar Owsianowski: - Tak. Za zgodą miast, które długo podejmowało decyzję w tej sprawie. Ośrodek trzeba było sprzedać póki był coś jeszcze coś warty, bo niszczał. Stało się jak stało. Nie do końca z naszej winy. Osobiście żal mi utraty obiektu w Kletnie. Bezpośredni się nie przyczyniliśmy do tego. Może pośrednio - przez niedostateczną czujność.

Kto oszukał fundację?

Waldemar Owsianowski: - Na razie nie chcę mówić kto to był. Mieliśmy przez niego same kłopoty.

Pomost próbował odzyskać od tej osoby pieniądze?

Waldemar Owsianowski: - Tak. Okazało się, po opinii prawnej, że są marne szanse. Najpierw zobowiązał się, że będzie płacił w ratach. Potem przepadł. Nie tylko my go szukamy.

Teraz fundacja żyje z dzierżawy Skorzęcina?

Waldemar Owsianowski: - Tak.

Ośrodek prowadzi firma żony byłego prezesa, który nadal zaangażowany jest w życie fundacji. To nepotyzm.

Waldemar Owsianowski: - Nie widzę w tym nic złego. Dla mnie nie ważne kto prowadzi, ale jak prowadzi. Nie jak się nazywa, a co robi. Ośrodek jest modernizowany. Mamy ciągły kontakt, wiemy co tam się dzieje. Jemu samemu byłoby głupio, gdyby coś tam źle się działo. Kletno pokazało, że tak jest bezpieczniej dla fundacji. Ośrodek to obiekt z czasu: późny Gomułka-wczesny Gierek. Wymaga pracy. Już 100 tys. zł wydaliśmy na remonty dachów i modernizację domków.

Jest jednak różnica. Fundacja działa non-profit, a firma na ośrodku może zarobić.

Waldemar Owsianowski: - Istotą sprawy jest, że kiedy przed 10 laty przykazano ośrodek, to przynosił on 200 tys. zł straty. Przedtem, kiedy ośrodek należał do MPK miasto dokładało te pieniądze. Nikt o tym głośno nie mówił. Nie miał zastrzeżeń. Teraz Skorzęcin zarabia na fundację. Radny Wojciech Kręglewski mówi, że to uwłaszczenie na majątku publicznym. Coś mu się pomyliło. Nikt niczego nie przejmuje tylko zarządza. Kletno, Skorzęcin, Dom - wszystko było nierentowne. Miasto przekazując obiekty fundacji w rzeczywistości pozbyło się nadbagażu w budżecie. Łączna roczna strata przed przekazaniem obiektów fundacji wynosiła prawie pół miliona. Zrzucali się na to wszyscy poznaniacy, tyle że o tym nie wiedzieli.

Pomost w 2006 roku był sprawdzany przez prokuraturę. Fundacji zarzucano niegospodarność.

Waldemar Owsianowski: - Proszę sobie wyobrazić jakie było moje zdziwienie, kiedy na przesłuchaniu dowiedziałem się, że to miasto, czyli fundator, stoi za donosem. Śledztwo trwało ponad rok. Nikogo nie oskarżono. Sprawę umorzono, a łatka przylgnęła do Pomostu. Była to kara? Może represje? Nie wiem. Miasto chciało powiększyć bezzasadnie radę Pomostu. My na taką zmianę się nie zgodziliśmy.

Właśnie. Są duże zastrzeżenia do statutu Pomostu. Szczególnie takie, że Poznań nie ma kontroli nad fundacją.

Waldemar Owsianowski: - To miasto uchwaliło statut. Faktycznie, patrząc pod kątem fundatora jest on strzałem w kolano. O dziwo wszystko było jednak z nim dobrze do czasu wywołania sprawy DT.

Zemsta?

Waldemar Owsianowski: - W radzie fundacji od początku było dwie osoby z ramienia miasta. Cieszyliśmy się, bo liczyliśmy na ich pomoc. Śmieszne jest jeśli ktoś mówi, że Poznań nie miał wpływu na pracę Pomostu.

Dlaczego?

Waldemar Owsianowski: - Proszę sobie wyobrazić, że jedna osoba nie pojawiła się przez 10 lat ani razu na posiedzeniu rady. Nawet nie można powiedzieć, że był to typ yeti. O yetim wszyscy słyszeli, ale nikt go nie widział. My go ani nie widzieliśmy ani o nim nie słyszeliśmy.

Kto to był?

Waldemar Owsianowski: - Nie chce mówić nazwiskami. Radni mogą do tego dojść. Druga osoba przychodziła, ale w 2006 roku złożyła rezygnację. Na ich miejsce nikogo nowego nie wprowadzono. Teraz najłatwiej przypinać łatki, że fundacja nic nie robi.

A robi?

Waldemar Owsianowski: - Gdy funkcjonowaliśmy w Domu działaliśmy na rzecz Akcji Zbiórek Krwi. Nieprzerwanie współpracujemy z klubem honorowych dawców przy MPK. Organizowaliśmy półkolonie i kolonie dla dzieci, spotkania Klubu Rencistów i Emerytów, spotkania Koła Wędkarskiego. Z naszej inicjatywy powstało Kino Amarant, działała świetlica socjoterapeutyczna. Podopieczni Fundacji mieli darmowe s**eanse filmowe, organizowane były wycieczki rowerowe, do dyspozycji była sala komputerowa.

Ale teraz tego już nie ma.
Wszystko skończyło się po wypowiedzeniu umowy użyczenia DT w 2009 roku. Przez Kletno nie było wtedy pieniędzy na opłaty. Przez to nie mieliśmy możliwości lokalowych by wykonywać swoją działalność. Na początku 2012 roku w Pomoście dokonaliśmy zmian personalnych. Zostałem prezesem. Chcemy działać prężnie. Teraz miasto chce wyjść z twarzą, bo wydało 380 tys. na remont Domu. Teraz trzeba znaleźć winnego. Miasto nie. Radni nie. Urzędnicy tym bardziej. Stowarzyszenie Jeżyczanie, którego członkowie od miesięcy nas bezpodstawnie atakują, też nie. Zostaje więc fundacja. Na to jednak nie pozwolę. Cieszę się, że nie zmieniliśmy statutu, bo przez te 380 tys. fundacji by już nie było. Nie jestem radnym, który bierze dietę. Działam społecznie jak cała rada i zarząd Pomostu. Szkoda, że nikt z radnych nas nie zaprosił do rozmów, bo wtedy wyjaśniłbym wszystkie wątpliwości.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski