Chodzi o tego samego mecenasa, który obecnie jest zawieszony, bo w innej sprawie usłyszał zarzuty współdziałania z gangiem oszustów od “afery gruntowej".
Pewne jest, że transakcja z obrazem nie doszła do skutku. Kanada, kiedy ponoć uzgadniał jego sprzedaż, siedział w więzieniu. Potem został tymczasowo aresztowany do innej sprawy. Wkrótce jego relacje z adwokatem R. miały się pogorszyć.
Wyjaśnienia na temat obrazu złożył już w 2007 roku. Stało się to po tym, jak po latach działania w gangach poszedł na współpracę z prokuraturą. M.in. powiedział śledczym, że siedząc w więzieniu potrzebował adwokata do załatwienia jednej ze swoich spraw karnych. Skontaktował się telefonicznie z ludźmi z otoczenia poznańskiego gangstera Makowca, dla którego miał wcześniej “pracować". Mieli polecić mecenasa R., który bronił jednego z Makowców w jego sprawie karnej.
- Spytałem mecenasa R. czy miałby klienta na obraz przedstawiający ukrzyżowanie Jezusa. Adwokat doskonale wiedział, że chodzi o skradziony obraz. Powiedział, że się zorientuje i wie, kto takie obrazy kupuje. Potem powiedział mi, że o kupnie rozmawiał z bogatym biznesmenem z Poznania. Ewentualny kupiec miał zapłacić milion euro, a pieniędzmi mieliśmy podzielić się pół na pół z mecenasem. Miał mi też załatwić przerwę w odbywaniu kary - relacjonował Kanada.
Przestępca mówił również, że temat skradzionego obrazu zaczął się od rozmowy w więziennej celi z niejakim Piotrem D. Ten miał się zwierzyć, że przed laty w Krakowie skradł cenne dzieło sztuki. Miał je zabrać z jednego z kościołów, padała też nazwa klasztoru Klarysek, w którym rzekomo pomieszkiwał D. Piotr D. miał się chwalić, że ma też inne skradzione kosztowności. Kanada podał adres Piotra D. (bardzo podobny do adresu klasztoru Klarysek), jego e-maila oraz numer telefonu.
Prokuratura z Gorzowa Wlkp., która prowadzi rozmaite śledztwa oparte na rewelacjach Kanady, dopiero niedawno zaczęła weryfikować tę opowieść. Stało się tak, mimo że Kanada mówił o tym już w 2007 roku.
- Wątek obrazu jest sprawdzany. Sprawa jest delikatna. Tyle mogę powiedzieć - stwierdza prokurator Dariusz Domarecki, rzecznik gorzowskiej prokuratury. Tłumaczy, że gorzowska prokuratura dopiero po pewnym czasie dostała do prowadzenie wątki Kanady.
Mecenas R., o którym niekorzystnie wypowiada się Kanada, odrzuca zarzuty byłego klienta.
- Kilka lat temu byłem jego obrońcą. To był bardzo krótki kontakt. Jego dziewczyna oczekiwała cudów. Tego, że jej chłopak szybko wyjdzie na wolność - wspomina adwokat R. - Twierdzenia Kanady, że miałem mu pomagać w sprzedaży jakiegoś kradzionego obrazu są niedorzeczne. On jest wiarygodny chyba tylko dla organów ścigania. Zapewniam, że żadnym pośrednikiem nie byłem. A biznesmena, z którym według Kanady miałem rozmawiać, znam jedynie z telewizji - dodaje.
Siostry zakonne z klasztoru Klarysek w Krakowie powiedziały nam, że to najpewniej pomyłka, bo u nich do kradzieży nie dochodziło.
To ciekawe, bo inny obraz wyłania się z informacji uzyskanych od krakowskiej policji. W jej strukturach działa specjalna grupa o nazwie “Vinci" zajmująca się poszukiwaniem skradzionych dzieł sztuki. Katarzyna Cisło z zespołu prasowego krakowskiej KWP powiedziała nam, że nie znając tytułu obrazu, trudno powiedzieć czy rzeczywiście takie przestępstwo miało miejsce. Potwierdziła jednak, że przez lata w krakowskim klasztorze Klarysek, ale też innych obiektach sakralnych często dochodziło do kradzieży dzieł sztuki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?