Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gniezno: Szef gangu kupił prostytutkę za 300 zł

Łukasz Cieśla

Jedenastu oskarżonych i ponad sto przestępstw polegających na czerpaniu korzyści z prostytucji - oto bilans trzyletniego śledztwa w sprawie gangu z Gniezna.

Grupa działała w latach 2002-2006. Kierował nią 30-letni Wojciech Z., któremu zarzucono także handel ludźmi. Przed siedmioma laty kupił od znajomego młodą prostytutkę. Kosztowała go 300 zł.

Dziewczyna szybko zaczęła zarabiać na swojego nowego opiekuna. Oddawała mu połowę zarobków. Na podobnych zasadach pracowały pozostałe prostytutki. Także musiały przekazywać opiekunom 50 procent zarobków. Kobiety mieszkały w Gnieźnie i okolicach, skąd wywodzili się szefowie gangu.

Oskarżeni nie zmuszali ich do sprzedawania swojego ciała, ale wykorzystywali ciężką sytuację życiową kobiet. Najczęściej pochodziły z patologicznych rodzin, miały kłopoty mieszkaniowe i finansowe. Dlatego dla czternastu młodych dziewczyn perspektywa pracy "na ulicy" wydała się kusząca. Niektóre z nich trafiały do branży jeszcze jako nastolatki. Gangsterzy obstawiali dziewczynami nie tylko wielkopolskie drogi, ale także niemieckie domy publiczne. Część prostytutek właśnie tam zarabiała na życie. Za jedno spotkanie z zachodnim klientem brały od 100 do 200 euro. Połowę tej kwoty oddawały niemieckiemu właścicielowi agencji. Kolejne dwadzieścia pięć procent dostawał polski opiekun.

- Trudno oszacować, jak wielkie kwoty zarobił gang przez kilka lat swojej działalności. Prostytutki nie prowadziły przecież księgowości - mówi Andrzej Laskowski, naczelnik V Wydziału do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. Ta jednostka prowadziła śledztwo w sprawie gangu stręczycieli z Gniezna.

Sprawa wyszła na jaw wskutek zawiadomienia złożonego przez jedną z prostytutek. W kwietniu 2006 roku doniosła do poznańskiego Centralnego Biura Śledczego. Stwierdziła, że dwukrotnie świadczyła usługę seksualną dla policjanta z Gniezna. Trafiła do niego poprzez szefa gangu Wojciecha Z. Zależało mu na pozyskiwaniu informacji operacyjnych od funkcjonariusza. Policjant czeka właśnie na rozpoczęcie procesu przed gnieźnieńskim sądem.

Oprócz gangsterów i policjanta, swój proces mają także prostytutki. Dziesięć z nich zostało oskarżonych o składanie fałszywych zeznań. Na początkowym etapie postępowania nie chciały bowiem pogrążać swoich opiekunów i kłamały, że trudniły się prostytucją na własną rękę.
Podczas zakończonego właśnie śledztwa badano również bulwersujący wątek handlu noworodkiem. Okazało się, że jedna z prostytutek urodziła dziecko na terenie Niemiec. Pojawiły się podejrzenia, że nielegalnie je sprzedała.

- Ten wątek został jednak umorzony, bo okazało się, że kobieta dobrowolnie zrzekła się praw do opieki nad dzieckiem. Potwierdzili to lekarze i położne z Niemiec. Dziecko zostało później adoptowane. W tym przypadku wszystko odbyło się zgodnie z prawem - podkreśla prokurator Laskowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski