Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Turnau: To "Krakowiacy i górale" XXI wieku [ROZMOWA]

Marek Zaradniak
Grzegorz Turnau urodził się i wychował w Krakowie. Dziś często też tam bywa
Grzegorz Turnau urodził się i wychował w Krakowie. Dziś często też tam bywa Andrzej Szkocki
Wraz z upływem czasu i z wiekiem staram się ograniczać. Dość mam takich wyzwań, które polegają tylko na tym, aby sobie udowodnić, że ja coś potrafię - wyznaje Grzegorz Turnau, który we wtorek wystąpi w Poznaniu.

Zaskoczył mnie Pan wspólnymi koncertami z zespołem Zakopower. Skąd się wziął ten pomysł?
Grzegorz Turnau: Z Sebastianem Karpielem Bułecką współpracowaliśmy już przy mojej płycie "Fabryka klamek". Nagraliśmy wspólnie piosenkę "Na plażach Zanzibaru". Wydawało mi się, że ona bardzo pasuje do jego osobowości i głosu. Potem w naturalny sposób, zainspirowani przez producenta Jerzego Góralczyka, pomyśleliśmy o tym, żeby to rozwinąć i poszukać wspólnych tropów w naszej muzyce. Zaproponowałem utwory, które mogą się łączyć i w rezultacie ten program zawiera takie swego rodzaju muzyczne mosty.

Jakie to utwory?
Grzegorz Turnau: W mojej twórczości, dzięki bliskim związkom z Janem Kantym Pawluśkiewiczem, pojawiają się też utwory inspirowane górami. I pomyślałem, że może warto by przygotować program, który łączyłby trochę repertuar zespołu Zakopower z moim. Oczywiście każdy z nas prezentuje własne utwory, ale jesteśmy na scenie wspólnie dość długo. Wspiera nas Młoda Polska Filharmonia pod batutą Adama Klocka. Zakopower przygotował m.in. własną wersję mojej piosenki "Tutaj jestem, gdzie byłem". Sądzę, że moje utwory przetworzone przez ich wrażliwość brzmią bardzo fajnie. Ja natomiast śpiewam balladę z repertuaru Zakopower "Czy to ta?". Wszystko to łączy się w muzyczną przygodę, którą wzbogacają liczne wizualizacje. To tacy "Krakowiacy i górale" XXI wieku - duża forma, która już wiele razy sprawdziła się w większych salach. Mam nadzieję, że sprawdzi się też w Poznaniu.

Czy powstanie z tego płyta?
Grzegorz Turnau: Nie ma takich planów, dlatego że są to nowe wersje piosenek już istniejących. Nie chciałbym tego powielać. Gdyby kiedyś przyszła nam do głowy jakaś zupełnie nowa formuła lub napisalibyśmy nowe utwory, wtedy pomyślimy o płycie. Myślę, że w obecnej formie rzecz mogłaby być wydana jedynie w postaci koncertowego DVD, choć na razie nie ma takich planów.

A Pan chodzi po górach?
Grzegorz Turnau: Nie będę oszukiwał, że jestem jakimś górskim łazikiem. Bardzo lubię spacery, więc także te w górach. Natomiast nie chodzę po górach w sensie dosłownym. Nie wspinam się.

Jeszcze pod koniec ubiegłego roku ukazała się płyta "Siedem widoków w drodze do Krakowa". Powstała ona z inspiracji freskami Józefa Peszki. Każdy fresk i każdy z utworów odpowiadają innej miejscowości. Co Pana w tym zaintrygowało?
Grzegorz Turnau: To długa historia. Mój przyjaciel oboista Mariusz Pędziałek mieszka od lat w bardzo starej kamienicy, zwanej też Pałacem Mieroszewskich. Jest ona podzielona na wiele mieszkań. Przeprowadzając jej remont, odkrył robione na wzór włoski dekoracyjne malowidła ścienne. W XIX wieku dość często zamawiali takie rzeczy ówcześni mieszczanie i arystokraci. Postanowił je w całości odkryć i odnowić, co jest nieczęste, bo zwykle takie rzeczy zamalowuje się, żeby nie mieć kłopotów z konserwatorem zabytków. Mariusz postawił na szacunek dla upływającego czasu, dla poprzednich właścicieli i przy pomocy zawodowych konserwatorów dokonał bardzo trudnej konserwatorskiej pracy. Trwało to kilka lat. Powstał salon. Gdy zobaczyłem to, zaimponowało mi, bo odnosi się wrażenie, że jest się gdzieś we Włoszech, a przecież są to okolice Krakowa. To nie jest żadne wielkie malarstwo, ale ma swój wdzięk i pewną tajemnicę. I pomyślałem, że zasługuje na to, aby dać mu jeszcze jedno życie w postaci suity muzycznej. Podchodziłem do tego pomysłu przez kilka lat, aż wreszcie zdecydowaliśmy się. Poprosiłem naszego przyjaciela, poetę Bronisława Maja, żeby mnie wsparł swoim talentem. On napisał słowa i tak to powstało. Do tego dołożyłem jeszcze kilka utworów do wierszy Horacego, Macieja Sarbiewskiego, a także jeden swój. Powstała całość, której - mam nadzieję - dobrze się słucha. Płyta spotkała się z miłym przyjęciem i otrzymała nawet nominację do Fryderyka.

Ten projekt żyje już swoim życiem koncertowym. Przedstawił go Pan kilka razy w całości z orkiestrą. Co Pana jeszcze inspiruje?
Grzegorz Turnau: Jestem człowiekiem niesłychanie chaotycznym. Nie studiuję jakiejś jednej rzeczy. Nie wgryzam się w nią. Bywam powierzchowny. Ale jeśli spodoba mi się coś, co przyjdzie do mnie samo, albo ktoś mi coś wskaże, to wtedy staje się to automatycznie inspirujące. Natomiast wraz z upływem czasu i z wiekiem staram się ograniczać. Dość mam takich wyzwań, które polegają tylko na tym, aby sobie udowodnić, że ja coś potrafię. Czy to w stronę jazzu, czy to w stronę rocka, czy też muzyki symfonicznej. Po prostu robię i będę robić to, co mi się podoba i mnie samego cieszy. Co mi przynosi radość, bo myślę, że jestem w takim momencie mojego życia, żeby właśnie tak postępować. Ja nie mogę powiedzieć, że mnie w tej chwili inspiruje muzyka Pawła Mykietyna, muzyka Jana Garbarka czy kogoś innego. Te rzeczy pojawiają się w moim domu i słucham dużo muzyki, bo dużo gram. Ostatnio odkryłem wspaniałą śpiewaczkę z pogranicza jazzu i muzyki popularnej Melody Gardot. Byłem na jej koncertach w Polsce i słucham jej dla przyjemności. Tak więc mam różne źródła.

W dorobku Pana są krążki z piosenkami Kabaretu Starszych Panów i Pana interpretacjami piosenek Marka Grechuty. Dlaczego taki artysta jak Pan zmierzył się z tymi tematami?
Grzegorz Turnau: Z Grechutą to byto tak, że miałem słabość do jego piosenek od czasów licealnych. Właściwie to jego muzyka spowodowała trochę, że sam zacząłem pisać piosenki. Pomyślałem, że po latach warto popatrzeć wstecz i zobaczyć, co te piosenki dla mnie znaczą dziś. A że miałem przez rok też zajęcia ze studentami szkoły filmowej w Łodzi i przygotowywałem egzamin z piosenki oparty na "Śpiewających obrazach" Marka Grechuty, pomyślałem, że może warto w tym samym roku zamknąć temat mojej inspiracji jego utworami w postaci płyty. Przygotowywałem ją za jego aprobatą, ale nie zdążyłem mu jej pokazać, bo nadeszła nagła wiadomość o jego śmierci. Było to symboliczne. Ale ta płyta nie miała być płytą elegijną. Po prostu chciałem się zmierzyć z tymi utworami. Zrobiłem to raz lepiej, raz gorzej. Po latach nie uważam tej płyty za szczególnie udaną. Być może wiele bym w niej jeszcze zmienił. Ale to już zamknięty rozdział.

Jest Pan krakusem, ale wyprowadził się Pan z Krakowa.
Grzegorz Turnau: Mieszkam pod Krakowem od prawie 20 lat. Natomiast to niczego nie zmienia w moim stosunku do Krakowa, bo się w Krakowie urodziłem i wychowałem. Bez przerwy tam bywam. Mam też tam mieszkanie, więc to nie są jakieś akty emigracji. Ja tylko po prostu wybrałem trochę inną formę egzystencji. Można powiedzieć, że patrzę na Kraków trochę z góry, bo mieszkam 150 metrów nad Rynkiem Głównym. I to też ma pewne zalety, jeśli chodzi o powietrze. Nie mam smogu.

Tak jak śpiewacie z Andrzejem Sikorowskim "Nie przenoście nam stolicy do Krakowa, bo dla serca nieszczególne tu powietrze".
Grzegorz Turnau: Ja nie planowałem takiej wyprowadzki. Raczej to się zdarzyło przez przypadek. Znaleźliśmy stary dom, który nas trochę "zaaresztował" i coś nas do niego ściągnęło. Ja nie budowałem domu. Ja po prostu remontuję bardzo stary dom. Człowiek w życiu robi wiele rzeczy przez przypadek. Czasem skręci w prawo albo w lewo. A czasami zdąży na pociąg lub nie zdąży i to też wpływa na jego życiowe wybory. Myślę, że często jest też tak, że jeśli się współpracuje z wieloma ludźmi w jednym miejscu, to ma się potem zwiększoną potrzebę izolacji, co jest naturalne. Mieszkanie poza miastem daje trochę takiej własnej przestrzeni. Wszystko więc jest szalenie proste i nie ma to charakteru jakiejś demonstracji czy porzucania korzeni.


Grzegorz Turnau urodził się 31 lipca 1967 roku. Zadebiutował na Festiwalu Piosenki i Piosenkarzy Studenckich w Krakowie. Był uczniem III klasy liceum, śpiewał piosenkę "Tak wędrujemy" i zdobył I nagrodę. Zauważony przez Piotra Skrzyneckiego trafił do Piwnicy pod Baranami.

Dyskografia Grzegorza Turnaua to do 14 albumów studyjnych, dwa albumy koncertowe oraz sześć krążków, na których śpiewa w duetach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski