Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ilu nastolatków przeżyje w te wakacje swój pierwszy raz?

Agaton Koziński
Najczęściej inicjację seksualną młodzież przechodzi w czasie wakacji.
Najczęściej inicjację seksualną młodzież przechodzi w czasie wakacji.
To właśnie latem najwięcej nastolatków decyduje się na swój pierwszy raz. Wakacje właśnie się rozpoczęły. Nowa znajomość w wielu przypadkach skończy się inicjacją seksualną. Czy osoby, które mają 16, 17 lat, są gotowe na podjęcie współżycia seksualnego? Czy ich dojrzałość fizyczna idzie w parze z psychiczną? Zapytaliśmy o to dwie osoby, które z racji wykonywanych zajęć mają na ten temat wiele do powiedzenia.

Badania Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) pokazały, że Polacy przechodzą inicjację seksualną później niż mieszkańcy innych krajów Europy. Co jest tego powodem?

Andrzej Depko: - W Polsce dojrzałość seksualną osiąga się później niż w krajach Europy Zachodniej. To efekt uwarunkowań kulturowych, które kształtują seksualność między Bugiem a Odrą. Zresztą nie widzę w tym nic zaskakującego - te tendencje ukształtowały się w sposób naturalny, płynący ze stylu życia, jaki dominuje w naszym kraju.

Jak tę specyfikę wytłumaczyć? Różnica polega na tym, że o ile w krajach Europy Zachodniej wiek inicjacji seksualnej stopniowo się obniża, to w Polsce od dawna wynosi powyżej 18 lat.

Andrzej Depko: - Rzeczywiście, na świecie wiek, w którym przechodzi się inicjację seksualną, stopniowo się obniża, młodzież na Zachodzie szybciej osiąga dojrzałość płciową. Inaczej jest w Polsce. W naszym kraju przede wszystkim nie ma właściwie żadnej edukacji seksualnej, a na to jeszcze nakłada się silna pozycja Kościoła katolickiego - przecież 90 proc. Polaków to katolicy, a tak przynajmniej wynika z ich deklaracji. Z tych dwóch powodów swój stosunek do seksu, własnej seksualności młodzi Polacy wysysają z mlekiem matki - i to właściwie ich jedyne źródło wiedzy o tych sprawach. To nie przyśpiesza procesów inicjacyjnych.

Innymi słowy - wychowanie w duchu religijnym zamroziło w Polsce procesy typowe dla krajów zachodnich.

Andrzej Depko: - W powszechnej świadomości seksualność jest równoznaczna z poczuciem grzechu. Takie podejście ma duży wpływ na wychowanie. Ono jest bardzo restrykcyjne, seksualność kojarzy się z zakazami. Brak odpowiedniej edukacji sprawia, że nasze dziewczyny mają o wiele mniej świadomości dotyczącej fizjologii, zdarza się, że nie mają nawet właściwej wiedzy na temat cyklu miesiączkowego. I tutaj należy szukać przyczyn późniejszej - w porównaniu z krajami Europy Zachodniej - decyzji o inicjacji seksualnej.

Czy gdyby do szkół wprowadzono wychowanie seksualne, to wiek inicjacji seksualnej w Polsce by się obniżył?

Andrzej Depko: - Nie można tych dwóch kwestii ze sobą łączyć. Nie ma żadnych badań dowodzących korelacji między edukacją seksualną a momentem rozpoczęcia życia płciowego. Wydaje mi się, że może wręcz zachodzić korelacja odwrotna, to znaczy na lekcjach wychowania seksualnego tłumaczy się, w jaki sposób nie kierować się własną seksualnością.

Tyle że w innych krajach, gdzie zajęcia o seksie są w programie szkolnym, młodzi ludzie szybciej decydują się na pierwszy raz.

Andrzej Depko: - Ale nie można tego łączyć ze sobą. Równie dobrze może to być efektem mniejszego zainteresowania dziećmi ze strony rodziców. Dorośli są zajęci swoimi sprawami, nie mają czasu spędzać czasu ze swoim potomstwem, które szuka więc innych zajęć. Gdybym miał wskazać przyczynę wcześniejszej inicjacji seksualnej w krajach zachodnich, to wskazałbym właśnie tę - natomiast na pewno nie łączyłbym tego z edukacją w szkołach.

W jaki sposób stosunek do seksu u nastolatków zmienił się pod wpływem przepełnionych erotyką filmów i reklam?

Andrzej Depko: - Te reklamy są kierowane przede wszystkim do osób dorosłych - to im agencje reklamowe starają się zasugerować, że zakup jakiegoś produktu zostanie im zrekompensowany udanym życiem seksualnym. Natomiast młodzież niespecjalnie zwraca na nie uwagę, gdyż ukryty w nich poziom skojarzeń jest skierowany do osób dorosłych. Ale też nie można oczekiwać, że młodzież wiedzę o seksie będzie zdobywała z reklam. Tym bardziej przeraża poziom edukacji seksualnej w szkołach w Polsce, urągający faktowi, że od 12 lat mamy XXI w. Owszem, młodzież znajdzie sobie wszystkie pytania i odpowiedzi dotyczące seksu poza szkołą - w dobie internetu to banalnie łatwe. Ale takie poszukiwania na własną rękę powodują więcej szkód niż pożytku. U nastolatków pojawia się wewnętrzne rozdarcie między lękiem a pragnieniem przeżycia seksualnego.

I górę bierze lęk?

Andrzej Depko: - Tak. Właśnie dlatego, że młodzież nie osiąga pełnej dojrzałości seksualnej. Tyle że to rozdarcie będzie przekładało się także na ich późniejsze, dorosłe życie. Także w nim będą mieli mnóstwo problemów. Po jakimś czasie zaczyna to przynosić problemy, które przekładają się na ich relacje damsko-męskie.

A lekcje wychowania seksualnego pozwoliłyby tych błędów uniknąć?

Andrzej Depko: - Te lekcje powinny dotyczyć bardzo szerokiego obszaru funkcjonowania człowieka związanego z jego psychiką, z jego świadomością, jego relacjami. Właśnie tego te zajęcia dotyczą przede wszystkim - nie uczą natomiast, jak wygląda seks, bowiem tego każdy się nauczy nawet podświadomie, obserwując świat dookoła siebie.

Z badań prof. Izdebskiego wynika, że inicjację seksualną szybciej przechodzą osoby słabiej wykształcone. Skąd bierze się ta reguła?

Andrzej Depko: - Bo młodzież, która stawia na edukację, najczęściej ma wyższe priorytety, większe ambicje życiowe - i nakłada się na to świadomość, że seks mógłby przeszkodzić im w realizacji ich planów życiowych. Poza tym takie młode osoby mają większą świadomość konsekwencji, jakie niesie ze sobą prowadzenia aktywnego życia seksualnego.

Jak wygląda zależność? Czy brak seksu młodzi ludzie rekompensują sobie ciężką pracą i realizowaniem ambitnych założeń, czy też działa to na odwrót - brak szans, możliwości życiowych młodzież rekompensuje sobie seksem?

Andrzej Depko: - Przeważnie jest tak, że brak życiowych ambicji jest rekompensowany przez łatwiej dostępne przyjemności, czyli seks.

Odważna teza. Nie sądzę, by było wielu 17-, 18-latków, dla których seks byłby łatwo dostępną przyjemnością.

Andrzej Depko: - Zależy, o jakich 18-latkach mówimy. Jeśli ktoś dużo się uczy, chodzi na zajęcia pozalekcyjne, realizuje swoje pasje, to ma mało czasu na życie towarzyskie. Inaczej natomiast wygląda to u osób, które mają mniej obowiązków. One mogą oddawać się przyjemnościom, chodzić na imprezy, a więc także łatwiej im znaleźć okazję do inicjacji seksualnej. Większa swoboda stwarza więcej możliwości. Ale swoboda nie jest jedyną ważną zmienną w tej sytuacji. Istotną rolę odgrywa też hierarchia ważności. Dla takich słabiej wykształconych, mniej ambitnych osób ważne jest odnalezienie się w grupie. Ona stanowi dla nich sposób na dowartościowanie się, staje się ważniejsza niż cokolwiek innego.

Jak często inicjacja seksualna jest efektem presji środowiska?

Andrzej Depko: - Tej presji ulegają przede wszystkim osoby o słabszej osobowości - to one najczęściej decydują się na seks byle gdzie, z byle kim, byle jak.
Rozmowa z księdzem Ksawerym Knotzem.

Według badań WHO na naszym kontynencie to Polki jako ostatnie podejmują współżycie seksualne. Najczęściej decydują się na inicjację w wieku 18 lat. Powinniśmy się dziwić wstrzemięźliwości?

Ks. Ksawery Knotz: - Przyznam, że jestem zaskoczony. W tym kontekście powiedziałbym raczej, że nie jesteśmy na ostatnim, tylko na pierwszym miejscu - w takim sensie, że u nas jest najlepsza sytuacja. Polscy rodzice mogą się cieszyć. Bo to jednak dobrze, gdy nie ma aż takiego pędu do współżycia wśród nastolatków.

Nawet historia małej Madzi pokazuje, że 20-latki też jeszcze nie są gotowe na konsekwencje w postaci macierzyństwa. Według ojca 18 lat też nie jest jeszcze za wcześnie?

Ks. Ksawery Knotz: - Bez wątpienia mało która kobieta w tak młodym wieku jest gotowa na życie małżeńskie, a tym samym na życie seksualne. I wiele kobiet zdaje sobie sprawę z tego, że to nie jest czas na podejmowanie zasadniczych decyzji życiowych. Ale nie łączy tej świadomości z koniecznością czekania ze współżyciem na swojego męża. A pamiętajmy, że ludzka miłość, jeżeli ma dać trwałe szczęście, nie jest taka prosta. Dlatego nie wolno jej sprowadzać do emocji i seksu.
Najpierw trzeba budować więź z partnerem aż do decyzji małżeństwa - czyli takiej miłości, która jest zdolna wziąć odpowiedzialność za siebie, za drugą osobę, a następnie za rodzinę.

O Polkach krąży wiele niepochlebnych opinii na temat rozwiązłości. Skąd takie mity, czy można się z nimi zgodzić?

Ks. Ksawery Knotz: - Współczesna kultura ułatwia decyzję o podjęciu współżycia seksualnego, nawet z mało znaną osobą. Ale uważajmy z generalizowaniem, bo większość kobiet i mężczyzn szuka wiernych i trwałych związków, i wcale nie są chętni na przygodne romanse. Nie wolno też formułować sądów, że jak ktoś w życiu miał już partnera czy jest "po przejściach", to jest rozwiązły i nie oczekuje stałego związku. Bywa różnie.

Młodzi są bombardowani presją na seksualność i też rzadko potrafią ocenić, jakie zachowanie jest właściwe.

Ks. Ksawery Knotz: - Taką świadomość kształtują np. katolicy, choć ich wysiłek nie jest doceniany. W szkołach jest też wychowanie do życia w rodzinie i mamy już około dwudziestu tysięcy przeszkolonych nauczycieli, którzy chcą pokazywać życie seksualne w całym kontekście rozwoju człowieka: uczuciowości, dojrzałości psychicznej i odpowiedzialnych wyborów. Wiele osób nie rozumie po prostu, na czym polega miłość, i w praktyce zaczynają współżycie, kierując się ciekawością lub chcą być kochani za wszelką cenę. Ale są i tacy, którzy czują, że warto poczekać.

Jesteśmy narodem najbardziej aktywnym seksualnie w późniejszym życiu. Cieszymy się z seksu i z siebie nawzajem. Nie jesteśmy pruderyjni.

Ks. Ksawery Knotz: - Słyniemy z fantazji, choćby kiedyś z tej ułańskiej. W naszym kodzie kulturowym mamy zakorzenioną radość z życia, która u wielu nie koliduje z poszukiwaniem dobra i wiarą w Boga. I to przekłada się na nasze życie seksualne. Ale dostrzegam też ludzi poranionych, pogubionych w życiu, zawiedzionych lub wykorzystanych przez partnera. Takie bagaże przeszkadzają w poukładaniu sobie życia seksualnego. To bardzo komplikuje życie.

Mamy w Polsce jeszcze spory kłopot z antykoncepcją, zwłaszcza wśród par niepozostających w związku małżeńskim. Rośnie liczba osób zarażonych HIV. Polacy odbywają ryzykowne stosunki seksualne i są mało asertywni, aby odmówić poznanej osobie, gdy nie chce się zabezpieczyć.

Ks. Ksawery Knotz: - Nie będę odkrywcą, twierdząc, że najbezpieczniejszy jest trwały związek. Tylko wtedy są największe szanse niezarażenia się i cieszenia się zdrowiem. Na dodatek w stałym związku można się rozwijać i mieć coraz bardziej satysfakcjonujące życie seksualne. Osoby niewierzące też mają intuicję związaną z szukaniem trwałego związku i dotrzymywaniem sobie wierności. Trzeba akcentować dzisiaj to, że nie wymyśliliśmy do tej pory nic lepszego od małżeństwa i bycia w stałym związku.

Z danych wynika, że współczesne Polki należą do najbardziej przedsiębiorczych kobiet na świecie. Jednak jesteśmy także w czołówce najmniej dbających o własne zdrowie. Mamy wysoki procent umieralności osób młodych.

Ks. Ksawery Knotz: - Jest dużo do zrobienia w tej sprawie. W kontekście seksualności trzeba na każdym kroku przypominać kobietom, jak ważne są obserwacja swojego ciała i znajomość swojej płodności. W metodach naturalnych uczy się, aby przy obserwowaniu cyklu płodności kobiety w wyznaczonym dniu rutynowo sprawdzały, czy nie ma np. guzka w piersi. Po samym cyklu płodności, jego przebiegu i ewentualnych zakłóceniach można zresztą łatwo zdiagnozować wiele chorób kobiecych. W tej dziedzinie katolicy są awangardą.

Po urodzeniu się dziecka mężczyźni często przeżywają frustrację, gdy żona przez dłuższy czas nie ma ochoty na współżycie. Znam kilka par, które się rozstały, bo mąż nie potrafił sobie poradzić z nową sytuacją.

Ks. Ksawery Knotz: - To dla mężczyzny niełatwy czas. Wymagana jest od niego wstrzemięźliwość seksualna. Siła męskości leży w tym, że potrafi on sobie radzić bez współżycia w imię miłości, gdy kobieta ma za sobą nieprzespane noce i musi się uporać z poporodowymi trudnościami. Inaczej męska seksualność może zacząć niszczyć związek. Kobieta po urodzeniu dziecka potrzebuje czasu, aby rozpocząć życie seksualne. Jednak wstrzemięźliwość też nie może trwać przesadnie długo.

Czyli prócz opiekowania się dzieckiem kobieta musi się zająć mężczyzną?

Ks. Ksawery Knotz: - Przede wszystkim czas poświęcenia się noworodkowi jest niezbędny. Ale im dłużej trwa skupianie uwagi na dziecku, tym większe zagrożenie, że zagubi się najważniejszą relacją w związku. Nie jest nią relacja matka - dziecko, ale więź mężczyzna - kobieta. Zadaniem mężczyzny jest pomóc kobiecie wyjść z nadmiernej koncentracji na dziecku i powrocie do niego. Czas po porodzie to czas, w którym kobieta realizuje niesamowicie ważne zdanie opieki nad dzieckiem, ale warto ją uwrażliwić, że ma żyć przede wszystkim dla męża, a nie dla dziecka. Inaczej mężczyzna w pewnym momencie może się poczuć odtrącony i niekochany. Ważna jest rozmowa i zrozumienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski