Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Jaśkowiak: Kontrola w "mieszkaniówce" może otworzyć puszkę Pandory

Łukasz Cieśla
Jacek Jaśkowiak: Kontrola w "mieszkaniówce" może otworzyć puszkę Pandory
Jacek Jaśkowiak: Kontrola w "mieszkaniówce" może otworzyć puszkę Pandory Waldemar Wylegalski
Zdaniem Jacka Jaśkowiaka, PO - której jest członkiem - potrzebuje odnowy. Sprawa jego partyjnego kolegi Tadeusza Czyżyka jest dla niego "nieakceptowalna", a postawą Filipa Kaczmarka jest "zasmucony". Jacek Jaśkowiak przyznaje też, że Jakub Jędrzejewski, jego były zastępca, nie wytłumaczył się ze sprawy faktur, ale mimo to delegował go do rady nadzorczej MPK.

Po naszych artykułach ws. nabycia mieszkania przez Pana partyjnych kolegów z PO: Tadeusza Czyżyka i Filipa Kaczmarka, zarządził Pan audyt. Na wyniki poczekamy, ale proszę powiedzieć, jak ocenia Pan tę sprawę pod względem etycznym?
Jacek Jaśkowiak: "Mieszkaniówka" jest bardzo trudnym tematem... Już pewna dyskusja, która się toczyła przy konkursie na szefa ZKZL pokazała, jak wielu polityków oraz przedstawicieli mediów angażuje się w ten temat. Jedna z osób powiedziała: zobaczysz, otworzysz puszkę Pandory, gdy zaczną się konkursy w "mieszkaniówce", zmiany personalne. Zobaczysz, jakie grupy osób będą się angażować, kto będzie próbował ingerować.

Sprawa Tadeusza Czyżyka i Filipa Kaczmarka to element puszki Pandory?
Jacek Jaśkowiak: Tak i może się okazać, że wyjdą inne sytuacje z przeszłości, że nawet jeśli wszystko było zgodne z przepisami, to określone osoby korzystały z zamian czy wykupu lokali komunalnych. Może być wiele niespodzianek. Jeden z dziennikarzy mówił mi, że jeszcze inne środowiska "wyskoczą"... Czekam na wyniki audytu i nieprzypadkowo obejmuje on ostatnie 5 lat.

No dobrze, ale jak Pan ocenia zachowanie swoich partyjnych kolegów?
Jacek Jaśkowiak: Dostałem pisemne wyjaśnienia pana Czyżyka, ale ta sytuacja jest dla mnie nieakceptowalna. Nie wierzę w zbieg "złych" okoliczności, które się zdarzają, gdy ktoś osiąga cel - to cytat z piosenki Jacka Kaczmarskiego (uśmiech).

A postawę Filipa Kaczmarka, do niedawna szefa poznańskiej PO, jak Pan skomentuje?
Jacek Jaśkowiak: Jestem zasmucony takim działaniem, tak samo, jak jestem zasmucony faktem, że pewien radny powiatowy z mojej formacji próbował przekupić policjanta. Moje ugrupowanie potrzebuje odnowy, większego monitoringu działań swoich członków.

Nie żałuje Pan wejścia do polityki, wstąpienia do PO?
Jacek Jaśkowiak: Dla mnie postawienie przez Platformę na takie osoby jak ja, to nowe otwarcie. Tak jak w każdej grupie zdarzają się różne sytuacje, tak samo jest tutaj. Ale też nie można mówić, że całe środowisko jest złe.

Rafał Grupiński jest właściwą osobą na trudne czasy Platformy?
Jacek Jaśkowiak: Jako przewodniczący regionu? Z pewnością tak. Nie widzę lepszego szefa niż on. Cenię jego intelekt. On i Jadwiga Rotnicka to osoby z PO, które bardzo cenię, szanuję, chętnie z nimi rozmawiam i słucham.

Również chętnie posłuchałbym, co do powiedzenia ma Rafał Grupiński, ale, jak choćby ws. panów Czyżyka i Kaczmarka, nie odbiera telefonów.
Jacek Jaśkowiak: Dla niego to jest na pewno szczególnie trudne. Filipa Kaczmarka darzył dużym zaufaniem. Trudno się wypowiadać w takich tematach. Przypuszczam też, że nie unika kontaktów, ale jest bardzo zajętą osobą. Musimy przecież się przygotować do wyborów parlamentarnych.

Przejdźmy do tematu Jakuba Jędrzejewskiego, Pańskiego byłego zastępcy. Jak to się stało, że człowiek, który nie wytłumaczył się ze sprawy faktur, został przez Pana delegowany do rady nadzorczej MPK?
Jacek Jaśkowiak: Tę decyzję, o powołaniu go do rady nadzorczej, podjąłem wcześniej, przed sprawą faktur.

I trzeba ją było wykonać bez względu na późniejsze wydarzenia?
Jacek Jaśkowiak: Chciałbym dokonać pewnych zmian w spółkach, w których miasto jest zaangażowane. By zmniejszyć reprezentację adwokatów czy radców prawnych. Chcę, by zasiadały tam osoby, które zajmują się danymi obszarami w swojej pracy. Jakub Jędrzejewski zdał niedawno niełatwy egzamin na członka rady nadzorczej.

Ale do dzisiaj się nie wytłumaczył ze sprawy faktur w spółce Szpitale Wielkopolskie.
Jacek Jaśkowiak: Wiem, że się nie wytłumaczył, ale będzie to robił przed odpowiednimi organami. Mamy w Polsce zasadę domniemania niewinności, to jest pierwsza rzecz...

Ale jeśli publicznie pojawiają się zastrzeżenia ws. jego zleceń dla kolegi z PO, sprawa powinna być również publicznie wyjaśniona. A tak się nie stało.
Jacek Jaśkowiak: Proszę pamiętać o sytuacji, gdy prezydent Grobelny po latach został uniewinniony w swojej sprawie karnej. Do kontroli takich spraw, jak ta, mamy wyspecjalizowane instytucje. Na dzisiaj nie mam informacji, by Jakubowi Jędrzejewskiemu były postawione prokuratorskie zarzuty. A podczas zarządu regionu PO, na 3 minuty pokazano mi kopie pewnych faktur. Nie było nawet czasu na dokładne zapoznanie się z sytuacją i dokumentami. Nie zajmowałem się zresztą ustalaniem tych szczegółów. To nie dotyczyło obszaru podlegającego mojej kontroli, lecz działania spółki Szpitale Wielkopolski.

Ale dotyczyło Pańskiego zastępcy.
Jacek Jaśkowiak: Tak. I były też różne, krytyczne dla niego, wypowiedzi osób z Urzędu Marszałkowskiego nadzorującego spółkę. Jakub Jędrzejewski merytorycznie nie odniósł się do zastrzeżeń, choć prosiłem go o pisemne wyjaśnienia. Złożył po kilku dniach dymisję na moje ręce. Przyjąłem ją, bo uznałem, że będzie działał w warunkach, gdzie ten problem będzie go psychicznie obciążać. Miałem też świadomość, że wyjaśnianie sprawy potrwa długo.

Czyli przed Panem również się nie wytłumaczył, ale mimo to zasługiwał na radę nadzorczą i kontrolowanie innych. Nie rozumiem.
Jacek Jaśkowiak: Złożył wyjaśnienia, które uznałem za niewystarczające. Nie przedstawił argumentacji w stu procentach przekonującej. To nie wynika z tego, że jest winny lub niewinny lub że ja mam wątpliwości. On po prostu nie ma wykształcenia prawniczego, nie ma doświadczenia. Było widać, że te wyjaśnienia nie są konsultowane z prawnikami. Nie było to chaotyczne lub emocjonalne, ale to jego pismo nie było pełne. Z drugiej strony nie dostarczył mi powodów, bym się od niego radykalnie odcinał. Czy jest dla mnie wiarygodny? Na razie nie ocenię go jednoznacznie, ale mój poziom zaufania jest ograniczony. Na pewno jego największą ułomnością jest emocjonalność, obrażanie się na dziennikarzy, to mało profesjonalne. Rozmawiałem z nim na ten temat wielokrotnie.

A może po prostu jest Pan miłosiernym samarytaninem i nie chciał Pan zostawić Jakuba Jędrzejewskiego bez źródeł dochodu?
Jacek Jaśkowiak: Może tak wyglądam, ale przede wszystkim jestem osobą pragmatyczną, racjonalną. Proszę też pamiętać, że organ rady nadzorczej, do którego trafił, nie jest jednoosobowy. Ponadto Jakub Jędrzejewski ma wiedzę o komunikacji publicznej.

To może czymś Pana szachował?
Jacek Jaśkowiak: Nic takiego nie miało miejsca. Proszę jego zapytać, czy coś na mnie ma (śmiech).
Pan Jędrzejewski przed dymisją sugerował, że ma materiały obciążające Filipa Kaczmarka i Rafała Grupińskiego. Ponoć naciskali go, by zatrudnił w MPGM działaczkę PO. Widział Pan te "słynne" SMS-y, które miał od nich dostawać?
Widziałem jednego SMS-a, ale...

Ale już Pan nie pamięta treści?
Jacek Jaśkowiak: Naprawdę, nie pamiętam. To może było ponaglenie do czegoś, ale jakichś nacisków tam nie zauważyłem. On mi przekazał też list o tych rzekomych naciskach, a ja przekazałem to do prokuratury.

Pan Jędrzejewski został wyrzucony z PO. A jaki los powinien spotkać Tadeusza Czyżyka i Filipa Kaczmarka?
Jacek Jaśkowiak: Nie znam wszystkich procedur związanych z sądem koleżeńskim. Mamy tymczasowego szefa poznańskiej PO, mamy zarząd partii. Zakładam, że zarząd powinien podjąć formalne kroki, np. zarządzić kontrolę w tej sprawie.

Na jakim etapie jest koalicja z SLD w Radzie Miasta?
Jacek Jaśkowiak: Programowo się porozumieliśmy. Kwestie żłobków czy światopoglądowe - ja się z nimi zgadzam. Jestem po lewej stronie centrum. Mam też wrażenie, że wszyscy dojrzeli już do koalicji z SLD.

"Przeprosił się" Pan już z Tomaszem Lewandowskim z SLD, który wcześniej, mimo zapowiedzi, nie został Pana zastępcą?
Jacek Jaśkowiak: My się całkiem dobrze rozumiemy. Były pewne elementy emocjonalne, ale etap docierania się mamy za sobą. Nasze formacje również musiały się oswoić z pewnymi rzeczami.

No i nie ma Filipa Kaczmarka, który kilka miesięcy temu, jako szef poznańskiej PO, był niechętny koalicji z SLD.
Jacek Jaśkowiak: Widzi pan, czasami pewne sytuacje same się upraszczają. Życie jest dynamiczne.

Szefem gabinetu prezydenta został Pański dobry znajomy, czyli Andrzej Białas. Trudno się temu dziwić, ale czy jest sens organizować "pseudokonkurs", skoro i tak wiadomo, kto wygra?
Jacek Jaśkowiak: Nie będę się odnosił do uregulowań ustawowych. Ale to nie był pseudokonkurs. Dzwoniłem do kilku osób, by wzięły udział w tej rywalizacji. Np. do człowieka, który kiedyś świetnie organizował pracę zarządu wielkiego banku, a teraz jest konsulem w Bernie. Nie zgłosił się, ale właśnie przy okazji takich konkursów można poznać pomysły różnych osób. Mogą zaskoczyć wizją i wygrać. Proszę spojrzeć na konkurs na dyrektora Wydziału Kultury. Cztery miesiące temu, gdyby ktoś mnie zapytał, powiedziałbym, że pewnie wygra Marcin Kostaszuk. On był gwarancją tego, że wydział będzie pracował w racjonalny sposób. W przypadku Cezarego Ostrowskiego, którego bardzo cenię, trzeba było oderwać się od sympatii osobistych. Komisja konkursowa mogła się obawiać, że jest zbyt artystyczną duszą i mimo świetnych pomysłów, może nie zapanować nad kwestiami formalno-prawnymi. W przypadku pani Makowskiej, która wygrała, mnie akurat ujęła jej koncepcja, świeżość spojrzenia na kulturę, zbliżone do tego, z mojego programu wyborczego.

A jakie znaczenie miało to, że ona, podobnie jak Rafał Grupiński, jest związana z "Czasem Kultury"?
Jacek Jaśkowiak: To nie miało żadnego znaczenia.

Kilka miesięcy temu, kiedy podpoznańskie gminy nie chciały przyłączyć się do Poznania, groził Pan zwężaniem dróg, co wywołało ironicznie komentarze. Jaka jest szansa, że Poznań dołoży się np. do budowy wiaduktu w Plewiskach, który przecież przysłuży się także poznaniakom?
Jacek Jaśkowiak: Musimy zrewidować całą politykę transportową. Na razie badamy przepływy i strumienie samochodów jadących do Poznania. Rozmawiamy z gminami o stworzeniu spójnego systemu przesiadkowego. Postawiłem wcześniej ten radykalny postulat, ale to była pewna przenośnia, by zwrócić uwagę na problem zakorkowania Poznania.

Czy remonty Kaponiery i estakady katowickiej zostaną zakończone w terminie?
Jacek Jaśkowiak: W terminie podawanym przez poprzedni zarząd PIM na pewno nie. 15 czerwca powinniśmy znać termin zakończenia Kaponiery, a do 30 czerwca poznamy dane ws. estakady.

Czyli Kaponiera gotowa dopiero w przyszłym roku. Na to mamy się nastawić?
Jacek Jaśkowiak: Proszę poczekać do 15 czerwca. To już niedługo.

Dlaczego chciał Pan jechać rowerem na Szrenicę w dniu odchodów Poznańskiego Czerwca?
Jacek Jaśkowiak: Nie skojarzyłem dat, nie znałem też detali i godziny rozpoczęcia wyścigu oraz poznańskich uroczystości. Wyścigi odbywają się w soboty i niedziele, czyli w dni wolne od pracy. Zapisując się na kilka wyścigów na początku roku, zapomniałem uwzględnić, że w soboty i niedziele też mam często obowiązki związane z wykonywaną funkcją. Oczywiste jest dla mnie, że będę na uroczystościach w Poznaniu.

Niedawno był Pan na spacerze z szefami poznańskiej policji, by m.in. przyjrzeć się klubom go-go. Kiedy Stary Rynek przestanie być "dzielnicą portową", o czym mówił Pan przed wyborami?
Jacek Jaśkowiak: Jest ewidentna poprawa czystości i estetyki na Starym Rynku. A panie z go-go nie są tak nachalne jak kiedyś, nie są też wyzywająco ubrane. Wzrasta też bezpieczeństwo, dzięki większej ilości patroli policji i lepszemu monitoringowi. Ale oczywiście wciąż jest wiele do poprawienia.

Co Pan poczuł, gdy abp Gądecki niedawno powiedział o przeciwnikach postawienia pomnika Wdzięczności na placu Mickiewicza, że to "ludzie brzucha"?
Jacek Jaśkowiak: Rozmowy nie są łatwe, trzeba poszukać kompromisu. Wielokrotnie rozmawiałem z abp. Gądeckim o pomniku Wdzięczności. Mam wrażenie, że to dla niego cel życia i stąd jego emocjonalne podejście. Musimy sobie też zadać pytanie, jakie powinny być relacje między Kościołem a państwem czy samorządem. Być może postawa mojego poprzednika, prezydenta Grobelnego, była inna niż moja. Ja uważam, że obie strony powinny się wzajemnie szanować i rozmawiać. Nie będę też rewanżować się arcybiskupowi jakimiś porównaniami czy metaforami. Stawiam na kompromis, a nie na emocje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski