Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Wilk: Nie chcę być w Lechu Poznań rezerwowym

Hubert Maćkowiak
Jakub Wilk.
Jakub Wilk. Marek Zakrzewski
- Nie wiem, to był zupełny przypadek. Dopiero kiedy wszedłem do szatni w przerwie i spojrzałem na koszulkę, to zauważyłem ten szczegół. Popatrzyłem po wszystkich kolegach z drużyny i zdziwiłem się, bo tylko moja koszulka była bez herbu klubowego. Trochę mnie to zdziwiło - powiedział po meczu Jakub Wilk, piłkarz Lecha wypożyczony do Lechii Gdańsk, który grał w koszulce bez herbu klubowego. Drużyna Wilka, Lechia Gdańsk, przegrała w niedzielę z Lechem 1:2. Dla Wilka to był szczególny mecz.

Jak postrzega Pan mecz Lechii z Lechem?
Jakub Wilk:
Na pewno nie jest to zwykły mecz, jaki grałem w barwach Lechii z innymi zespołami. Wiadomo, że na stadionie Lecha spędziłem fajne chwile. Przyjechałem tutaj z sentymentem i uśmiechem na twarzy. Zagrać w takim meczu to spora satysfakcja. W niedzielę przyszło wielu kibiców, był świetny doping, więc czego jeszcze wymagać?

Dla Lechii, Pana aktualnego klubu, następne mecze wcale nie będą łatwiejsze, niż ten z Lechem. Zagracie z rywalami, którzy będą bić się o europejskie puchary…
Jakub Wilk:
No tak, terminarz nie jest łatwy. Tak to się układa, że gramy same mecze z czołówką, taka jest prawda. Bardzo chcieliśmy wywieźć chociaż punkcik z Poznania, bo wiadomo, jak gra się z Lechem. To drużyna grająca ofensywnie, wymagająca, stwarzająca sporo sytuacji strzeleckich. U siebie Lech najczęściej wygrywa te mecze, tak samo było w niedzielę. Taki punkcik byłby dla nas jak zwycięstwo. Jesteśmy w takiej sytuacji, że po prostu potrzebujemy każdego punktu.

W tej chwili Lechia ma dwa oczka przewagi nad strefą spadkową. To dużo czy mało?
Jakub Wilk:
To mało, ale musimy też wziąć pod uwagę, jak byliśmy blisko dobrych wyników. W meczach z Górnikiem i Cracovią traciliśmy punkty po prostu frajersko. Taka jest prawda. Musimy się wziąć w garść. Następny mecz zagramy u siebie, ze Śląskiem Wrocław i trzeba wygrać.

Pomagał Pan trenerowi Janasowi w rozpracowaniu rywala? W końcu zna Pan Kolejorza.
Jakub Wilk:
Nie było wiele do rozpracowania, każdy wie, jak gra Lech. Ten zespół od jakiegoś czasu prezentuje ten sam styl. Kto na bieżąco obserwuje mecze, ten widzi mocne strony tej drużyny. Tak naprawdę nie musiałem wiele podpowiadać trenerowi.

Jak przyjęli Pana kibice Lecha?
Jakub Wilk:
Nie było żadnych problemów. Wiadomo, że fani obu drużyn się nie lubią i nie wiedziałem, jak kibice zareagują. Większość osób wie, że po prostu chcę regularnie wybiegać na boisko. To nie było tak, że jakoś kocham Lechię i nagle z tego powodu chciałem w tym zespole zagrać. Zależało mi na tym, żeby grać w podstawowym składzie. Wiem, że trener Janas widział mnie w swojej drużynie. Inne kluby chciały również mnie wypożyczyć, ale trener nalegał. Cieszę się, że jestem w rytmie meczowym. Gram jako lewy obrońca, ale najważniejsze są występy w ekstraklasie.


Czytaj także:
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:1 [FILM, ZDJĘCIA]
Mateusz Możdżeń: Szczęście też nam dopisuje

Kibice Lecha nie będą mieć do Pana większych pretensji, jeśli dowiedzą się, że zagrał w koszulce Lechii, ale bez herbu…
Jakub Wilk:
Nie wiem, to był zupełny przypadek. Dopiero kiedy wszedłem do szatni w przerwie i spojrzałem na koszulkę, to zauważyłem ten szczegół. Popatrzyłem po wszystkich kolegach z drużyny i zdziwiłem się, bo tylko moja koszulka była bez herbu klubowego. Trochę mnie to zdziwiło.

Jak się Pan czuje na lewej obronie?
Jakub Wilk:
Dobrze. Wiadomo, że pierwszy mecz w Lechii na tej pozycji nie był łatwy, bo musiałem się przestawić.

Trener Rumak na jednej z konferencji prasowych stwierdził, że może Pan być alternatywą dla Luisa Henriqueza na lewej obronie. Co Pan o tym myśli?
Jakub Wilk:
Alternatywą, czyli rezerwowym?

Na pewno byłaby szansa na rywalizację o miejsce w składzie.
Jakub Wilk:
Jak skończy się runda, to przyjadę do Poznania i zapytam, czy sztab szkoleniowy widzi mnie w zespole, czego wymaga. Wiadomo, że mogę uszanować decyzję trenera. Czy widzi mnie na lewej obronie, pomocy, czy może na prawej stronie boiska. Teraz jest w Lechu 24 piłkarzy i każdy liczy na swoją szansę. Spójrzmy na Vojo Ubiparipa. Czasami gra jako napastnik, ale też jako lewy pomocnik. I widać, że ten rytm meczowy mu pomógł.

Kontaktował się Pan z trenerem Rumakiem?
Jakub Wilk:
Nie, nie rozmawialiśmy od czasu mojego odejścia. Tylko w niedzielę zamieniliśmy kilka słów. Trzymam kciuki za chłopaków i trenera. Na pewno jest to zespół, który może zająć miejsce dające możliwość gry w europejskich pucharach.

Chcesz skontaktować się z autorem wywiadu? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski