Kalisz popada w ruinę - alarmuje opozycja

Kalisz tonie w długach, obecna ekipa rządząca doprowadziła do zastoju inwestycyjnego. W mieście nic się nie buduje i nic się nie dzieje. Prezydenci traktują je jak poligon do gier politycznych. Taką czarną diagnozę przedstawia opozycja, oceniając prawie dwa lata rządów obecnej koalicji.

Punktem wyjścia do totalnej krytyki ekipy prezydenckiej jest opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej o wykonaniu budżetu miasta za 2015 rok. Opinia jest pozytywna, jednak zawiera uwagi, które skłoniły radnych do wszczęcia alarmu o złym stanie miasta. RIO zwraca uwagę na stan zadłużenia miasta, na koniec 2015 roku, który wynosił niemal 187 tys. zł co stanowi prawie 40 proc. Dochodów.

- Tak duży dług oznacza, że miasto może stracić płynność finansową, zabraknie pieniędzy na wydatki bieżące - przestrzega Sławomir Chrzanowski i pyta zarazem, czy to kosztem rozbudowy i modernizacji kaliskiego stadionu?

Kolejne zastrzeżenie RIO dotyczy realizacji inwestycji w mieście. Wydatki majątkowe w 2015 roku zaplanowano na blisko 70 mln zł, z czego wykonano tylko 77,7 proc. planu. W planie umieszczono 163 inwestycje. 14 z nich nie wykonano w ogóle, a stan wykonania kolejnych 14 nie przekroczył 30 proc. RIO zwraca uwagę na to, ze w Kaliszu regułą stały się tak zwane wydatki niewygasające, co oznacza, że pieniądze przeznaczone na niewykonane inwestycje, przekładane są na rok następny. RIO wspomina o takiej sytuacji z 2014 roku, kiedy to wydatki niewygasające wynosiły 2,4 mln zł z czego do budżetu na 2015 rok zwrócono 1,6 mln.

- Wydatki niewygasające zostały także przeniesione na 2016 rok. Takie rolowanie pieniędzy pokazuje, że w Kaliszu się nie inwestuje, tylko pieniądze przekładane są z roku na rok. Obraz wydatków i dochodów miasta zostaje w ten sposób zafałszowany - ocenia radny Chrzanowski.

Z kolei radny Dariusz Grodziński przypomina, że z tego powodu klub PO był przeciw budżetowi na 2016. Drugim powodem do totalnej krytyki jest - jak wielokrotnie podkreśla radny - wpisanie do budżetu po stronie dochodów 19 mln zł ze źródeł zewnętrznych, których miasto, nie mając na nie promesy (przyrzeczenia), może nie dostać.

- Budżet jest sztucznie pompowany. Jeśli tych pieniędzy nie będzie, wpadniemy w spiralę zadłużenia - przewiduje Grodziński.

Odpierając te zarzuty prezydent Grzegorz Sapiński wyjaśnia, jak wyglądało zadłużenie miasta i wydatki niewygasających w latach 2009-2016. Apogeum zadłużenia miasto osiągnęło w 2011 roku - 221 mln zł, co stanowiło 54,2 proc. w stosunku do dochodów Rok później zadłużenie zmniejszyło się do 185 mln zł. Na podobnym poziomie utrzymywało się w latach kolejnych. W 2015 roku wynosiło 187 mln zł - 40 proc. w stosunku do dochodów a w 2016 - 188 mln zł, co stanowi 38,2 proc. dochodów. Prezydent odniósł się także do wydatków niewygasających.

- W rekordowym 2008 roku wydatki niewygasające wyniosły ponad 33 mln zł, w kadencji 2010-2014 ponad 50 mln zł. Zazwyczaj do budżetu zwracano po kilka, kilkanaście mln zł. A teraz podniósł się krzyk o to, że wydatki niewygasające w 2014 roku wynosiły 2,4 mln zł, a zwrot do budżetu 1,6 mln zł - mówi ze zdziwieniem Grzegorz Sapiński. Jednocześnie informuje, że w roku 2015 do budżetu na rok 2016 zwrócono około 9 mln zł, czyli o wiele mniej, niż robili to jego poprzednicy.

- Zadłużenie miasta zostało skorygowane, ubiegły rok zamiast deficytem, zakończył się nadwyżką budżetową. Mamy naprawdę dobrą sytuacją finansową - uspokaja prezydent.