18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamera monitoringu sfilmowała śmierć

Barbara Sadłowska
Do samego Rafała nic nie miał, żadnych pretensji. Powiedział kolegom, że teraz pokaże braciom D. Gdy dobiegł do mężczyzny, zaatakował go pięściami.
Do samego Rafała nic nie miał, żadnych pretensji. Powiedział kolegom, że teraz pokaże braciom D. Gdy dobiegł do mężczyzny, zaatakował go pięściami. Fot. WOJCIECH MATUSIK
"Wielki Brat" patrzy na nas obiektywami kamer monitorujących nasze otoczenie. Rok temu jedna z nich w Poznaniu zarejestrowała, jak młody mężczyzna okładał pięściami drobną postać. Zapis z tej kamery okazał się jednym z najważniejszych dowodów w procesie Marcina L. W procesie byłego policjanta oskarżonego o spalenie żony jakość zapisu nie pozwala postronnemu oku stwierdzić czy był to samochód zabójcy, czy nie. Bywa też, że rejestrowanego obrazu nie ma kto oglądać. Albo nagranie jest po pewnym czasie kasowane i dlatego do dzisiaj nie wiadomo, kto kilka lat temu zabił kilkanaście kotów w podpoznańskim Strzeszynku. Ale dzięki kamerom monitoringu udało się też wytypować sprawców niektórych przestępstw. Na przykład, mężczyznę, który obrabował z utargu market na Ratajach. Pomyślał o tym, żeby odciąć zasilanie sklepu, ale na to, że kamery nadal będą pracować, nie wpadł... Wróćmy jednak do tej jednej kamery na osiedlu Powstańców Warszawy w Poznaniu i cofnijmy się w czasie o rok...

Osiedlowa kolejność dziobania
Piątkowy wieczór, 21 października na Powstańców Warszawy. To nieduże, rzec by można kameralne osiedle, ograniczone z jednej strony klasztornym murem, z drugiej - wykopem "Pestki". Przed sklepem Marcin pije urodzinowe piwo z kolegami. Dwa dni wcześniej skończył 20 lat. Czy jego urodzinowym postanowieniem jest ustalenie nowej "kolejności dziobania" na osiedlu? Marcin nie lubi braci D. Boli go, że ktoś mógłby pomyśleć, że się ich boi. Zamierza pokazać, że jest inaczej, że teraz to on rządzi (jego adwokat powie później, że przecież nie był złym chłopakiem. Pracował, uczył się zaocznie, a kiedyś był szykanowany przez braci D.).

Gdy Marcin zauważył przechodzącego obok Rafała D., drobnego mężczyznę po trzydziestce, pobiegł za nim. Uznał, że to dobra okazja, by ten przekazał "pozdrowienia" dla braci. Do samego Rafała nic nie miał, żadnych pretensji. Powiedział kolegom, że teraz pokaże braciom D... Gdy dobiegł do spokojnie idącego mężczyzny, zaatakował go pięściami. Rafał D. nawet nie próbował się bronić. Skulił się na ziemi osłaniając głowę. Marcin z całej siły kopał w głowę Rafała, rzucał nim o beton... Nie było to trudne: napadnięty miał 160 centymetrów wzrostu; był szczupły, niemal wychudzony. Wysoki, barczysty i dużo młodszy Marcin nie przestawał kopać - nawet wtedy, gdy bity stracił przytomność. Rafał D. zmarł tydzień później w szpitalu. Przyczyną zgonu były obrażenia głowy.

Uśmiechałem się do kolegów
Proces Marcina L. rozpoczął się w maju przed poznańskim Sądem Okręgowym. Nie przyznał się do zabójstwa. Twierdził, że pobił Rafała D., aby przekazać swoisty komunikat jego braciom, którzy kiedyś podobno go szykanowali. Formalnie żałował swojego czynu, ale prowadzony na salę rozpraw roześmiał się w twarz rodzinie D. Gdy prokurator poinformował o tym sąd, Marcin twierdził, że uśmiechał się do kolegów, a rodzinę zmarłego to on bardzo przeprasza za to, co się stało na osiedlu...
W lipcu sąd skazał go za zabójstwo Rafała D. na 25 lat więzienia. Wyrok zaskarżył jego obrońca, który wnosił o zmianę kwalifikacji czynu z zabójstwa na pobicie. W ubiegłym tygodniu przekonywał sąd apelacyjny, że Marcin L. jest młodym, jeszcze bardzo niedojrzałym człowiekiem i prosił o danie mu szansy.

A kolegów nie było...
- Dziś sąd rozstrzygnie o reszcie życia oskarżonego - powiedział tydzień temu, podczas rozprawy apelacyjnej adwokat Arkadiusz Tetela.
Przekonywał, że Marcin nie był złym chłopcem, że to on poprosił kolegę, by ze swojego telefonu wezwał pogotowie, a sąd pierwszej instancji nie sprawdził bilingu. Pomógł też osobie, która chciała popełnić samobójstwo.

- Sąd nie przesłuchał świadka, by wyjaśnić, czy tak było, a przecież ukazywało to stosunek oskarżonego do życia - przekonywał obrońca Marcina L. - Sąd pierwszej instancji niejako "poszedł na skróty", ograniczając się do nagrania z monitoringu.
Adwokat przemawiał w sali na pierwszym piętrze poznańskiego Sądu Apelacyjnego na Trójpolu. Za jego plecami, w rodzaju przeźroczystej klatki siedział, otoczony przez policjantów Marcin L. Osamotniony, tym razem bez kolegów.

- Każdy w swoje urodziny podejmuje jakieś postanowienia: oskarżony chciał dać nauczkę braciom D.; pokazać, że nie będzie przez nich pomiatany, że nie będą z niego szydzili - tak Arkadiusz Tetela próbował przekonać sąd, że Marcin L. też był ofiarą i zachowanie braci D. mogło sprowokować atak. Prosił o zmianę kwalifikacji na spowodowanie śmiertelnych obrażeń ciała i wymierzenie oskarżonemu nawet najsurowszej za to kary, czyli 12 lat.

- Obraz z monitoringu pokazuje, że oskarżonemu chodziło o zabójstwo - oponował prokurator Włodzimierz Świtoński. - Kara 25 lat nie wymaga żadnej korekty.

Potem wstał Marcin L. - Naprawdę nie miałem zamiaru zabić Rafała. To nie było też tak, że ja przewidywałem, że on umrze. Żałuję tego, co się stało. Chciałem go tylko pobić, ale prawdą jest, że potem się bałem, że on umrze... i tej kary.
Sąd postanowił ogłosić wyrok 21 października. Przypadkiem była to dokładna rocznica wydarzeń na osiedlu Powstańców Warszawy. Na ogłoszeniu wyroku Marcina już nie było.

Krótki film o zabijaniu
- Można powiedzieć, że była to wyjątkowa sprawa, bo przebieg zdarzenia został utrwalony przez osiedlowy monitoring - powiedział po ogłoszeniu prawomocnego wyroku sędzia Krzysztof Lewandowski. - Nie zdarzyło się wcześniej, aby tego rodzaju przestępstwo można było potem obejrzeć na płycie. Kamery monitoringu rejestrują na ogół drobniejsze zdarzenia uliczne, kradzieże sklepowe. Tu było zabójstwo... Z tego powodu przebieg zdarzenia wątpliwości budzić nie może.

Sąd na podstawie zapisu monitoringu ustalił, że nie można przypisać Marcinowi L. zamiaru zabójstwa. - Można jednak zadać pytanie, dlaczego do niego doszło, w obecności świadków i w obiektywie kamery - mówił sędzia Lewandowski. - Przeglądając zapis, można zauważyć, że obok przechodziła co najmniej jedna osoba. Nikt, w żaden sposób nie zareagował, gdy oskarżony "dobijał" pokrzywdzonego. On sam przyznał, że nigdy nie miał zatargu z Rafałem D., a pretensje za jakieś urojone krzywdy miał do jego braci.

Sąd stwierdził, że żaden świadek nie potwierdził wersji o rzekomych szykanach braci D. - Chciał się "pokazać" wśród kolegów - stwierdził krótko sędzia Lewandowski, dodając, że nawet w listach, które Marcin L. pisał do kolegów z zakładu karnego, zapewniał, że świetnie się tam czuje. Nie było w nich ani słowa o wyrzutach sumienia, za to, że zabił człowieka i odebrał ojca małemu dziecku.

Sąd częściowo uwzględnił apelację adwokata. Zmienił opis i kwalifikację czynu, przypisując oskarżonemu zamiar ewentualny. Oznacza to, że w ocenie sądu apelacyjnego Marcin L. nie planował zabójstwa, ale brutalność jego ataku musiała doprowadzić do ciężkich obrażeń, a nawet śmierci pokrzywdzonego. Zmiana kwalifikacji z zamiaru bezpośredniego na ewentualny spowodowała obniżenie wymiaru kary - z 25 do 15 lat.

Salomonowy wyrok
Ten prawomocny już wyrok nie jest jednak wyrazem pobłażliwości sądu, gdyż do pozornie dużo łagodniejszej kary dodał pewne ograniczenie. Otóż, Marcin L. skazany na 15 lat więzienia może ubiegać się o warunkowe, przedterminowe zwolnienie dopiero po upływie 13 lat. Gdyby takiego zastrzeżenia nie było, skazany miałby prawo wystąpić z takim wnioskiem po odbyciu połowy kary. W przypadku 15 lat - w ósmym roku odsiadki.

Gdyby sąd utrzymał w mocy karę 25 lat, Marcin mógłby spróbować wyjść po 15 latach. Tak, mimo dużo łagodniejszego wyroku w istocie nie zyskał 10 lat, a jedynie 2. I to pod warunkiem, że będzie wzorowym więźniem, który zasłuży sobie na pozytywną opinię więzienników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski