Od lat mieszka Pan w Poznaniu. Jak to się stało, że trafił Pan do Polski i został już na dobre?
Kim Tillikainen: - Byłem profesjonalnym tenisistą. Jeżdżąc po turniejach wziąłem udział w zawodach w Poznaniu. Jedną z osób, które organizowały turniej była dziewczyna, która bardzo mi się spodobała. Zakochałem się w Annie, ożeniłem się i mieszkam w Poznaniu, mam tu dom.
Ma Pan dwójkę dzieci. Czy one także podążają śladami taty i chcą grać w tenisa?
Kim Tillikainen: - Mam dwóch świetnych chłopaków. Noah ma siedem lat, a Liam cztery. Obaj grają w piłkę nożną. Młodszy garnie się też do tenisa.
A teraz o sukcesie Jerzego Janowicza i Pana jako jego trenera podczas turnieju ATP Masters w Paryżu (Polak dotarł do finału, przegrywając z Davidem Ferrerem - przyp. red.). Co mówił Pan swojemu podopiecznemu przed meczami z takimi gigantami kortu jak: Murray, Tipsarevic, Simon?
Kim Tillikainen: - Przed pojedynkiem z Murrayem powiedziałem Jurkowi, że ten sezon jest dla jego kariery przełomowy, a mecz przeciwko trzeciej rakiecie świata bardzo dobrym momentem, by się pokazać szerokiej publiczności. Kort centralny, pełna hala kibiców, transmisja telewizyjna. Takie doświadczenie są bezcenne i muszą procentować w kolejnych meczach. Jednak przede wszystkim musiałem zachować spokój. W tenisie zimna głowa jest niezbędna.
Po każdym wygranym spotkaniu w paryskiej hali Bercy Janowicz płakał ze szczęścia. Czy Pan także zachowywał się w ten sposób i płakał razem z nim?W takich momentach nie można ukryć wzruszenia.
Kim Tillikainen: - Tak, płakałem razem z "Jerzykiem". Wiem, że nie obyło się bez łez także w Polsce, gdzie mecze oglądali rodzice Jerzego.
Od kiedy jest Pan trenerem Janowicza?
Kim Tillikainen: - Nasza współpraca rozpoczęła się w 2009 roku. Spędzamy wspólnie mnóstwo czasu, nawet 200 dni w roku.
Jak będą wyglądały przygotowania polskiego tenisisty do startu na początku przyszłego roku w turnieju Wielkiego Szlema Australian Open?
Kim Tillikainen: - Najpierw zasłużone wakacje. Ja wybieram się z rodziną do Egiptu. Za niecałe trzy tygodnie wracamy do pracy. Na początku na pewno duży nacisk położymy na przygotowanie fizyczne i ćwiczenia ogólnorozwojowe.
Pana największe sukcesy w zawodowym tenisie?
Kim Tillikainen: - Wystartowałem w turnieju singlowym Wielkiego Szlema podczas Frech Open w Paryżu w 1996 roku. Przegrałem w pierwszej rundzie, ale to wyjątkowe wspomnienie i pozostanie na zawsze. Jednak to osiągnąłem z Jerzym, jako jego trener, to zdecydowanie moje największe osiągnięcie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?