Konkursy muszą być bardziej przejrzyste - Augustin Dumay o Konkursie Wieniawskiego

Do udziału w konkursie mogą zgłaszać się skrzypkowie z całego świata urodzeni w latach 1991-2006. O tym, kto weźmie udział, zadecyduje trzyosobowe pre-jury kierowane przez Augustina Dumaya, po przesłuchaniu nadesłanych wideokaset, zabezpieczonych tak, aby nie było podejrzeń o montaż.

Do udziału w konkursie zakwalifikowanych zostanie około 50 skrzypków. Konkurs składać się będzie z trzech etapów, przy czym w drugim etapie każdy z jego uczestników wystąpi dwa razy: z recitalem, a także wykonując Symfonię koncertującą autorstwa Wolfganga Amadeusza Mozarta. W trzecim etapie dopuszczeni do niego skrzypkowie wykonają jeden z koncertów skrzypcowych autorstwa Henryka Wieniawskiego, a także jeden dowolny koncert Antonina Dvoraka, Ludwiga van Beethovena lub Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego.

- Celem konkursów, które są bardzo ważne dla rozwoju młodych ludzi, powinno być odkrycie muzyków opowiadających wspaniałe historie przy pomocy swego instrumentu. Konkursy nie powinny też pozostawać wyścigiem po trofea, ale odkrywać prawdziwe talenty i pomóc rozwinąć młodym artystom międzynarodową karierę. Świat się zmienia i konkursy się zmieniają, nawet jeśli zrobimy porównanie z konkursami o piętnaście lat wstecz - mówi Augustin Dumay.

I dodaje: - Dzisiaj konkursy na całym świecie są w trudnym okresie. Jeśli wejdziemy do internetu i posłuchamy, co mówią dyrygenci, szefowie orkiestr czy wirtuozi, szybko zorientujemy się, że konkursom po prostu brakuje wiarygodności. Bardzo często jest to związane z tym, że są one mało przejrzyste - twierdzi przewodniczący jury.

Zdaniem Dumaya trzeba to zmienić, co zresztą jest priorytetem skrzypka. - Dlatego też w jury znajdą się ludzie, którzy niekoniecznie są skrzypkami, ale są dyrygentami, pianistami, wiolonczelistami, szefami orkiestr czy reprezentują wytwórnie płytowe. Brak wiarygodności międzynarodowych konkursów wiąże się z tym, że w jury zasiadają profesorowie, którzy mają osobisty interes w tym, aby zagłosować na swoich własnych uczniów. To na pewno trzeba wyeliminować - twierdzi Dumay.