Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszmar lokatorki - dzieci policjanta w służbowym mieszkaniu

Agnieszka Smogulecka, Beata Marcińczyk
Dziewięć zalań, hałasy, prusaki. Z takimi problemami walczy właścicielka mieszkania na os. Powstańców Warszawy w Poznaniu.
Dziewięć zalań, hałasy, prusaki. Z takimi problemami walczy właścicielka mieszkania na os. Powstańców Warszawy w Poznaniu. Beata Marcińczyk
Dziewięć zalań, hałasy, prusaki. Z takimi problemami walczy właścicielka mieszkania na os. Powstańców Warszawy w Poznaniu. Jej sąsiadami są dzieci policjanta, który od lat z nimi nie mieszka, a wszelkie zarzuty wobec synów (dorosłego i nastolatka) odpiera. Uważa, że sąsiadka grubo przesadza. Nie było jej, nie było problemów.

Psa, który był chory, kazała im uśpić. Ta z kolei opowiada, że gdy chłopcy wychodzili, zostawiali otwarte drzwi na balkon. Tam pies załatwiał się, więc jego odchody ściekały na jej balkon.

Mieszkanie policjanta jest zadłużone, ale służbowe. Być może w normalnych warunkach ZKZL już wszcząłby procedurę eksmisyjną, ale tu ma problem: przeszkodą jest to, że lokalem może dysponować tylko policja.

- Mam dość. Ubezpieczyciel przez te zalania patrzy na mnie podejrzliwie. Piszę do komendanta, ale policjant się odwołuje - mówi kobieta.

Sprawa w 2010 r. trafiła do komendy głównej, bo komendant wojewódzki wydał decyzję o opróżnieniu lokalu. Policjant spłacił długi i odwołał się. Teraz narósł kolejny dług. Łącznie, o czym pisaliśmy w styczniu, poznańscy policjanci mają 4 miliony złotych długów za mieszkania.

Pani Joanna ma już dość koszmaru, jakim jest mieszkanie w bloku na osiedlu Powstańców Warszawy w Poznaniu. Przez trzy lata miała dziewięć razy zalane mieszkanie - ostatni raz dwa tygodnie temu. Od września do grudnia walczyła z prusakami - jak jej sąsiedzi.

Wczoraj szła do pracy niewyspana, bo lokatorzy z góry głośno puszczali muzykę. Sąsiedzi to dwaj bracia, pełnoletni i nastolatek, synowie policjanta, którego od lat już w mieszkaniu służbowym nie ma. Prawa do lokalu ma jego żona, ale widywana jest tu kilka razy w roku. Sąsiedzi mówią, że chyba pracuje poza Poznaniem, może za granicą. ZKZL potwierdza, że mieszkanie jest zadłużone, a lokatorzy korzystają z niego bezumownie.

- Mieszkam tu od czterech lat. Od trzech piszę do komendanta. Hałasy to normalność. Ale szczytem było pojawienie się we wrześniu robaków. Na koszt wspólnoty przeprowadzono dezynsekcję - mówi mieszkanka bloku. - Mam wrażenie, że nikogo ta sprawa nie obchodzi.

Bo, o ile teczka z dokumentami "rośnie", to w rzeczywistości nic się nie zmienia. - Sprawa jest znana komendantowi od dawna - mówi Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - W tym mieszkaniu służbowym żyją synowie oraz była żona policjanta - on sam się wyprowadził. Zgodnie z przepisami, mieszkanie służbowe może zajmować była żona do czasu uzyskania lub nabycia innego lokalu.

I tu pojawia się pierwsza nieścisłość. Chłopcy są sami.
- Jest źle, ale trudno mieć pretensje do dzieci zostawionych samym sobie. Oni po prostu sobie nie radzą - mówi inna lokatorka. Potwierdza tym samym informację, że matka chłopców z nimi nie mieszka.

Borowiak przyznaje, że w mieszkaniu były przeprowadzane interwencje. W zeszłym roku patrol wzywano siedem razy, głównie z powodu hałasów. Trzy razy lokatorów pouczono, raz zgłoszenie odwołano, raz było niepotwierdzone, dwa razy sprawa zakończyła się mandatami po 200 zł.

- W 2010 roku komendant wojewódzki wydał decyzję o opróżnieniu tego lokalu - Borowiak tłumaczy, że miało to związek z zaległościami czynszowymi.

Policjant złożył odwołanie, komenda główna uchyliła decyzję, bo dług został uregulowany. Powstał ponownie, więc pod koniec ubiegłego roku KGP wydało kolejną decyzję o opróżnieniu. Postępowanie trwa. Policjant, którego rodzina zajmuje mieszkanie służbowe, stawia sprawę otwarcie: - Do czasu wprowadzenia się jednej z lokatorek nie miałem problemów z sąsiadami - mówi. - Nie twierdzę, że moi synowie są święci, ale te zarzuty to gruba przesada.

Policjant zaprzecza, by w mieszkaniu dochodziło do burd czy głośnych imprez. Mówi, że sąsiadka skarży się nawet wtedy, gdy przesuwane jest krzesło. Wie, bo kiedyś prosił ją, by dzwoniła do niego za każdym razem, gdy coś działo się w jego mieszkaniu. - Odbierałem telefony co drugą noc, synowie zapewniali mnie, że nic się nie dzieje. Gdy z nimi rozmawiałem, nie słyszałem żadnych hałasów - przypuszcza, że w bloku niosą się dźwięki. A inne zarzuty? -

Było zalewanie, ale uszczelniliśmy prysznic. Mieliśmy problemy z łazienką, bo był tam pożar od pralki. Robaki były w całym pionie, głównie z powodu gołębi, które zagnieździły się pod dachem. Sam je wyciągałem. Głośna muzyka? Może chodzi o telewizor, jeden z synów ma niedosłuch, telewizor musi grać trochę głośniej. Mieliśmy chorego psa, sąsiadka też się na niego skarżyła, żądała żebyśmy go uśpili.

Policjant przyznaje, że były długi.
- Żona nie pracuje, powstało zadłużenie. Gdy się o nim dowiedziałem, zacząłem je spłacać. Teraz też spłacam - przyznaje.

Pod koniec stycznia napisaliśmy, że aż 15 procent policjantów i byłych policjantów nie płaci miastu czynszów za mieszkania służbowe. Ich wspólny dług to już ponad 4 mln złotych.
[b]ZOBACZ:
POLICJANCI NIE PŁACĄ CZYNSZU

Ujawnienie tego faktu nie wpłynęło na spłaty długów. Do ZKZL do tej pory nie zgłosił się żaden funkcjonariusz, by spłacić zaległości czy rozłożyć dług na raty. Rekordzista ma 230 tys. zł długu.[/b]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski