W zeszłym tygodniu Piotr Chwalik udał się ze swoim dwuletnim wnukiem do szpitala przy ul. Krysiewicza. – Akurat coś mu się stało w nóżkę i chciałem podwieźć go jak najbliżej wejścia – mówi Piotr Chwalik. Mężczyzna zatrzymał się pod szlabanem i poprosił o wpuszczenie na dziedziniec szpitala. Portierzy poinformowali go, że na terenie szpitala nie ma miejsca dla aut pacjentów. Stoją tam tylko... samochody lekarzy dyżurujących.
– Musiałem zatrzymać samochód na ulicy, wysadzić wnuczka i później odstawić samochód na inny parking. A to co prawda wąska, ale ruchliwa ulica. Nie powinno być tak, żeby nie dało się wjechać na teren szpitala z chorym dzieckiem! - opowiada Piotr Chwalik. Mężczyzna dowiedział się przy tym, że po południu i wieczorem obowiązują tu inne zasady. Auta stoją na dziedzińcu, a stawki za taki parking dyktują portierzy.
Jego słowa potwierdza Karolina, mama Franka, która w szpitalu przy Krysiewicza spędziła wiele nocy, czuwając przy dziecku. Zostawienie auta na płatnym parkingu kosztowałoby ją 65 zł za noc. Zdecydowanie taniej było dogadać się z ochroniarzami.
- Najpierw portier mówi, że nie ma miejsca, ale jak mu puszczę oczko to słyszę „Piętnaście złotych za całą noc, tylko odliczone i żeby rano pani nie było, jak przyjadą lekarze”. Wtedy portier pokazuje miejsce w głębi dziedzińca - mówi pani Karolina.
– Mój synek leżał w tym szpitalu 3 tygodnie i każdego dnia tak to załatwiałam.Wszystkie matki na sali zrobiły tak samo – dodaje.
Co na to dyrekcja? Okazuje się, że na terenie podwórka nie powinien stać żaden samochód, z wyjątkiem karetek i samochodów dostawczych. Takie są zalecenia strażaków. W praktyce jest inaczej.
– Portier, na podstawie zarządzenia dyrektora ws. parkowania wpuszcza w miarę możliwości samochody przywożące pacjentów na kilkanaście minut, by można było przenieść ich do szpitala. W zarządzeniu jest mowa o tym, że pracownicy szpitala upoważnieni są do zostawiania na podwórku swoich samochodów - mówi dyrektor ds. administracyjno-eksploatacyjnych Marzena Krzymeńska.
Wyjaśnia, że nie ma możliwości rozwiązać tego lepiej, a portierzy przyjeżdżają np. z wózkami inwalidzkimi i pomagają. – Podwórko na Krysiewicza jest małe i nic z tym nie zrobię. Staram się, by przy nowym budynku szpitala parking był odpowiedni – mówi dyrektor M. Krzymeńska. Zapytana o „taryfę nocną” odpowiada, że sprawę musi wyjaśnić. Prosi o kontakt świadków takich sytuacji.
NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?