Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 1:0. To był mecz! Kolejorz wygrał hit po kapitalnej walce! [ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Lech Poznań pokonał Lechię Gdańsk 1:0
Lech Poznań pokonał Lechię Gdańsk 1:0 Adrian Wykrota
To było widowisko godne hitu ekstraklasy. Lech po morderczym pojedynku pokonał Lechię 1:0 i ma już tylko dwa punkty straty do lidera. W tym meczu było aż 12 żółtych kartek i trzy czerwone. Nenad Bjelica odesłany został na trybuny. Gorąca atmosfera była nie tylko na murawie, ale też na trybunach na których zasiadło ponad 31 tys. widzów. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 70 min. Radosław Majewski.

Zobacz też:

Gdańszczanie przyjechali do Poznania jako lider mając pięć punktów przewagi nad plasującym się na trzeciej pozycji Lechem. Być może dlatego trener Kolejorza Nenad Bjelica wystawił nieco inny skład jak w poprzednich meczach.

By wygrać walkę w środku pola i wytrącić ofensywne atuty gości, powrócił do taktyki z dwoma defensywnymi pomocnikami Tettehem i Trałką. Dawno Lech tego nie stosował. Szkoleniowiec częściej stawiał na pracowitego, ale mającego gorsze warunki fizyczne Gajosa.

Były też zmiany w ofensywie. Zabrakło czarującego w poprzednich meczach Darko Jevtica oraz bardzo skutecznego Dawida Kownackiego. Zastąpili ich Pawłowski i Robak. Największym zaskoczeniem jednak była obecność w wyjściowej jedenastce Macieja Wilusza. Na ławkę powędrował Lasse Nielsen.

Te roszady miały wpływ na sposób gry gospodarzy. "Poznańska Lokomotywa" rozpoczęła jakby na zaciągniętym hamulcu. Bjelica chyba przesadził z ostrożnością, bo zamiast ostrej wymiany ciosów, której prawdę mówiąc się spodziewaliśmy, byliśmy świadkami taktycznej "gry wojennej" z dużymi zasiekami i próbami wciągnięcia przeciwnika w pułapkę. Było dużo walki, starć na pograniczu faulu, ale w meczu na szczycie ekstraklasy oczekiwaliśmy więcej efektownych akcji i groźnych strzałów.
Lechia tylko raz w pierwszej połowie dała się zaskoczyć. W 15 min Robak kapitalnie podał do Pawłowskiego, który miał przed sobą tylko Kuciaka, ale w doskonałej sytuacji uderzył w golkipera Lechii.
- Szkoda, że nie udało się otworzyć wyniku meczu, bo grałoby nam się dużo lepiej - żałował w przerwie Robak.

Lepsze wrażenie sprawiała Lechia, która atakowała większymi siłami i nie bała się ryzykować. Tylko fenomenalnej interwencja Kostewycza lechici zawdzięczają tego, że nie przegrywali. Ukraiński defensor zatrzymał piłkę zmierzającą do stojącego przed bramką Peszko.

Pojedynki byłego lechity z młodym Tomaszem Kędziorą były nie tylko ozdobą pierwszej części, ale też przyczyną sporej awantury, która wybuchła po ostatnim gwizdku arbitra zapraszającego piłkarzy na przerwę. Peszko ciągnął Kędziorę za ucho, co rozwścieczyło Nenada Bjelicę. Trener Lecha wbiegł na murawę i chciał wyjaśnić tę sytuację. Doszło do przepychanek, włączyli się rezerwowi.

W efekcie Bjelica został odesłany na trybuny, a żółtymi kartkami ukarani zostali Peszko, Kędziora oraz przebrani w dresy Milinković-Savić i Lasse Nielsen.

Lepiej drugą część rozpoczęli poznaniacy. W dobrej sytuacji po podaniu Robaka, który dobrze rozdzielał piłki, znalazł się Trałka, ale wywalczył tylko rzut rożny.

Czytaj:

Potem sprzed pola karnego huknął Tetteh, ale minimalnie przestrzelił.

Niestety w 64 znów nie popisał się nasz eksportowy sędzia. Jesienią w meczu Kolejorza w Warszawie uznał gola dla Legii z metrowego spalonego, tym razem nie zaliczył prawidłowej bramki, którą zdobył Lech. Robak popisał się dobrym dryblingiem w polu karnym kąśliwie strzelił z 11 metrów. Kuciakowi udało się odbić piłkę, ale dopadł do niej Majewski i trafił do siatki. Marciniak dopatrzył się jednak spalonego i odgwizdał ofsajd!

Co się odwlecze...
W 70 min poznaniacy dopięli swego. Akcję rozpoczął Trałka, który podał do Makuszewskiego. Skrzydłowy wypatrzył w polu karnym Robaka, który znakomicie wystawił piłkę Majewskiemu. "Turbo Maja" z kilku metrów strzelił nie do obrony i Kolejorz prowadził 1:0.

Ostatni kwadrans poznaniacy grali z przewagą aż dwóch zawodników. Fatalnie zachował się Kuświk. najpierw sfaulował Tetteha, a chwilę później nie wytrzymał nerwowo pojedynku z Bednarkiem i kopnął obrońcę "Kolejorza". Zasłużona czerwona kartka! Nerwów nie potrafił utrzymać na wodzy też Peszko, który łokciem uderzył Kędziorę. A, że w przerwie zobaczył już jeden kartonik, też musiał powędrować do szatni. Nie była to jeszcze ostatnia czerwona kartka. Zobaczył ją jeszcze rezerwowy bramkarz Milinković-Savić za agresywne zachowanie po wyrzuceniu Peszki z boiska.

Końcówka była pasjonująca. Kolejorz mógł dobić Lechię, ale marnował znakomite okazje. Goście też robili wszystko, by doprowadzić do remisu, ale trafili na bardzo dobrze zorganizowaną "Poznanską Lokomotywę".

[/cs]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski