W czasie meczu kibice nieustannie skandowali "Co to za finał, co to za finał" , "Piłka nożna dla kibiców" oraz tradycyjną przyśpiewkę skierowaną przeciwko PZPN-owi oraz policji. Stadion Narodowy znów okazał się pechowy dla poznańskiej drużyny. Raków był skuteczny i do bólu wykorzystał banalne błędy defensywy Lecha.
Nieszczęście Kolejorza rozpoczęło się już w 6 minucie. Po okresie naporu poznaniaków Raków wyprowadził kontratak, Vladislavs Gutkovskis przy biernej postawie Satki popisał się precyzyjnym uderzeniem i po raz pierwszy pokonał van der Harta.
Utrata gola wybiła Lecha z uderzenia. W 13 min. powinno być 0:2. Mateusz Wdowiak dośrodkował w pole karne Lecha wprost na głowę Ivi Lopeza, ale ten z najbliższej odległości trafił wprost w bramkarza. Jak to się stało, że najgroźniejszy strzelec rywali był zupełnie bez opieki, wiedzą tylko lechici. Chwilę później Hiszpan uderzył z rzutu wolnego minimalnie obok spojenia bramki Kolejorza.
Poznaniacy na szczęście wrócili do gry. W 17 min. mieli olbrzymiego pecha. Jakub Kamiński zdecydował się na zaskakujące uderzenie z dystansu i piłka trafiła w słupek bramki Rakowa, ale nie wpadła do siatki. Aktywny "Kamyk" minął potem dwójkę rywali i został sfaulowany tuż przed polem karnym Rakowa. Pereira z wolnego jednak trafił w mur.
Wyrównujący gol mógł paść też w 34 min. Kamiński znowu dostał piłkę przed polem karnym i uderzył potężnie, ale piłkę ze światła bramki wybił Fran Tudor.
Kilkadziesiąt sekund później defensywa Lecha znów popełniła rażący błąd. Stracił piłkę Pereira, a Mateusz Wdowiaka ruszył z rajdem i z ogromnym spokojem umieścił piłkę w bramce Kolejorza.
Nadzieja wróciła w 53 minucie. Jakub Kamiński wpadł w pole karne Rakowa, wstrzelił piłkę w pole bramkowe rywali, tam piłkę zdołał wybić Kacper Trelowski, ale dopadł do niej jeszcze Dawid Kownacki. Wychowanek Lecha popisał się mocnym strzałem, trafił w głowę Joao Amarala, który wszedł na boisko po przerwie i było 1:2.
W 78 min. było praktycznie po meczu. Lechici znów zlekceważyli Ivo Lopeza. Hiszpan rozegrał piłkę i po ładnej kombinacji otrzymał ją w polu karnym Lecha, minął jeszcze Karlstroema i ustalił wynik na 3:1. Poznaniacy zerwali się jeszcze do ataku i choć mieli dwie doskonałe okazje w doliczonym czasie gry, pokonać bramkarza Rakowa nie zdołali.
Smutny i dramatyczny dla Lecha był piąty już finał Pucharu Polski. Raków mógł cieszyć się z obrony trofeum.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?