- To dla nas priorytetowe spotkanie. Gramy z wiceliderem przed własną publicznością, stadion będzie wypełniony, chcemy stworzyć atmosferę, którą kibice będą wspominali. Celem są trzy punkty, choć zdajemy sobie sprawę, że będzie to jeden z trudniejszych meczów w tym sezonie - mówił przed meczem trener Lecha Poznań Maciej Skorża.
Jego podopieczni chyba nie chcieli trzymać długo w niepewności 30 tys. kibiców, bo po zaledwie 1 minucie i 13 sekundach objęli prowadzenie.
Piłka trafiła Rebocho, który dośrodkował. Trącił ją jeszcze Ishak, ale trafiła pod nogi Amarala. Portugalczyk uderzył precyzyjnie z lewej nogi. Choć Szromik wyciągnął się jak struna, nie był w stanie sięgnąć futbolówki zmierzającej tuż przy słupku do siatki. To był czwarty gol Amarala w tym sezonie.
Lechici uskrzydleni zdobyciem bramki natarli ze zdwojoną siłą na Wojskowych. Byli agresywni i aktywni, daleko od swojej bramki odbierali piłkę gościom. Bliski drugiego gola był Ishak, ale Szwed uderzył niecelnie.
Kolejorz wiedział, że Pawłowski nie sprawdza się w roli wahadłowego i swoje akcje przeprowadzał głównie lewą stroną. Po kolejnej dobrej wrzutce Rebocho, Amaral uderzył jednak zbyt słabo, by zaskoczyć Szromika.
Śląsk pierwszą groźną sytuację stworzył sobie dopiero w 29 min. Stiglec zgrał głową do Exposito, potem piłka trafiła do Picha, ale po jego dobrym strzale, udaną interwencją popisał się Bednarek.
Śląsk wykonywał rzut rożny i... nadział się na zabójczą kontrę lechitów. Jakub Kamiński zablokował strzał Krzysztofa Mączyńskiego, który był ostatnim zawodnikiem gości i ruszył w tempie TGV w kierunki bramki gości. Nikt nie był w stanie dogonić skrzydłowego Kolejorza. "Kamyk" świetnie prowadził piłkę i gdy stanął oko w oko ze Szromikiem, z zimną krwią strzelił w kierunku prawego słupka. 2:0!
Po meczu z Wisłą Kolejorz rozgrywał drugie koncertowe spotkanie w tym sezonie. Pokaz mocy i jakości zobaczyliśmy też w drugiej odsłonie. Lechici na początku drugiej części wciągnęli Śląsk na swoją połowę, a potem w ciągu kilkudziesięciu sekund wypunktowali gości niczym wytrawny bokser.
W 53 min. Ramirez ujrzał na skrzydle Kamińskiego, ten poczekał, aż Rebocho wykona ruch bez piłki, wyczekał rozejście się defensywy Śląska, uderzył precyzyjnie na dalszy słupek i było 3:0! Trybuny eksplodowały, a gdy kibice jeszcze nie zdążyli nacieszyć się z trzeciej bramki, Ishak wbił czwarty gwóźdź do trumny Śląska.
Zobacz też: Maciej Skorża po meczu Lecha Poznań ze Śląskiem: Szkoda, że z Legią nie zagramy u siebie
MVP tego meczu Kuba Kamiński wyłuskał piłkę spod nogi Lewkota, delikatnie "dziubnął" do Ishaka, a Szwed pewnie wykorzystał sytuację sam na sam. Śląsk nie istniał. Lech zawiesił mu tak wysoko poprzeczkę, że nie był w stanie zaistnieć na poznańskim stadionie.
Kolejorz natomiast miał zamiar powtórzyć wynik z Wisłą. Szansę na piątego gola mieli jeszcze Ramirez oraz Salamon, ale ostatecznie mecz zakończył się wygraną 4:0.
Jakub Kamiński po meczu Lech Poznań - Śląsk Wrocław
Zobacz oceny piłkarzy Lecha Poznań za mecz ze Śląskiem Wrocław:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?