Już przed pierwszym meczem wiadomo było, że Fortuna Puchar Polski to koło ratunkowe dla Lecha Poznań. Straty punktowe w lidze, sprawiły, że dla Kolejorza te rozgrywki są priorytetowe, jeśli chce zagrać w europejskich pucharach. Przyszło mu jednak zmierzyć się z Rakowem, o którym trener Dariusz Żuraw mówił, że nieprzypadkowo zajmuje w ekstraklasie tak wysokie miejsce.
Koniec emocji i marzeń o trofeum dla Lecha Poznań. Co sądzi o tym meczu Bartosz Ślusarski?
Goście od początku pokazali, że będą bardzo nieprzyjemnym rywalem dla lechitów. Starali się paraliżować ich poczynania daleko od swojej bramki, agresywnym pressingiem. Kolejorz miał problemy z rozegraniem piłki tak jak lubi, od swojej bramki. Prosty błąd Puchacza naprawił Filip Bednarek, broniąc groźny strzał Daniela Szelągowskiego.
Bednarek, który był bohaterem poprzedniego pucharowego meczu z Radomiakiem, miał w pierwszej części sporo pracy. Na szczęście był bezbłędny i głównie to dzięki niemu gospodarze schodzili po 45 minutach do szatni bez straty gola.
Po nerwowym początku lechici też stworzyli sobie kilka dobrych okazji. Sygnał do ataku dał niecelnym strzałem Tiba. Chwilę później Sykora uderzeniem głową, sprawdził formę bramkarza Rakowa Dominika Holca. Optyczną przewagę poznaniaków między 10 a 25 minutą zakończył mocny, ale bardzo niecelny strzał Johannssona.
Od tego momentu do głosu znów doszli goście, którzy byli bardzo dobrze zorganizowani w linii pomocy i po odbiorze piłki prostymi środkami przesuwali ciężar gry pod pole karne Lecha. Widać było, że goście są szybsi i podejmują dobre decyzje
Bednarek w efektowny sposób obronił najpierw ostry strzał z lewego narożnika pod poprzeczkę. Bramkarz Kolejorza musiał wyciągnąć się jak struna, by końcami palców wybić piłkę na róg.
Próbował go też zaskoczyć Ivi Lopez bombą z rzutu wolnego. Trafił nawet w poprzeczkę, ale Bednarek miał ten strzał pod kontrolą. Ostatnie słowo przed przerwą znów należało do Lecha, jednak strzał Tiby o metr minął spojenia słupka z poprzeczką.
Po zmianie stron mecz nadal toczył się w niezłym tempie, ale niestety było dużo więcej niedokładności. Miało to przełożenie na okazje strzeleckie. Pierwszy groźny strzał, chyba trochę stremowanego obecnością na trybunach Paulo Sousy, młodego Jakuba Kamińskiego minął lewy słupek.
To był ostatni dobry moment Lecha w tym meczu. W 69 minucie po rzucie z autu Kun i Sapała ośmieszyli Karlstroema i Sykorę, a po dośrodkowaniu w pole bramkowe Andrzej Niewulis przeskoczył Rogne i głową z kilku metrów skierował piłkę do siatki.
Czytaj też: Artur Węska, trener rezerw Lecha Poznań: Dariusz Żuraw nie miał nic wspólnego z moim zatrudnieniem
Rogne popełnił kolejny kardynalny błąd w 78. minucie przy rozegraniu piłki od swojej bramki. Przyjął ją Kun podał do Gutkovskisa, który mocnym postawił kropkę nad i. Zrezygnowany Kolejorz mógł stracić nawet więcej goli, ale to jest już nieważne. Trenerowi Żurawiowi nie udało się wyprowadzić Kolejorza z kryzysu i przed jego drużyną właściwie już tylko mecze sparingowe, bo w ekstraklasie nic nie da się już ugrać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?