18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze, pielęgniarki i ich rodziny przeprowadzili przychodnię własnymi siłami

ADA
Przychodnia Lekarzy Rodzinnych w mieszkaniu na os. Batorego 13 powstała jesienią 1989 roku. Miejsce miało być tymczasowe, ale przetrwało aż do tego piątku. Od poniedziałku przychodnia rusza w nowym, czystym, i, co najważniejsze, dostosowanym do potrzeb osób niepełnosprawnych miejscu. Sprawna przeprowadzka jest efektem niezwykłego wręcz zapału pracowników ośrodka.

- W 1987 roku dostałam mieszkanie na Batorego i od razu postanowiono, że zajmę się tutejszą przychodnią. Wtedy jeszcze osiedle leżało poza granicami miasta, nikt nie chciał tu pracować - śmieje się dr Izabela Zelich. - Mieliśmy niewielu pacjentów, z czasem "zrobiło się" ich 10 tys., a my nadal przyjmowaliśmy w mieszkaniach na wysokim parterze, do których nie sposób było dostać się z wózkiem czy o kulach po zniszczonych schodach.

Przez lata dr Zelich wraz ze wspólniczką dr Danutą Olczak prowadziły przychodnię w mało komfortowych dla pacjentów i personelu warunkach. Pięć lat temu rada osiedla postanowiła, że przychodnię trzeba dostosować do norm unijnych. Wybudowano pawilon na Batorego 38. Jeszcze w piątek po południu lekarze i pielęgniarki przyjmowali w starym miejscu. Cały dobytek dwudziestu czterech lat przewieźli własnymi siłami w sobotę.

- Gdyby nie moi synowie i mąż, nasze wspaniałe pielęgniarki, doktor Olczak i jej rodzina, nie udałoby się tego wszystkiego przeprowadzić. Wszystko zrobiliśmy własnymi siłami, dzięki temu było taniej i szybciej - mówi dr Zelich, która, żeby odebrać klucze od nowej siedziby publicznej przychodni, musiała… wpłacić wysoką kaucję z własnych pieniędzy. Ile? Nie chce się przyznać.

- Poświęciłam temu miejscu tyle lat i pracy, że przełknęłam opinię księgowej, że kaucja nie jest kosztem firmy. Zapłaciłam z własnych pieniędzy i nie żałuję. Nie to jest najważniejsze, ale to, że wreszcie będziemy pracować w cywilizowanych warunkach. Żałuję trochę, że za pieniądze na kaucję nie mogłam kupić więcej sprzętu - wyjaśnia dr Zelich.

Przeprowadzka zaczęła się w piątek tuż po przyjęciu ostatniego pacjenta, zakończyła w sobotę wieczorem. Pracownicy przychodni i ich rodziny większość rzeczy przewieźli własnymi samochodami. Meble malowali na prześcieradłach przed nową siedzibą, żeby w przychodni nie cuchnęło farbą, i żeby, bez obaw o zdrowie pacjentów, można było ruszyć z działalnością już w poniedziałek rano.

Efekt? Nowe, czyste i pachnące gabinety lekarskie i zabiegowe, podzielone na "niebieską" część dla chorych i "pomarańczową" dla chorych. Nowe komputery, przytulna poczekalnia. Kolory wybierała synowa dr Zelich, która jest architektem.

- Kiedy patrzę na twarze współpracowników widzę satysfakcję i dumę. Pracowali jak mrówki i zasłużyli na nowe, komfortowe miejsce pracy. A pacjentów zapraszamy od dziś od 8 rano na Batorego 38 i z góry przepraszamy za odrobinę chaosu organizacyjnego na początku. Mam nadzieję, że mimo wszystko będą zadowoleni z warunków w nowej przychodni. Włożyliśmy w nią całe nasze serca - podsumowuje dr Izabela Zelich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski