Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Luboń: prezes spółdzielni "Spójnia" psikał gazem na mieszkańców [ZDJĘCIA]

Łukasz Cieśla
Luboń: prezes spółdzielni "Spójnia" psikał gazem na mieszkańców [ZDJĘCIA]
Luboń: prezes spółdzielni "Spójnia" psikał gazem na mieszkańców [ZDJĘCIA]
Użycie gazu pieprzowego przez prezesa, interwencja policji, przyjazd karetki, jedna osoba w szpitalu – tak zakończyła się niedawna awantura w spółdzielni mieszkaniowej „Spójnia” w Luboniu. To kulminacja długiego sporu prezesa z opozycją. Część mieszkańców zarzuca prezesowi niejasną politykę finansową i ukrywanie dokumentów. W minioną środę weszli do jego gabinetu i zaczęli przeglądać segregatory. W pewnym momencie 28-letni prezes Marcin Dzierżawczyk zaczął wyrywać segregator starszej kobiecie, potem użył gazu pieprzowego. I twierdzi, że to jego napadnięto oraz naruszono jego nietykalność cielesną.

Konflikt jest poważny i trwa od wielu miesięcy. W zeszłą środę grupa mieszkańców, w tym członkowie Rady Nadzorczej, weszli do gabinetu prezesa. Zarzucają mu niejasną politykę finansową. W pewnym momencie, co widać na filmie, doszło do „walki” o dokumenty, prezes po chwili użył gazu pieprzowego. Twierdzi, że naruszono jego nietykalność i działał w samoobronie. Uważa również, że mieszkańcy przygotowali prowokację, by przedstawić go w złym świetle.

Mieszkańcy nagrali zajście na przyniesioną przez siebie kamerę. Prezes też nagrywał, kamerę miał zainstalowaną w gabinecie.

Pierwsza praca

Spółdzielnia “Spójnia” zarządza byłymi mieszkaniami służbowymi pracowników nieistniejących już zakładów ziemniaczanych w Luboniu. Jej obecny prezes to 28-letni Marcin Dzierżawczyk. Doszedł do władzy na fali krytyki poprzednika. Część mieszkańców mówi dziś, że zawiódł ich nadzieje.

To pierwsza poważna praca Dzierżawczyka, absolwenta m.in. stosunków międzynarodowych i podyplomówki z zarządzenia nieruchomościami. W rozmowie z nami zapewniał, że ma kompetencje do kierowania spółdzielnią z ponad 150 mieszkaniami.

Innego zdania jest np. Arkadiusz Krasucki, jeden z mieszkańców: – Polityka finasowa jest niejasna, prezes robi zakupy np. na allegro, a jako dowód zakupu przedstawia print screen z komputera. I jak ognia unika niezależnej kontroli – mówi Krasucki.

Przeciwnicy prezesa zastanawiają się, dlaczego 28-latek tak mocno trzyma się stanowiska, za które dostaje „tylko” 2,6 tys. zł brutto miesięcznie. Prezes ze wzruszeniem w głosie odpowiada, że o kierowanie spółdzielnią proszą go sami członkowie i prawie cała spółdzielnia na niego liczy. Wylicza, że sprzyja mu około 150 mieszkańców, przeciwnych jest tylko 30. Jego zdaniem opozycja chce po prostu przejąć władzę i stąd ta zajadła krytyka.

Niejasności w protokole

W marcu 2014 roku komisja finansowa Rady Nadzorczej w 54-stronicowym protokole wykazywała różne niedociągnięcia. Niestosowanie się do zasad gospodarki kasowej, brak faktur, płacenie kartą służbową w marketach, brak potwierdzeń, że pobrane pieniądze wpłacono na deklarowany cel i np. to, że na zakup dwóch par rękawic zatwierdzono do wypłaty ponoć aż 1,5 tys. zł.

Tamten protokół podpisała m.in. Maria Tylka, nazywaną „ciotką prezesa”. Obecnie Tylka broni Dzierżawczyka, stanowczo zaprzecza, by była jego rodziną. Wskazuje, że to dalekie pokrewieństwo ze strony jej męża, ale “w piątym pokoleniu”. Twierdzi też, że została zmuszona do podpisania tamtego protokołu.

– Poza tym w nim nie stwierdzono żadnych nadużyć – uważa Maria Tylka.

W podobnym tonie wypowiada się sam prezes. Przekonuje, że na wszystkie zakupy ma potwierdzenia. Może nie zawsze faktury, ale print screeny z allegro to jego zdaniem też dowód zakupu. Zapewnia, że kontroli się nie boi i dokumenty pokaże, jeśli ktoś go poprosi, a nie wtargnie do jego gabinetu.

”To są żule”

W piątek pojechaliśmy do spółdzielni w Luboniu. O godzinie 10 rano „pocałowaliśmy klamkę”, bo prezes przyjmuje od 11-tej. Zadzwoniliśmy do niego, zgodził się na spotkanie.

O umówionej godzinie nie był sam. Towarzyszyło mu ośmiu zwolenników. Wśród jego obrońców była wspomniana już Maria Tylka. Był także mieszkaniec Grzegorz Chyża. Krytyków prezesa nazwał „ żulami”, zarzuca im na przykład, że zablokowali konto spółdzielni.

– Szanowny panie, to są żule. W tym kraju jest taka moda, że jak coś jest dobrze, to chodzi kilku żuli i patrzy jak coś „spierd...”. Tak to się to po imieniu nazywa. Mnie to już nerwy wysiadają, jak takie chamstwo widzę – stwierdził Chyża.

Wspominał, że przyszedł w środę do spółdzielni krótko po psikaniu gazem. Zaznaczył, że „przeżył, nie mdlał, a niektórzy nieboszczyków udawali”. Z kolei prezes, komentując fakt, że po jego psiknięciu gazem jedna z kobiet pojechała do szpitala, stwierdził, że “też może sobie posiedzieć w szpitalu”. Dodał, że najgorzej zniósł zajście jego zastępca, bo miał atak astmy.

Wspomniany już Grzegorz Chyża dał nam też krótki „wykład” na temat dziennikarzy: - Piszecie na rozkaz, to, co wam każą. Nawet gdyby chciał pan coś napisać, to pan nie napisze, bo chodzi panu o stołek. I koło się zamyka – dowodził Chyża.

Pojawiły się też inne głosy w obronie prezesa. Marzenna Krzyżańska, mieszkanka, która w zeszłą środę również była w siedzibie spółdzielni: - To był szok, co zobaczyłam. Te kobiety były agresywne. Ci ludzie, jak tu przyszłam, żądali ode mnie dowodu osobistego. Policja ledwo sobie z nimi poradziła. A pan prezes? Bardzo ładnie się zachował. To młody, prężny człowiek.

Maria Tylka: - To był już piąty czy szósty nalot na prezesa.

Niedoszły „Siewca roku”

Prezes Dzierżawczyk przekonywał nas, że musiał użyć gazu. Bo została naruszona jego nietykalność cielesna, a on już kiedyś ostrzegał, że może psiknąć, jeśli będzie zagrożony.

Na filmie widać jak jednej kobiecie z Rady Nadzorczej wyrywa segregator. Prezes tłumaczy, że były tam dowody potwierdzające, że prawidłowo zawiadomił członków o najbliższym walnym posiedzeniu członków spółdzielni. Ma się odbyć 27 lutego i planowane jest odwołanie jego oponentów z Rady Nadzorczej. Prezes mówi, że obawiał się, że segregator zaginie, a on straci dowód, że prawidłowo zwołał walne.

Ale jego krytycy inaczej przedstawiają sprawę: – Z tego segregatora wypadły już podpisane pełnomocnictwa in blanco dla na razie nieznanych osób, której mają być „pełnomocnikami” na walnym. Obawiamy się, że prezes chce „pompować” frekwencję i zapewnić przejście korzystnych dla niego uchwał - twierdzi Marek Baranowski, szef Rady Nadzorczej, jeden z głównych krytyków prezesa.

Konflikt w spółdzielni na razie pozbawił prezesa tytułu „Siewca roku” za 2014 roku. Taka nagroda jest przyznawana w Luboniu dla ważnych postaci w życiu miasta. Zwolennicy prezesa nominowali go w kategorii „Biznes” za zasługi dla spółdzielni. Z kolei przeciwnicy, ponad 30 osób, w ubiegły poniedziałek wysłali list protestacyjny do organizatorów konkursu. Efekt?

– Na gali były cztery statuetki, ale tylko trzy kosze z kwiatami. Stało się dla mnie jasne, że prezes nie dostanie nagrody. Po chwili organizatorzy ogłosili, że w tym roku nie przyznano nagrody w kategorii “Biznes” – opowiada zwolennik prezesa obecny na gali „Siewca roku”.

Konflikt w spółdzielni będzie miał ciąg dalszy. Przeciwnicy prezesa zawiadamiają prokuraturę ws. rzekomych niejasności finansowych. Mają też żal do policji, że nie chciała przyjąć ich zgłoszenia ws. użycia gazu przez prezesa.

Andrzej Borowiak, rzecznik KWP: - Na miejsce pojechał patrol policji, on nie przyjmuje formalnych zgłoszeń o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Te osoby zostały pouczone, że takie zgłoszenie należy złożyć na komisariacie. W każdej chwili mogą tam przyjść.

Organy ścigania zamierza także zawiadomić prezes Dzierżawczyk. Zapowiada, że będzie ono dotyczyło “co najmniej” naruszenia miru domowego przez nieproszonych gości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski