18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Szymański: Speedrower nie jest żużlowym przedszkolem

TS
Marcin Szymański
Marcin Szymański Grzegorz Dembiński
Z Marcinem Szymańskim, nowo kreowanym speedrowerowym mistrzem świata indywidualnie, w parach oraz drużynie, rozmawia Tomasz Sikorski

Wrócił Pan z mistrzostw świata w Australii z całym workiem złotych medali. Spodziewał się Pan takich sukcesów?
Liczyłem na dobry wynik, bo całe moje przygotowania były podporządkowane tej imprezie. Zdziwiło mnie natomiast to, że wygrywałem z taką łatwością. Nie chciałbym jednak, żeby to nieskromnie zabrzmiało, bo do wszystkich zawodów podchodziłem maksymalnie skoncentrowany i przed każdym wyścigiem czułem duży stres. Chodzi o to, że świetnie się czułem na rowerze i doskonale odczytywałem to, co się działo na torze, a tam sytuacja potrafi być bardzo dynamiczna.

Ogromne sukcesy Polaków w Australii, bo tych medali było mnóstwo, mogą sprawić, że speedrower wyjdzie z cienia?
Mam taką nadzieję. Musimy tylko wykorzystać swoje pięć minut i pójść za ciosem. Trzeba zrobić wszystko, aby jak najwięcej osób dowiedziało się, że polski speedrower jest najlepszy na świecie.

Póki co jednak ten sport jest w naszym kraju amatorski.
Sport jest wyczynowy, ale nikt na nim nie zarabia. Niektórzy co najwyżej otrzymują drobne stypendia. Jeździmy dla własnej przyjemności. Po to, by móc przeżywać tak wspaniałe chwile jak te w Australii.

Z tego co wiem, każdy z zawodników sporo musiał dopłacić do wyjazdu na mistrzostwa świata. Jakby tego było mało, po zawodach musieliście też sprzedać rowery.
To była trochę transakcja wiązana, bo Australijczycy chcieli koniecznie nasz sprzęt kupić, a my po tym jak zdobyliśmy grubo ponad 50 pucharów mieliśmy spory nadbagaż. Gdybym więc nie sprzedał roweru, to nie miałbym jak zabrać się do domu.

W Polsce jeździ Pan w klubie Szawer Leszno. Gdzie jeszcze można Pana zobaczyć w akcji?
Jednocześnie bronię barw angielskiego zespołu Poole Comets. Tam ten sport jest bardziej profesjonalny niż w Polsce. Ale też w Anglii speedrower ma 50 lat tradycji. Nic więc dziwnego, że wszystko jest tam lepiej zorganizowane. Lepsza jest infrastruktura i promocja. O speedrowerze mówi się nawet w Sky Sports. Jak to wygląda od strony logistycznej? Mój klub opłaca mi przeloty, dojazdy oraz nocleg. Wychodzę więc na zero. W podobnej sytuacji jest jeszcze kilku innych naszych zawodników.

Trochę przypomina to żużel. Speedrower jest zresztą często porównywany do tego sportu. Słusznie?
Myślę, że tak. Nie bez powodu mówi się, że to taki żużel na rowerach. Ogólnie rzecz biorąc zasady w obu dyscyplinach są zbliżone. Im bardziej jednak byśmy wchodzili w szczegóły, to różnic jest dużo. Jedną z nich jest choćby to, że my mamy silnik w nogach. To powoduje, że wysiłek w obu tych sportach zupełnie inaczej się rozkłada.

Wielu zawodników uprawiających speedrower później przeszło do żużla. A jak było z Panem?
Chciałbym w tym miejscu rozwiać ten mit. Wcale nie jesteśmy żużlowym przedszkolem. Może jeden procent zawodników trafia do speedwaya. Żużel, to sport dla bogatych lub dla tych, którzy mają rodzinne tradycje. Ja nie ukrywam, że marzyłem o jeździe na motocyklu, ale za moich czasów we Wrocławiu, skąd pochodzę, nie przyjmowano adeptów do szkółki. Dlatego razem z bratem i kolegą jeździliśmy wokół drzew i naśladowaliśmy żużlowców. Nawet do głowy nam wówczas nie przyszło, że jest coś takiego jak speedrower. A przecież w tym czasie na świecie były już rozgrywki ligowe. U nas to wszystko zaczęło się zdecydowanie później, bo w 1995 r.

A już w 2007 r. po raz pierwszy został Pan indywidualnym mistrzem świata. To tylko pokazuje jak w krótkim czasie Polska stała się potęga w tym sporcie.
Nie wiem, na czym to polega, ale jest coś takiego w Polakach, że dobrze jeździmy zarówno na żużlu, jak w speed-rowerze. Mieliśmy wprawdzie mały kryzys, kiedy nie zdobywaliśmy medali, ale teraz wróciliśmy na sam szczyt i to w naprawdę bardzo ładnym stylu.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski