Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na razie nie jest zimno. Zostajemy! - mówią bezdomni

Agnieszka Smogulecka
Mieszkańcy „osiedla” każdego ranka sprawdzają, czy wszyscy przeżyli noc
Mieszkańcy „osiedla” każdego ranka sprawdzają, czy wszyscy przeżyli noc Sławomir Seidler
51-letnia kobieta zmarła wczoraj w nocy z wychłodzenia. Jej ciało znaleziono około godziny 3 na działkach przy ul. Milczańskiej w Poznaniu. Jeszcze unosił się nad nią zapach alkoholu. Pijany też był jej 55-letni towarzysz. Policja odwiozła go do izby wytrzeźwień. Choć od kiedy rozpoczęły się mrozy, noclegownie odwiedza coraz więcej bezdomnych, wielu nadal żyje w koczowiskach. - Takie jest życie, że kiedyś się kończy - wzdychali ci , którzy mimo informacji o śmierci kobiety mroźną porę postanowili przeżyć w bunkrach, szałasach, ruderach.

Dzielnica willowa w Poznaniu. Mijamy domy, wchodzimy na ścieżkę wiodącą w zarośla. Po kilku krokach widzimy złożone z byle czego "altany". Po chwili ujadaniem wita nas rozwścieczony kundel. Za nim wychodzi dwóch mężczyzn, choć jasne jest, że na tym "osiedlu" mieszka więcej ludzi. Gdy byliśmy tam dwa tygodnie temu, miało kilkunastu mieszkańców.

- Gdzie jest reszta? Śpią - mówi niski, zniszczony mężczyzna. - Żyją, co rano nasłuchujemy odgłosów z domków. Zresztą aż tak zimno nie jest - biegnie do powieszonego w pobliżu termometru. - Minus 16 stopni? Chyba coś się zepsuło. Zresztą... W zeszłym roku było minus 30 i przetrwaliśmy!

Drugi z mężczyzn ma rozpiętą kurtkę, na rękach nie ma rękawiczek. W posiniałej dłoni trzyma papierosa. - Zeszłej zimy spałem w noclegowni. Rano wychodziłem i wracałem tutaj - mówi. I tak już z sześć lat.

- Bo w noclegowniach różnie bywa. Czasem ktoś coś ukradnie. Różni tam przychodzą, a tu wszyscy znamy się jak łyse konie - komentuje jego znajomy.

Obaj doskonale znani są policji i pracownikom opieki społecznej. Chętnie przyjmują ulotki z telefonami do ośrodków dla bezdomnych. A my jedziemy dalej, do mężczyzn, którzy żyją w szałasie, blisko centrum.

- Nie jest zimno! - marudzą wyrwani ze snu. W małym, okrytym roślinami (a teraz też śniegiem) szałasie jest ich dwóch, ledwie się mieszczą. Jak mówią, dogrzewają się lampą naftową.

- Trzeba było przyjść latem, jak to budowaliśmy. Wszystko było zgodnie z procedurami obowiązującymi przy budowie domów jednorodzinnych. Są deski, wata szklana, ściany uszczelnione folią - tłumaczą, że do noclegowni nie pójdą, choć nie piją. W szałasie byliśmy kilka razy. Faktycznie, mężczyźni zawsze byli trzeźwi. Porządkowali teren wokół "domu" i wygłaszali rozmaite teorie.

- Niestety, wiele osób ryzykuje życie, nie decydując się na noclegownie - tłumaczy Ewa Blukacz z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu. - Zwykle podkreślają, że dla nich ważna jest wolność, nie chcą, by ktoś narzucał im swoje zasady. Tylko niektórzy nie chcą spać w cieple z powodu obowiązującego w ośrodkach zakazu spożywania alkoholu.

- Tych, którzy żyją w szałasach, bunkrach, itp. regularnie odwiedzamy - mówią Małgorzata Filas z komisariatu Poznań Jeżyce i Małgorzata Trzybińska z komendy miejskiej policji. - Sprawdzamy, czy czegoś potrzebują, przypominamy, że mogą przenieść się do noclegowni.

- Mam wszystko, co trzeba - mieszkaniec bunkra przy skrzyżowaniu ruchliwych ulic siedzi na legowisku. Przed nim stolik, na nim otwarte puszki. - Mam kurtkę, buty na zimę. Ściany tu grube, zimno nie jest, na razie niczym nie dogrzewamy - informuje, że mieszka z kolegą. Bierze od policjantki ulotkę, jednak do noclegowni się nie wybiera.

W poznańskich noclegowniach jest ponad 500 łóżek. W koczowiskach żyje około 100 osób. - Od kiedy jest mróz, codziennie przychodzi 5-6 nowych osób - mówi Wiesława Cieślik, kierownik ośrodka na Michałowie. - Nikogo nie zostawimy bez pomocy.

W tym sezonie z wychłodzenia zmarły w Poznaniu już cztery osoby. Strażnicy uratowali (odwożąc do schroniska) bezdomnego, który leżał na chodniku w centrum miasta.

Ludzie nie chcą obcych w blokach

Straż miejska odbiera coraz więcej próśb o usunięcie bezdomnych z bloków. - Problem dotyczy wieżowców - mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej w Poznaniu. - Bezdomni szukają schronienia na klatkach schodowych, czasami brudzą, brzydko pachną. Dlatego mieszkańcy proszą nas o pomoc. Jeśli bezdomni nie są agresywni i pijani, jedyne, co możemy zrobić, to wyprowadzić ich przed blok, zaproponować pomoc. Jeśli jej nie chcą, patrol odjeżdża.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski