Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciele 2016: wystraszeni, bezsilni, wkurzeni

Anna Jarmuż
Nauczyciele Gimnazjum nr 56 czują się rozgoryczeni. Przykro im, że nie docenia się ich dotychczasowej pracy, nie pyta o zdaniem w kluczowych sprawach. Mimo lęków i obaw starają się pracować normalnie
Nauczyciele Gimnazjum nr 56 czują się rozgoryczeni. Przykro im, że nie docenia się ich dotychczasowej pracy, nie pyta o zdaniem w kluczowych sprawach. Mimo lęków i obaw starają się pracować normalnie Łukasz Gdak
Niepewność, bezsilność, strach i złość - takie emocje towarzyszą nauczycielom gimnazjów w Dniu Edukacji Narodowej. Wiedzą, że wokół nich zaraz rozpęta się burza, a ich szkoły przestaną istnieć, lecz nic nie mogą na to poradzić.

Z tym trzeba się urodzić. Do szkół trafiają pasjonaci. Osoby, które czują, że mają do wykonania misję. Gdybyśmy nie lubili pracować z dziećmi i młodzieżą, nie byłoby nas tutaj - mówią zgodnie nauczyciele. Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, spełnili swoje marzenie. Pracują w szkole. W dodatku dzisiaj mają swoje święto. W konfrontacji z rzeczywistością, wszystko to schodzi jednak na dalszy plan. Zostaje strach, rozczarowanie, rozgoryczenie i smutek. Wszystko z powodu jednej decyzji.

Rząd zdecydował, że gimnazja zostaną zlikwidowane, zastąpi je ośmioletnia szkoła podstawowa, czteroletnie liceum i pięcioletnie technikum. Co reforma oznacza dla nauczycieli? Sami tego nie wiedzą i właśnie ta niepewność jest w tym wszystkim najgorsza.

Niepewne jutro
Marek Szczeszak, dyrektor Gimnazjum nr 63 w Poznaniu, z oświatą jest związany 35 lat. Pamięta ośmioletnią szkołę podstawową, a potem moment tworzenia gimnazjów. Jak mówi, nie sądził, że kiedyś ktoś postanowi wrócić do tego, co było. I choć szkoła na Sołaczu czasem była zmuszona walczyć o swoje istnienie, nigdy nie stanęła w obliczu takiego zagrożenia jak dzisiaj.

- Zawsze walczyliśmy o ucznia. Jesteśmy małym samodzielnym gimnazjum, które leży w takim, a nie innym rejonie. Raz było lepiej, raz gorzej. Dotąd mieliśmy jednak jakiś wpływ na to, czy przyjdą do nas uczniowie. W tej chwili nie ma już o co walczyć, bo to, czy szkoła będzie istnieć czy nie, nie zależy od nas - mówi Marek Szcze-szak. Jak zauważa, jego gimnazjum ma niewielkie szanse na przetrwanie.

- W naszym rejonie nie ma tylu dzieci, by tworzyć kolejną szkołę podstawową. Przekształcenie w szkołę branżową też nie wchodzi w grę. Nasz budynek jest stary. Żeby go dostosować, trzeba włożyć dużo pieniędzy. Potrzebne jest też wyposażenie, coś, co młodzież przyciągnie. Sytuacja jest krytyczna - dodaje.

Jak mówi dyrektor, nie martwi się o siebie. Powoli zbliża się już do wieku emerytalnego. Żal mu jednak nauczycieli. Część z nich nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, co ich czeka, niektórzy w to nie wierzą. Pozostali żyją w lęku.

- W momencie, gdy pani minister ogłosiła, co zamierza zrobić, powiedziałem moim nauczycielom, że jeżeli ktoś znajdzie nową pracę, nie będę się gniewał. To są młodzi ludzie, powinni się jakoś zabezpieczyć. Jeśli chcą zostać w zawodzie, muszą poszukać sobie nowej pracy, sama do nich nie przyjdzie - tłumaczy Marek Szczeszak. Jak przyznaje, obawiał się, że część ludzi odejdzie już w tym roku. - Ostatecznie były to tylko dwie osoby, ale im dłużej to będzie trwało, tym trudniej będzie zatrzymać pracownika - zauważa dyrektor Gimnazjum nr 63. - Chciałbym dla swoich nauczycieli spokoju. Dziś młode osoby nie mają żadnej stabilizacji. Przychodzą do pracy na zastępstwo - na rok i odchodzą. Jak zlikwiduje się gimnazja, pracy będzie jeszcze mniej. Ministerstwo używa innych słów. Wciąż podkreśla, że szkoły nie zostaną zlikwidowane, lecz wygaszone, ale to przecież to samo. Czy jak zgasi się świeczkę, to ona nadal się pali? Nie.

W zapewniania, że nikt nie straci pracy w wyniku reformy nie wierzą też nauczyciele i pracownicy szkół.

- Nie wierzymy w to, że ktoś zrobi „czary mary” i znajdzie się dla wszystkich praca. Wystarczy zrobić rachunek. Matematyka mówi co innego - zauważa Marzena Jania-Kowalska, pedagog szkolny w Gimnazjum nr 63. Sama przeżyła już likwidację szkoły, w której wcześniej pracowała. Wie, co się z tym wiąże.

- Nie jestem nauczycielem na początku drogi życiowej, ale do jej końca też sporo mi jeszcze brakuje. Od wielu lat jestem związana z gimnazjum. Cały mój rozwój zawodowy - szkolenia, studia miały służyć temu, bym była najlepszym pedagogiem dla tej grupy wiekowej. Oczywiście będę się starała wpasować w nową rzeczywistość, znaleźć swoje miejsce. Mam jednak poczucie, że wszystko muszę zaczynać od nowa, znów coś komuś udowadniać. Do tego dochodzi zniechęcenie tym, co dzieje się w polskiej oświacie.

- Nie wiemy, co dalej. Każdy z nas ma kredyty i bardzo mało czasu na znalezienie na siebie nowego pomysłu. Już wcześniej ukończyłam studia z przyrody z myślą, że będę pracować w szkole podstawowej. Wydałam na nie 4 tys. zł. Teraz okazuje się, że takiego przedmiotu nie będzie. Zastąpią go biologia, chemia, geografia, fizyka - mówi Romana Grys-Matecka, nauczycielka geografii i opiekunka szkolnego wolontariatu w Gimnazjum nr 63.

Nauczyciele nie wiedzą też, jak będzie wyglądać nowa podstawa programowa.

- Jak będzie działać szkoła podstawowa, ile godzin każdego przedmiotu będzie realizowane? Tego nie wiadomo. W takiej sytuacji trudno nie obawiać się o swoje bezpieczeństwo - stwierdza Beata Konstań- czak, nauczycielka biologii i chemii w Gimnazjum nr 56 w Poznaniu, która z oświatą jest związana od ponad 30 lat. Razem z nią w tej szkole jest zatrudnionych 40 nauczycieli i 20 pracowników administracji.

- Pracuję z tym gronem dziewięć lat. To wystarczająco długo, by dobrze poznać ludzi. Zawsze starałem się pomagać moim pracownikom, jak tylko mogłem. Teraz nie jestem w stanie nic zrobić - mówi z żalem Sławomir Eliks, dyrektor gimnazjum na poznańskim Grunwaldzie. - Jest mi przykro, że moi nauczyciele zamiast pracować z przyjemnością, uczą z obawą. Nie wiedzą, co spotka ich za rok, czy będą mieli pracę. Czy znajdą ją pracownicy administracji i obsługi, o których w ogóle się nie mówi.

Jak podkreśla dyrektor, sam jest nauczycielem i zastanawia się, co będzie dalej.

- W takim wieku trudno mi będzie zmienić pracę czy branżę. Zawsze marzyłem o tym, by uczyć. I to się spełniło. Do 27 czerwca byłem szczęśliwy, bańka jednak pękła. Teraz żyję w niepewności, lęku, stresie. Nie mogę powiedzieć, że to wpływa na jakość mojej pracy - ale na samopoczucie na pewno - tłumaczy dyrektor z Poznania. Jak jednak zaznacza, mimo to że przyszłość jest niepewna, szkoła pracuje normalnie.

- Rozwijamy się, działamy na różnych szczeblach. Ale gdzieś z tyłu głowy, jest obawa o przyszłość - mówi Sławomir Eliks.

Nie zapracowaliśmy sobie na to
Utrata pracy i niepewność to jedno. Nauczycieli gimnazjów niepokoi też to, co władza zamierza zrobić z polską oświatą. Ich zdaniem, szybkość zmian nie przyniesie niczego dobrego. W tak krótkim czasie nie da się przygotować dobrych podstaw programowych do wszystkich przedmiotów. Mają też żal do rządzących, że nikt z nimi nie rozmawia.

- Towarzyszy nam bezsilność. Mówimy, że nie zgadzamy się na zmiany. Próbowaliśmy protestować, brać udział w różnego rodzaju akcjach, lecz odbijamy się od ściany. Wszystko próbuje się sprowadzić do spraw socjalnych, zarobków, ale w tym momencie nie o to chodzi - tłumaczy Marzena Jania-Kowalska. Jak zauważa, gimnazja przez kilkanaście lat odrobiły zadanie domowe. To nieprawda, że uczy się tam trudna młodzież. A jeśli ktoś ma problemy, nauczyciel gimnazjum wie, jak im zaradzić.

- Latami pracowaliśmy nad tym, by dotrzeć do młodzieży, nauczyć się z nimi rozmawiać. Nie wiem, czy nauczyciele szkół podstawowych są na to przygotowani. Same nakazy i zakazy w tym wieku niczego nie zdziałają. Teraz to wszystko chce się zaprzepaścić - żali się Beata Walińska, nauczycielka matematyki i fizyki w Gimnazjum nr 56. - Reforma to nie jest makijaż, który jak nie wyjdzie, można zmyć. Nie da się cofnąć zła, które wyrządzi się dzieciom.

- Jest nam przykro, gdy słyszymy, co mówi się o gimnazjach. Docierają do nas stwierdzenia: sami sobie zapracowaliście na to, że was nie będzie. Nie bardzo rozumiem na jakiej podstawie się tak twierdzi? - mówi rozgoryczony Sławomir Eliks.

Nagrody nie zrekompensują straty
Podobne nastroje panują w poznańskim Gimnazjum nr 58. Pracujący tam nauczyciele podkreślają, że kochają swoją pracę i szkołę. Nie chcą rozstawać się z dotychczasowym życiem, ale zostają do tego zmuszeni.

- To najsmutniejszy Dzień Nauczyciela od początku mojej pracy w szkole - przyznaje Małgorzata Wołoszyn, nauczycielka języka polskiego, która przy okazji tego święta otrzymała za swoje osiągnięcia nagrodę Wielkopolskiego Kuratora Oświaty. - Słyszymy, że gimnazja zostaną zlikwidowane, bo się nie sprawdziły. To tak, jakby ktoś nam powiedział, że 16 lat pracy można wyrzucić w błoto i trzeba rozpocząć wszystko od nowa. Z niepewnością patrzymy w przyszłość. Nie wiemy, czy za rok będziemy mieli pracę. Jako mama dziecka, które uczy się w trzeciej klasie szkoły podstawowej, jestem zaniepokojona podwójnie. Drżymy o to, co będzie w klasie 4. Nie wiemy, jak będzie wyglądać podstawa programowa, czy dziecko będzie chodziło do tej samej szkoły. W zasadzie nic nie wiemy.

Nagrodę prezydenta Poznania z okazji Dnia Nauczyciela otrzymał też w tym roku Miłosz Piękny, nauczyciel geografii. Ale i on nie potrafi się z niej do końca cieszyć.

- W tym roku nasze święto pozostaje w cieniu. Kocham swoją pracę, zależy mi na niej. Uczniowie w wieku 14-15 lat to młodzież, która poszukuje siebie. Lubię z nimi pracować, rozmawiać. Tymczasem, ktoś zmusza mnie do robienia czegoś innego - zauważa nauczyciel. - Mówi się nam, że to, co robimy, wykonujemy źle. Gdy pytamy, co nie wychodzi, nie uzyskujemy odpowiedzi.

Nauczyciele podkreślają, że do tej pory nie poznali też argumentów, które przemawiają za likwidacją gimnazjów. Boli ich, że nikt z nimi na ten temat nie rozmawia. Czują się oszukani. - Pseudokonsultacje, które odbyły się wiosną zeszłego roku, to spotkania z ekspertami, popierającymi „dobrą zmianę” - tłumaczy Małgorzata Wołoszyn. - Nie mieliśmy możliwości, by dowiedzieć się czegoś na temat czekających nas zmian. Debaty, które były zorganizowane w wielu miastach, dotyczyły różnych spraw, w najmniejszym gimnazjów. Ponadto pani minister uspokajała środowisko nauczycieli, że w tym momencie nie są prowadzone żadne prace, zmierzające do likwidacji gimnazjów. Pierwszego dnia wakacji, dowiedzieliśmy się, że te szkoły przestaną istnieć. Mówi się, że ta decyzja nie budzi oporu, to też nieprawda.

- Słyszymy, że studenci nie są gotowi do podjęcia studiów. Krytykuje się licea, które stały się kursem przygotowującym do matury. Lecz dlaczego receptą na to wszystko ma być likwidacja gimnazjów, które, jak pokazują badania, działają sprawnie? - pyta Miłosz Piękny.

Przykład. Jak zauważa Dorota Duńko - nauczycielka języka angielskiego, najnowsze badania pokazują, że przemoc, o której się tak dużo mówi, nie jest problemem w gimnazjach, lecz w V i VI klasach szkoły podstawowej. - To, że gimnazja się sprawdziły, pokazują też badania na temat poziomu nauczania. Europejskie ośrodki wskazują, że gdy szkoły powstały, rzeczywiście byliśmy w tyle. W tej chwili znajdujemy się w czołówce, czyli ten eksperyment się udał - stwierdza nauczycielka. - A skoro tak jest, to lepiej, by pieniądze, które mają być przeznaczone na wprowadzanie zmian, wydać na polepszenie warunków nauczania.

Nauczyciele wskazują, że najbardziej pokrzywdzeni w wyniku reformy będą dzisiejsi gimnazjaliści. Uczniowie ci zostaną sami z tym problemem. Nie wiadomo, którzy nauczyciele będą ich uczyć za dwa lata. Część może do tego czasu znaleźć nową pracę. Młodzież, która jeszcze nie rozpoczęła nauki w gimnazjum, też straci, bo nie będzie mogła rozwijać swoich pasji.

- Uczniowie zdają sobie z tego wszystkiego sprawę. Jedna klasa zupełnie spontanicznie spytała mnie ostatnio, czy będę ich uczyć za rok - mówi Przemysław Pela, matematyk. - Dzieci po szkole podstawowej mają już ukierunkowane zainteresowania. Gimnazja bardzo często na nie odpowiadają. Na tym poziomie mamy szkoły sportowe, artystyczne, dwujęzyczne... W przypadku ośmioletniej szkoły podstawowej, dzieci cały ten czas spędzą w edukacji ogólnej.

Nauczycielom, którzy sami uczyli się w ośmioletniej szkole podstawowej powrót do tego systemu kojarzy się z czasami PRL-u.

- Z perspektywy czasu, okres młodości zawsze wydaje się najlepszy - mówi Dorota Duńko. - Ludzie nie zdają sobie jednak sprawy, że dziś mamy inną młodzież. Inne są też czasy. Nie rozwiążemy wszystkich problemów związanych z okresem dojrzewania, przenosząc uczniów do ośmioklasowej szkoły podstawowej. Te problemy przeniosą się tam razem z nimi.

- Sentyment za PRL-em nie może decydować o tym, jak będzie wyglądała nasza oświata. Już wtedy system edukacji nie działał dobrze, dlatego wprowadzano zmiany. Tym bardziej nie będzie to dobre teraz - dodaje Małgorzata Wołoszyn. - Dzieci to nie są króliki doświadczalne. Skoro jednak rząd chce likwidować gimnazja i twierdzi, że ma argumenty - chociaż ich nie podaje - to powinien to robić w inny sposób.

W dniu święta życzę sobie...
Jak mówią nauczyciele w tym roku Dzień Edukacji Narodowej jest wyjątkowo smutny. Mimo to mają życzenia z okazji swojego święta.

- Marzę, by oświatę zostawiono w spokoju i pozwolono nam pracować. Zmiany są potrzebne, ale szkoła nie lubi rewolucji. To zawsze odbija się negatywnie na dzieciach i młodzieży. Chciałabym też, aby rząd zaczął traktować nas poważnie - mówi Marzena Jania-Kowalska.

- A ja chciałabym wiedzieć, co czeka dzieci i nauczycieli - stwierdza Danuta Pankowiak, polonistka z Gimnazjum nr 63. - Tak, by móc wykonywać swój zawód i nie martwić się o to, co przyniesie przyszłość - dodaje jej koleżanka, historyczka - Sylwia Płatkiewicz.

- A moim życzeniem jest, by nie zlikwidowano gimnazjów, by ta reforma mimo wszystko nie doszła do skutku - mówi krótko Aleksandra Banacka, nauczycielka niemieckiego w Gimnazjum nr 63.

W Dniu Nauczyciela wszyscy życzą też sobie wytrwałości, humoru i dystansu.

- Może to pomoże nam sprostać temu, co nas czeka. Choć jestem pewna, że piątkowe święto będzie najtrudniejszym ze wszystkich, jakie do tej pory przeżyłam - stwierdza Agnieszka Łasowska, polonistka z Gimnazjum nr 56.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski