- Najlepiej ożywić nieprzyjazną przestrzeń czymś prostym, np. robiąc tam piknik - uważa Franciszek Sterczewski, pomysłodawca pikniku na św. Marcinie, który odbył się w ramach cyklu "Niedziela na św. Marcinie".
- Ludziom trzeba stworzyć ciekawą przestrzeń, gdzie można wypić kawę i zjeść ciastko. Oni tylko szukają takich okazji - mówi Franciszek Sterczewski. - W Warszawie w każdy weekend zamyka się dla samochodów Nowy Świat, żeby tam zaprosić mieszkańców. Dlaczego co tydzień nie zamykać u nas fragmentu ul. Św. Marcin? - pyta.
Póki co "Niedziele na św. Marcinie" odbywają się raz w miesiącu. Zamykana jest wtedy część ulicy pomiędzy ul. Garncarską, a Ratajczaka.
- Pomysł się sprawdza - mówi Anna Hryniewiecka, dyrektor CK Zamek, instytucji, która jest odpowiedzialna za koordynowanie działań mających ożywić ulicę. - Nawet jeśli nie przychodzą tłumy, to te kilkaset osób, które się przewinie w ciągu dnia zobaczy potencjał tej ulicy. Świadomość ludzi zmienia się stopniowo. Cały czas powtarzam, że w tej sprawie nastawiamy się na długotrwały proces. Szczególnie cieszy, kiedy widzę tylu młodych ludzi, którzy tu przychodzą. Ale to praca u podstaw.
Tej niedzieli na św. Marcinie królowali lokalni przedsiębiorcy. Można było kupić płyty winylowe, designerskie ubrania i cytaty ze Sklepu z Cytatmi z ul. Kościuszki.
Czyli Bułhakowa na ołówku, Gombrowicza na Koszulce, Mickiewicza na kubku i Sienkiewicza na krówkach…
- Zaczęło się od Gombrowicza. A teraz cytujemy już nie tylko powieściopisarzy, ale też filozofów, a czasem nawet samych siebie - śmieje się Daria Mielcarz ze Sklepu z cytatami (to dziecko agencji reklamowej Rekord).
Koszulki z napisem "Koszulka na lato" można kupić już za 35 zł. Inne z cytatami wieszczów (np.: "To tak w kółko każdy zawsze… to tak zawsze") Gombrowicza kosztują od 45 - 50 zł.
Najtańsze są chyba ołówki. "Bywa, iż sobą zdumiewam siebie" - to też Gombrowicz - kosztuje 1,90.
Na św. Marcinie można też pograć w kometkę, zagrać w hokeja i zjeść przepyszne ciasta i humusy.
"Habemus Humus" to pomysł Wojtka Wołocznika z Jeżyc. Na co dzień zajmuje się czymś innym, ale w weekend chętnie robi humusy. - Na przykład na imprezę Restaurant Day, albo na niedzielę na św. Marcinie - mówi uśmiechnięty młody chłopak.
Podobnie działa pani Danuta Rej z Koziegłów. W tygodniu pracuje, a weekend wraz z córką piecze wymyślne ciasta i sprzedaje pod marką Rej Cake. - Dziś naszymi ciastami walczymy z tą brudną, smutną ulicą - mówi pani Danuta.
Na potwierdzenie tych słów wylicza z czym przyjechała. - Jest tarta czekoladowa z malinami, jest sernik z migdałami, tarta daktylowa z serkiem mascarpone, tarta jagodowa na lawendowym spodzie - wymienia. Kawałek kosztuje 8 zł.
Kolejna "Niedziela na św. Marcinie" już w lipcu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?