Nieruchomości: Pośrednicy walczą o licencje

Likwidacja licencji, likwidacja ustawicznego dokształcania się oraz brak konieczności posiadania wyższego wykształcenia… to tak zwane ułatwienia dla przyszłych pośredników w obrocie nieruchomościami. I tu od razu należy zadać sobie pytanie, czy to ułatwienia dla przyszłych pośredników, czy też dla producentów kiełbasy i kaszanki?

Deregulacja bowiem zakłada, że każdy obywatel będzie mógł zarejestrować się w urzędzie ze swoją działalnością pod tytułem pośrednictwo w obrocie nieruchomościami. Jako doświadczony pośrednik zastanawiam się czy powracamy do czasów tzw. "dzikiego kapitalizmu", gdzie np. działający w branży spożywczej, włókienniczej, ślusarskiej, metaloplastyce, wędliniarstwie przy swojej podstawowej działalności dokonywali wpisu dotyczącego działalności w obrocie nie tylko serdelkami, ale też nieruchomościami innych obywateli. Czyżbyśmy dążyli poprzez deregulację do absurdu liberalizmu.

Zdecydowanie należy tu nadmienić, że środowisko pośredników w obrocie nieruchomościami nie jest środowiskiem korporacyjnym, które nie dopuszcza innych obywateli do zawodu, i że jest, pomimo licencji i innych obowiązków dla pośredników takich jak np.: ustawiczne dokształcanie się, środowiskiem w pełni otwartym dla każdego, kto chce spróbować sił w tej działalność. Każdy, kto spełnia określone wymogi, może zostać pośrednikiem w obrocie nieruchomościami!!!! Nie ma limitów ilościowych ( osobowych) ani terytorialnych.

I wcale nie wydaje się to śmieszne, gdy teraz taką działalność rozpocząć będzie mógł obywatel bez jakiegokolwiek wykształcenia, obywatel, którego nie będzie obowiązywało ustawiczne dokształcanie, a co przy dynamicznie zmieniającym się rynku jest wymogiem pozwalającym na prowadzenie działalności na wysokim poziomie. Zmierzamy do absurdu, który obróci się przede wszystkim przeciwko naszym klientom. Nieprawdą jest też, że ceny usług spadną. Na rynku zaczną działać podmioty, które bezwzględnie wykorzystają nie znających swoich praw klientów. A trzeba wspomnieć, że obrót nieruchomościami to obrót majątkiem niemal całego życia naszych obywateli, ale i nie tylko, pośrednicy doradzają inwestorom jak inwestować pieniądze w nieruchomości.

Zawód pośrednika w obrocie nieruchomościami zmienił się na przestrzeni ostatnich lat, tak zresztą jak cały rynek obrotu. Został przede wszystkim uporządkowany, działają stowarzyszenia pośredników w obrocie nieruchomościami, pośrednicy stali się lepszymi godnymi zaufania fachowcami, których można zawsze zweryfikować. Pośrednicy sami wytyczyli sobie zadania dla dobra swoich klientów, powstała karta praw klienta, każdy pośrednik musi przestrzegać zasad etyki zawodowej i wewnętrznych praw stowarzyszeń zawodowych. Moim zdaniem te działania są już od dawna odczuwalne przez naszych klientów. Dobrze wykształcony pośrednik, działającym zgodnie z prawem, etycznym zawodowiec to już norma.

Do czego zatem zmierza rząd, czy do otwarcia zawodów, które są w pełni otwarte, czy też do likwidacji dobrze zorganizowanej grupy społecznej działającej dla dobra klientów? Jeśli rząd uważa, że zmniejszy się bezrobocie, gdy wszyscy będziemy byle jakimi pośrednikami w obrocie nieruchomościami, byle jakimi zarządcami, którzy nie biorą odpowiedzialności za zarządzaną nieruchomość, byle jakimi pilotami wycieczek bez egzaminów itd., to gratuluję pomysłu na Polskę. Moim zdanie deregulacja w zakresie proponowanym przez rząd zmierza po prostu do bylejakości tak ważnych dla obywateli dziedzin życia. Obrót nieruchomościami musi być przede wszystkim bezpieczny dla klientów. Po deregulacji klienci staną się po prostu bezbronni.

Autor jest licencjonowanym pośrednikiem obrotu nieruchomościami